niedziela, 29 grudnia 2013

Pozory często mylą



Okres świąteczno-noworoczny przyciągnął do Hostelu Mamas&Papas wielu Gości. W ostatnim okresie bywało nudnawo, ale teraz absolutnie nie możemy narzekać na brak wrażeń.
Jak już wspomniałam w poprzednim wpisie po raz pierwszy gościliśmy Gości z Filipin. Filipiny to kraj o potężnej ilości mieszkańców - ponad 92 miliony, z czego ponad 82% to katolicy. Filipińskie wydanie katolicyzmu to jedno z żarliwszych wydań. Okazało się, że dziewczyny nie były zainteresowane świętowaniem, chociaż jedna wcześniej deklarowała, że obchodzi święta. Młode Filipinki zajęte były za to konsekwentnym próbowaniem polskiego piwa. Nie upijały się, ale grzecznie sprawdzały smak, codziennie inne gatunki. Po jednej buteleczce danej marki.
Wydawałoby się, że młode grzeczne dziewczynki z Filipin inaczej spędzą świąteczny czas. pozory mylą...
Bardzo sympatyczne, roześmiane i ciekawe świata. Szalone wybrały się do Poznania na 12 godzin, z czego połowę spędziły w pociągu. Fantazja ułańska!



Przyjechał do nas też młody Chińczyk. Okazało się, że nie mówi nic a nic po angielsku, ale za to mówił po ...polsku. Nasz workawayer z Ukrainy nie wiedział o tym i wystartował po angielsku. Gdy Chińczyk odmówił konwersacji, został zapytany, czy mówi po rosyjsku. Odrzekł, że tak. Ukrainiec przedstawił się "Andrej" a Chińczyk na to.... "Kostia". Wcale nie miał tak na imię. Pisałam kiedyś o manierze Azjatów do używania poza Azją imion europejskich. Widocznie Chińczyk był jakiś czas w kraju rosyjskojęzycznym i był tam Kostią. Kostia (Konstanty) to popularne imię np. w Rosji.
Gościliśmy już Chińczyków mówiących wyłącznie po chińsku, ale generalnie z angielskim nie ma problemu. A tu proszę. Ni w ząb po angielsku, ale za to rosyjski, polski...

Skoro jestem przy egzotycznych Gościach, napomknę o obywatelu dalekich Indii. Miewaliśmy już Hindusów. Nie za często, ale kilka osób już było w naszym hostelu. Wszyscy byli bardzo spokojni, chętni do rozmowy, nie spożywający za bardzo alkoholu. Taki też jest nasz Gość. Mamy obawy, że do czasu. Jak stwierdził, przyjechał głównie na relaks. Wyspać się, pobyczyć. Dzisiaj wpadł w ręce dwóch młodzieńców z Anglii, którzy właśnie przyjechali do Hostelu Mamas&Papas. Zaczęli przyjaźń w common room. Potem, już po paru piwach, wyszli do miasta. Kiedy piszę te słowa, jest pora, kiedy Hindus dawno śpi. A jak na razie nie widać i nie słychać wycieczki angielsko-hinduskiej. Dołączyli prawdopodobnie do "naszych" Szwedów. A jak się bawi Szwecja, to już Wam o tym pisałam. Biedny Hindus. Czarno widzimy jutrzejszy dzień dla niego. Ale może to pozory? Może przepije Anglików i Szwedów? Trzymamy kciuki!!!


W hostelu jest dużo grzecznych dzieci, Mikołaj docenił trud bycia grzecznym :)

niedziela, 22 grudnia 2013

Świat jest wielki

Świat jest wielki i ludzi mnóstwo. W Hostelu Mamas&Papas było byli już Goście z ok. 90 krajów. Papas obiecał policzyć, bo te statystyki to jego działka. Coraz rzadziej przygotowuje flagi dla nowych nacji. Tym bardziej się cieszymy, kiedy nadejdzie taki dzień, jak dzisiejszy, kiedy nasza lista krajów powiększa się. Dzisiaj przyjechały dwie miłe Filipinki. Spędzą u nas święta. Filipiny kojarzą się nam z żarliwym katolicyzmem. Okazało się, żę tylko jedna z nich będzie celebrować Boże Narodzenie. 


Nasz mapa z flagami krajów pochodzenia naszych Gości

Nawet ten blog ma zasięg ogólnoświatowy :) Zajrzałam niedawno do statystyk i okazało się, że oprócz Polski  moje wpisy są wyświetlane w USA, Niemczech, Rosji,. Francji, Wielkiej Brytanii, na Ukrainie, w Wietnamie (!), Belgii i Holandii. To pierwsza dziesiątka. Ale były też pojedyncze odsłony w Peru, Kolumbii, Tajwanie, Kazachstanie i innych odległych miejscach. Adi sprawdził swoje języki i mówi, że translator nieźle tłumaczy. Może faktycznie da się zrozumieć. Muszę się pilnować, żeby mi sodówa od tej popularności nie odbiła ;)

Do naszej listy marzeń podróżniczych dołączył kolejny kraj. Państwo to ma zapisany w konstytucji antykonsumpcjonizm. Król nie ma pałacu, tylko zwykłą willę. Niewolnictwo zniesiono w 1956, radio zaczęło nadawać w 1980, a telewizja w 1995. Nawet pieniądz jest nowym wynalazkiem lat 80-tych XX wieku. Kraj ten wygrywa rankingi na najszczęśliwszy naród świata (o ile ranking nie jest budowany w oparciu o PKB, ale w oparciu o poziom narodowego szczęścia). I jest niedaleko Chin, które chcemy odwiedzić. 
Ciekawe, czy ktoś z Was zgadnie, co to za kraj? Wjeżdżając tam trzeba mieć 200$ na każdy dzień :( ale chyba warto. 
Wy zgadujcie  i oglądajcie kolejną transzę zdjęć Phila Badcocka . Ja muszę zacząć myśleć o świętach :)





































niedziela, 15 grudnia 2013

Historia

Polska i jej dzieje są często dla Gości Hostelu Mamas&Papas bardzo wielką tajemnicą. Dotyczy to najczęściej przyjeżdżających z innych kontynentów, ale i Europejczycy wykazują się czasami taką indolencją, że ręce opadają. Pamiętacie urocze pytania młodych Szwedów z bloga z tamtego roku? http://hostelik.blogspot.com/2012/09/szwedzi.html
Było u nas młodziutkie dziewczę z Chin. Panna ta postanowiła odwiedzić wystawę "Drogi do wolności". Ekspozycję pokazującą sklep z tamtego okresu uznała za ..... żart!!!! Zapytaliśmy ją, czy wie coś o Solidarności, Lechu Wałęsie, Związku Radzieckim i komunie w Polsce itd. Okazało się, że o wszystkich tych zagadnieniach słyszała pierwszy raz w życiu. Najpierw się zdziwiliśmy, ale później doszliśmy do wniosku, że my też nie potrafilibyśmy za bardzo podać nazwisk dysydentów chińskich czy pogadać o jakichś ruchach społecznych w Azji. Chyba za bardzo jesteśmy oddaleni od siebie. Potłumaczyliśmy jej mniej więcej w czym rzecz. Nie mogła zrozumieć, po co były strajki. Powiedziała, że w Chinach strajki nie przejdą. Żyje tam tyle ludzi, że w razie strajku bez problemu znajdzie się wielu chętnych na miejsce protestujących. Ludzie bardzo pragną awansu społecznego. Potwierdziła, że pracują tam bardzo ciężko kilkanaście godzin dziennie za marne wynagrodzenia. Niemniej nie zraża ich życie polegające na pracy i spaniu. Małymi kroczkami i olbrzymimi wyrzeczeniami tuptają do przodu. I tak naprawdę nie obchodzi ich, czy rządzą komuniści czy inna opcja. Podobne spostrzeżenie mieliśmy z Papasem w Wietnamie. Tam też czerwone sztandary, sierpy, młoty i ideologiczne przemowy były na każdym kroku. A naprawdę ludzie mieli to gdzieś i władza miała ludzi gdzieś. Jeżeli obywatel nie miesza się do polityki, może żyć spokojnie i budować swój mały kapitalizm bez sprzeciwu wodzów.
Co tam Chiny! Na wystawę tą udała się młoda Rosjanka. Wróciła ubawiona. Nie mogła pojąć, dlaczego tyle tej Rosji namieszano w dzieje Polski. Nie miała pojęcia niedawnych jeszcze związkach naszych krajów. Nie widziała żadnej logiki w mieszaniu jej ojczyzny w sprawy Solidarności czy stanu wojennego. Jakim cudem Rosja miałaby mieć coś wspólnego z niedolą Polski?
Trochę nas zasmucają takie historie. Przeszłość była jaka była. Nikt tego nie zmieni. Nie mamy pretensji do żadnego z naszych Gości o poczynania ich ojców. Mamy jednak świadomość, że systemy edukacyjne poszczególnych krajów wybielają przeszłość. Na pewno dotyczy to też Polski. Mieszkaniec jakiegoś innego kraju zdziwi się może, jak usłyszy z polskich ust jakąś interpretację historii. W ten sposób pół Azji jest szczęśliwa, że była okupowana przez Japonię, Ormianie zrobili rzeź Turków, a Rosja nie wtrącała się w byt krajów Europy Środkowej. To historia, ale lepiej wiedzieć, co wyszło nie tak w przeszłości i nie powtarzać błędów.

Odejdźmy od poważnych tematów. Idą święta i trzeba trochę wyluzować. Oto świąteczne akcenty.








Papas taki szczęśliwy!!! Zgadnijcie dlaczego?


Po poprzednich problemach zdrowotnych złamało mi dla odmiany drugą stronę. Dzielni workaway'owcy uleczyli mnie. NAPRAWDĘ!!!! Andrei z Ukrainy czarował dłońmi, a Livien z Chin zrobiła mi terapię manualną. Ależ bolało!!!! Bez litości obiła mi plecy. I...pomogło. Cuda, mówię Wam, cuda!!!!!!!!!


Livien w akcji

Nie ma litości


Na pierwszym planie dłonie Andreja, a Livien szaleje


sobota, 7 grudnia 2013

Zima

Wygląda na to, że zima postanowiła jak co roku zamieszkać w Polsce. Przystojny Ksawery dmucha i dmucha. Poprzedniej nocy patrzyłam na to okrutne zjawisko z pewną dozą zachwytu. Straszno było i pięknie. Śnieg pędzący z prędkością chyba 100 albo więcej km/h całkiem poziomo....Dokąd doleciał, zanim sprawił kłopot służbom oczyszczania?
Ksawery spowodował, że do hostelu nie dojechało 19 Gości. Próbowali, próbowali i zrezygnowali. Ale dwójka Gości była uparta i przyjechała bez względu na utrudnienia i przedłużającą się podróż. Jechali do Gdańska na Nocne Marsze na Orientację Darżlub. Nigdy wcześniej o tym zdarzeniu nie słyszeliśmy, chociaż to już 38. edycja. Ludzie uczestniczący w marszu nie wiedzą dotąd, gdzie to się odbędzie. Taka jest reguła. Zresztą nie będę się wymądrzać na temat, o którym dopiero się dowiedziałam. Kto ciekawy niech poczyta http://pl.wikipedia.org/wiki/Nocne_Marsze_na_Orientacj%C4%99_Dar%C5%BClub. U nas ludzie Ci budzą głęboki szacun. Pogoda jaka jest, każdy widzi. Pociągi stoją, kolejka i autobusy też. Aura jest taka, że przez cały dzień wystartowały tylko 3 samoloty (tak przeczytałam, może w sumie wyleciało ich nawet 6), a ci ludzie idą w nocy w nieznane i świetnie się bawią. Szczególny szacunek dla Pani, która startuje pierwszy raz, więc zdecydowała się na trasę dla .....zaawansowanych. Jej kompan startuje od jakiegoś czasu na trasach ekstremalnych, więc taki sobie zrobili kompromis. Nie ma, co się dziwić. Ci Państwo przyjechali z Węgorzewa, mojego rodzinnego miasta!
Fajnie, że zima nie u wszystkich powoduje totalne uśpienie. Ale to wyjątek. Ta aura rozleniwienia udziela się  jednak Gościom Hostelu Mamas&Papas.
Poprzedniej zimy przyleciała z Finlandii młoda dama. Przybyła późnym wieczorem. Przespała się do 13-tej. Wyszła na zwiedzanie na 40min. Potem podrzemała i pojechała na lotnisko na samolot powrotny. Mnie by się chyba nie chciało, zimno, ciemno i bujać się tam i z powrotem. Była jednak zadowolona z pobytu, bo wystawiła nam bardzo wysoką ocenę. 
Pamiętamy tez spokojniutką dziewuszkę o polskim nazwisku, która przyjechała z Australii. Przyjechała na 3 dni i nie ruszyła z hostelu ani na krok. Wtedy też było zima i chłód mocno doskwierał. A ona z tej Australii......
Inny przedstawiciel narodu australijskiego bardzo czekał i tak radośnie odśnieżał każdy minimalny przejaw opadów. Jak dla nas, nie było czego szuflować, ale dla obywatela Australii była to gratka nie lada.
Ksawery przyprowadził zimę i śnieg. Nas odśnieżanie tak nie rajcuje! Jeszcze Mike lubił to robić, no, ale on był z Florydy, to nic dziwnego :)

Na prośbę kilku blogowych fanów zamieszczam kolejną porcję zdjęć z Chin, sprawozdania z naszej przyszłej wyprawy do Chin ciąg dalszy. Autor Phil Badcock