niedziela, 27 kwietnia 2014

Wielkie otwarcie

Dyzio z Papasem ostro zabrali się za hostelowy ogród. Panowie profesjonalnie pokosili, poprzycinali, posiali, posadzili i coś tam jeszcze. Wyszło przepięknie jak zwykle. Towarzyskie ogrodowe życie mogło wystartować.
Co rok w czerwcu organizujemy w Hostelu Mamas&Papas garden party świętując rozpoczęcie kolejnego sezonu. Tym razem wyszło inaczej. Znajomi Papasa spod znaku Deadheads wyszli z pomysłem urządzenia małego barbecue dla szaleńców z okolic Grateful Dead. Papasowi dwa razy powtarzać nie trzeba. Ostatecznie wyszło tak, że pomysłodawcy imprezy nie pojawili się, przyszło za to dużo innych osób. Wygląda na to, że otwarcie nastąpiło w tym roku w kwietniu, chociaż oczywiście nie wykluczamy powtórki tradycyjnie w czerwcu. Deadheadzi chyba też muszą powtórzyć imprezę i nie wydaje mi się, żeby byli smutni z tego powodu.

Profesjonalna obsługa fotograficzna
Piękne kobiety, piękna pogoda, smaczne jedzonko - to jest właśnie to!
Najwygodniejsza pozycja do intelektualnych dysput.
Adi jak zwykle zawsze tam, gdzie dużo kobiet. Męską konkurencję przepędził.
Flaga Deadheadsów jako tło dyskusji również dla nie -Deadheadów.
Stan początkowy.
Made in Poland
"Made in Poland" z darczyńcą
Adi wie, z kim trzymać :)
Pyszności I
Pyszności II

Przy grillu zawsze ktoś się kręci.
Inni biesiadują dostojnie...
...albo dostojnie stoją.
Jak  widać hostel przyciąga piękne dziewczęta.

Briony z Anglii została poczęstowana piwem z lokalnego angielskiego browaru. Okazało się, że jest to browar w jej miejscowości. Świat jest mały.....
Pupil imprezy.
Gary miał kolegę, ale nie doszli do porozumienia.
Kotek Ady może czuć się zagrożony. Miłość od pierwszego wejrzenia.
Kotel próbuje zbudować opozycję do grilla.

Frakcja siedząca.

Dyzio we mgle.

Na koniec uprzejmie informuję, że Kiciuś w swym lenistwie przeszedł samego siebie. Nie pofatygował się do ogrodu, mimo szalejących zapachów. Niedługo będzie spożywał tylko żywność z najwyższej półki (od 100PLN za kilogram wzwyż), wstępnie przetrawioną i podaną bezpośrednio do pyszczka.
Pierwszy taki przypadek kociego lenistwa w historii Hostelu Mamas&Papas.

niedziela, 20 kwietnia 2014

Wielkanoc



Tegoroczna Wielkanoc jeszcze trwa, a my już mamy związaną z nią refleksję. W hostelu Mamas&Papas jest zaskakująco dużo Gości z różnych krajów. Okazuje się, że specjalnie wyjechali na ten czas z domów, bo męczy ich szaleństwo związane z obchodzeniem świąt.   Dotyczy to Polski i innych krajów. Ludzie mają dość okołoświątecznej "histerii". Wolą cieszyć się wiosną, odpocząć.


Wiosna  w naszym ogrodzie




Parę dni temu nasz Kiciuś przeżył traumę. Odwiedził nas Dyzio ze swoim pieskiem. Piesek wabi się Gary, jest przeuroczy i szalony. Zdecydowanie ma psie ADHD. Próby zrobienia zdjęcia były długotrwałe i w zasadzie bez powodzenia. Piesio zatrzymał się na chwilę dłużej tylko po to, żeby postraszyć Kiciusia. Kiciuś nie zauważył, że jest dwa razy większy od pieska. Nasz tygrys, który jest na ogół leniwy, był oszołomiony ruchliwością pieska. Dostał tyle bodźców, że nie wiedział, którą kończyną ruszyć, jak zareagować. Wyglądało to przekomicznie. 


Gary



Gary rozpoczyna atak

Kiciuś zdezorientowany, wiać czy udawać, że nic się nie dzieje?

Gary jest też pieskiem romantycznym


Przyroda bujnie pokazuje oznaki wiosny. Nasz ogród też zaczyna mienić się barwami. Któregoś razu zobaczyliśmy z oddali, że pod jabłonią zakwitło wyjątkowo dużo kwiatków. Papas poszedł zobaczyć, co to za kwiecie obrodziło. Powrócił z szokującą informacją, że pod drzewkiem rozegrał się jakiś dramat. "Kwiaty" okazały się z bliska ogromną ilością piór. Któryś z naszych kotów-rezydentów dokonał mordu na ptaku. Oczywiście nie podejrzewamy o to Kiciusia. Po pierwsze jest za leniwy. Po drugie prawdopodobnie nie wiedziałby, jak się za to zabrać. Po trzecie zwiałby na widok ptaka, bo do odważnych to on nie należy.

Ślady walki

A my z daleka oceniliśmy, że to pod jabłonką, to kolejna kolonia ogrodowych stokrotek

Na koniec ukłon w stronę Papasa. Nasi Azjaci już wyjechali. Przed wyjazdem przygotowali nam poczęstunek. Niech powspomina.

Zobaczcie, jaka uczta

Papas&Mamas

Uśmiech Papasa przez łzy. Zaraz odjadą.

niedziela, 13 kwietnia 2014

Jaja

Świat się uśmiechnął do Papasa, a Papas do świata. W ostatni weekend zagościli u nas ludzie z Azji, a konkretnie z Chin, Hongkong i Singapuru. Możecie sobie wyobrazić, co za radość! Tym bardziej,że Goście Ci byli naprawdę sympatyczni i bardzo otwarci. Czuli się na tyle swobodnie, że ..... wzięli sobie z lodówki nasze jajka. Papas rozpoczął czynności związane z celebrowaniem niedzielnej jajecznicy. Stworzył stanowisko pracy, wysmażył boczek. Kiedy chciał wbić jajka okazało się, że ich nie ma :( Mieliśmy ciasno w lodówce, więc wystawiłam rzeczone jaja do lodówki Gości. Nie podpisałam pudełka. Zawsze tłumaczymy Gościom, żeby podpisywali rzeczy, bo niepodpisane mogą być traktowane jako wspólne. No i potraktowali :) Jeszcze na dodatek olej od nas wzięli :) A może szykują się do Wielkanocy?
Właśnie akcent prawie wielkanocny zdziwił Azjatów. Jechali z Papasem autobusem i natknęli się na jakąś procesję z okazji Niedzieli Palmowej. Papas jako znawca lokalnego życia objaśnił Gościom, co to jest i z jakiej okazji. A Goście zdumieni zapytali tylko "what for". Nie rozumieli, co robi na głównej drodze religijna uroczystość.



U nas odbyła się inna uroczystość. Pretekstem była wizyta Adiego, który zdecydował się odwiedzić nas po dłuuugiej przerwie. Niestety, Adi został zdominowany przez Wielką Trójcę. Wiadomo, gdzie Papas, Grześ i Kotel tam Deadheads. W Hostelu Mamas&Papas wypadałby Panowie troszeczkę inny zespół wychwalać ;)
Ale macie wybaczone. Nasz hostel jest otwarty na różne nurty, a Wasza "szajba" to nawet fajna jest :)

Coraz wyraźniej widać wybudzanie się hostelu ze snu zimowego. Być może już niedługo zacznie się czas, że będzie się tyle działo, że nie będę miała czasu pisać bloga.

Z Pawłem fajnie się gadało




i biesiadowało.




niedziela, 6 kwietnia 2014

Wiosna, Kiciuś i Papas

W pierwszych słowa mojego postu pragnę poinformować, że widziałam już tegorocznego jeża. Jeży, podobnie jaki i innej zwierzyny, nie brakuje w gęstwinach ogrodu Hostelu Mamas&Papas. Są bardzo lubiane przez Gości, chociaż na spotkanie z jeżem trzeba czekać do wieczora. Ja już doczekałam.

Wiosna wypycha nas coraz częściej na zewnątrz hostelu. Na razie spotykamy się na ganku, bo nasz ogród dopiero nabiera wyglądu ogrodu marzeń. Pracuje nad tym jak zwykle Dyzio, przy dzielnej pomocy Papasa.

Piękne kobiety wraz z Grzesiem na ganku



Pan Kotek po zimie. Teraz nazywa się Kiciuś.

Był u nas Pan z bogatego egzotycznego kraju. Momentami ciężko nam się rozmawiało. Angielski był czasami niewystarczający. Przy okazji uświadomiliśmy sobie, że ludziom z krajów egzotycznych jest dużo trudniej z angielskim. Niektóre słowa są bardzo podobne w różnych językach np. angielskie popular, interesting, practical itd brzmią bardzo podobnie niemal we wszystkich językach europejskich. A my z naszym Gościem miewaliśmy problem przy tego typu uniwersalnych słowach.
Nie chciał, aby podawać jego dane i kraj pochodzenia. Zdjęcie też nie będzie opublikowane. Żyje w kraju kojarzonym z dobrobytem. Rodziny są na ogół wielodzietne. Bez względu na ilość ludzi w rodzinie, każdy ma samochód. Jednocześnie z powodu kulejącej demokracji wiele młodych ludzi próbuje ułożyć sobie życie jak najdalej od swojego raju. Nasz młodzieniec poważnie myśli o zapuszczeniu korzeni w Polsce. Zabiera się do tego bardzo serio i zapytał mnie, w jaki sposób zapoznać u nas dziewczynę. Odesłałam go do Papasa, znanego autorytetu. Wszak zapoznał najlepszą z dziewczyn :)
Papas podszedł do zadania bardzo profesjonalnie. Mam nadzieję, że jego instrukcje pomogą uroczemu młodemu człowiekowi odnaleźć się w polskiej rzeczywistości.
Na pewno nie pasowało do rzeczywistości hostelowej to, że non stop miał otworzone drzwi od pokoju. Zdarza się owszem, że Goście siedzą przy drzwiach otwartych na oścież, ale na noc zawsze zamykają. On nie. Szczery człowiek, nie ma nic do ukrycia. Tutaj może jego król nie dowie się o wypitym naparstku alkoholu. W jego kraju alkohol jest zakazany. Nie dotyczy to króla. Taka to demokracja.

Papasowi we wszystkim do twarzy