niedziela, 25 października 2015

Papas jasnowidz

Witam Was zdjęciem zrobionym 24.10.2015. Piękne dziewczyny w naszym pięknym ogrodzie w pięknym październikowym słońcu.  Nie mamy nic na przeciw, żeby jesień tak wyglądała aż do samej wiosny.

Emilka i Patricia zaklinają słońce.


Pewnego razu przybyła do Hostelu Mamas&Papas dziewczyna z Rosji. Miała wynajęty pokój 2-osobowy, ale przyjechała sama. Później miała dojechać siostra. Wciąż czekaliśmy na siostrę, ale ta nie przybywała. Papas filozoficznie stwierdził, że ta siostra to pewnie bliźniaczka i na pewno już jest, tylko my ich nie rozróżniamy. I wyobraźcie sobie PAPAS JAK ZWYKLE MIAŁ RACJĘ! To była siostra bliźniaczka i jak były osobno, nie mogliśmy się połapać, która jest która. Papas zawsze prawdę powie.
Za dużo okazji do gadania ostatnio nie ma. Sezon wyraźnie się wycisza. Za to zdjęć mamy więcej. Nasza szalona Emilka jak rasowy paparazzi nie rozstaje się z aparatem. Nawet potrafi ustawić sobie budzik, żeby wstać o nieludzkiej porze po to, żeby zrobić zdjęcie Gościom.









I jeszcze wiadomość dnia: Papas rozpoczął przygotowania do Halloween!


niedziela, 18 października 2015

Erasmus wystartował



Zadziwia nas wciąż różnorodność celów, które przyprowadzają Gości do Gdańska. Poza banalnym zwiedzaniem czy imprezowaniem ludzie mają setki innych powodów. Ostatnio były dwie Panie, które przyjechały do Gdańska z Łodzi tylko po to, aby odebrać kotka. Kot nie był jakimś rasowym championem. Jego mama nie przeżyła porodu, a ludzie uratowali kocie rodzeństwo. I po takie stworzenia ludziska pędzą ponad trzysta kilometrów w jedną stronę. Panie przyjechały z dwójką dzieci. Chłopczyk miał roczek, dziewczynka trochę starsza. Oboje płakali. Przyczyny płaczu chłopca nie znamy. Dziewczynce bardzo nie spodobała się wizja spania z babcią na jednym łóżku. Pani babcia wyszła na inne piętro, żeby się pożalić mężowi, że łóżka małe i warunki spartańskie. No tak, jeżeli wynajmuje się w hostelu pokój 2-osobowy (ze wspólną łazienką) dla czterech osób  należy spodziewać się najwyższego komfortu ;) Pani wyszła pożalić się telefonicznie na inne piętro z dala od recepcji. Miała pecha, bo poszła w miejsce, gdzie przypadkiem przebywał nasz człowiek. Wszystko słyszał i uprzejmie nam doniósł. 
Wymiar bardziej praktyczny miała wizyta dwojga Norwegów. Przyjechali do dentysty i do studia tatuażu. Są zachwyceni, bo ceny kilkakrotnie niższe, a poziom usług bardzo dobry. Z dumą prezentowali owoce wizyty. Tzn. tatuaże pokazali, bo do zębów im nie zaglądaliśmy.




Jesień to czas studentów z programu Erasmus. Młodzi ludzie korzystają z faktu, że są w innym kraju i próbują odwiedzić jak najwięcej miejsc. Gdańsk zawsze jest ważnym punktem na trasie wycieczek.
Z drugiej strony gościliśmy 79-letnego Amerykanina, który samotnie objeżdża Europę. Nie był to jednak najstarszy Gość w Hostelu Mamas&Papas. Niedługo po otwarciu hostelu mieszkał tu Pan Jan, wówczas 90-letni ( http://hostelik.blogspot.com/2012/10/pan-jan.html ).  Hostel jest dla każdego.








niedziela, 11 października 2015

Żony szejka





Trudno jest wybrać temat na bloga. Wiele sytuacji zadziwia nas albo bawi albo wkurza. Ostatnio znowu mieliśmy zadumę nad losem ludzi z Ukrainy. Często się u nas pojawiają. Wielu pomieszkuje w hostelu szukając pracy. Ostatnio jeden młody Ukrainiec rozglądał się za zatrudnieniem, ale zamarzyło mu się zarobić 10zł za godzinę. Nie było łatwo. Za 5zł można pracę dostać bez problemu, ale daje to tylko 800-880 zł miesięcznie. Bajkowa wypłata :( Ostatecznie udało mu się. Chce pobyć w Polsce krótko i udać się dalej na Zachód. Na pewno nie wraca do swojego kraju. Boi się, że będzie powołany do armii. Jego kolega też był wezwany i już nie wróci...... Nie jest to pierwszy Ukrainiec, który zwiewając z kraju przed wojskiem zatrzymał się w Hostelu Mamas&Papas. Powoływani są przede wszystkim chłopcy z zachodniej części kraju i wcale nie kwapią się, żeby ginąć za wschód. Mówią, że na początku było widać jakąś ideę, troskę o żołnierzy. Teraz jest mega pijaństwo, szwindle i ogólna degrengolada. Każdy ma kolegę w wojsku i doskonale orientuje się, że nie warto ginąć młodo. Uciekają i nie zamierzają wracać.

Zupełnie inne problemy miał inny Gość. Polak, który przebywał w hostelu służbowo. Jego praca polegała na wożeniu kilku pań z Kuwejtu. Jakieś żony czy siostry arabskiego szejka postanowiły odwiedzić Polskę. Mieszkały w Hiltonie, a pan kierowca w naszym hostelu. Pan nigdy nie wiedział, czy i kiedy będzie wezwany do pracy. Pewnego dnia nie zadzwoniły wcale, a nasz Gość rozpaczał, że mógł pójść na grzyby, a tak dzień miał zmarnowany. Tak jak ludzie z Ukrainy nie ma lekko. Ciągle w drodze i tęskniąc do synka, ale tylko ta praca zapewnia mu lepsze pieniądze. Walka o byt często jest przyczyną podróżowania i tacy podróżnicy często goszczą w Hostelu Mamas&Papas.




niedziela, 4 października 2015

Wieczór kawalerski

Październikowy dzionek
 
Cudne lato mamy tej jesieni. Bardzo nam się podoba taka aura. Maru, który przyjechał do nas z Hondurasu (NOWA FLAGA!), powiedział, że woli nasz klimat od swojego karaibskiego. Trudno nam było uwierzyć patrząc na jego ciepłą odzież. My nosimy krótkie rękawki, a on płaszcz i inne atrybuty jesiennego ubrania. Powiedział, że jak jest mu zimno, to ubiera cieplejsze rzeczy. Jak jest jeszcze zimniej, odziewa się jeszcze cieplej. Potem dorzuca rękawiczki czy inne czapki i jest dobrze. W Hondurasie żar leje się z nieba bez przerwy i nie ma jak ratować się odzieżową akrobatyką. Zimą jest 28 stopni.....w nocy. Jak spadnie do 25 ludzie czują ulgę. Jak posłuchaliśmy wywodu Maru, to chyba zaczynamy wierzyć, że nie mamy tak źle z naszym klimatem.
Maru zaskoczył nas informacją, że jako obywatel Hondurasu nie potrzebuje wizy na wjazd do Rosji. Miewaliśmy już wiele razy sytuacje, że Goście chcieli odwiedzić pobliski Kaliningrad, ale rezygnowali po zmierzeniu się z procedurami wizowymi. Przede wszystkim uzyskaliśmy w konsulacie informację, że  mówią tam tylko po rosyjsku i po polsku. W przypadku ludzi angielskojęzycznych (u nas większość) odpada możliwość osobistego stawienia się w konsulacie i spróbowania szybkiego aplikowania. Przez biura podróży trwa to ciut dłużej. Jak ktoś wpada na 3 dni do Gdańska i chciałby przy okazji wyskoczyć do Kaliningradu, to nie ma czasu na załatwienie formalności. Na dodatek trzeba by zostawić w konsulacie sporo pieniędzy.
Mimo to odnotowaliśmy ostatnio ruch na tym kierunku. Przyjechała grupa Niemców, którzy byli w Kaliningradzie. i jednocześnie pojawił się francuski zespół punkrockowy, który zmierzał właśnie tam.
Grupa Niemców wprowadziła lekki popłoch. Jak przyszła rezerwacja obstawiliśmy, że będzie to wieczór kawalerski czyli zmora wielu hosteli. Nam się jeszcze nie trafiło i ciągle żyjemy w strachu, kiedy nas to dopadnie. W napięciu czekaliśmy na napad męskiej kompanii. I doczekaliśmy. Okazało się, że owszem był to liczny męski desant, ale zamiary mieli pokojowe. Byli bardzo grzeczni. Skład grupy niby niemiecki, ale byli tam chłopacy o korzeniach polskich, rosyjskich francuskich, bośniackich i nawet chińsko-wietnamskich. Jest to chyba obecnie charakterystyczne dla Niemiec. Tygiel narodowości. Często pytamy Gości z USA, Australii czy Kanady o ich korzenie. Teraz okazuje się, że bycie Niemcem również niesie za sobą wiele genealogicznych historii.
 A propos Niemiec. Odwiedzili nas inni Niemcy - mama, tata i roczny synek. Rodzinka podróżuje na rowerach, a synek ma swój osobisty pojazd. Popatrzcie na zdjęcie. Ludzie są pomysłowi!



Francuski zespół punkrockowy

Grzeczni kawalerowie

Maru z Hondurasu spotkał się z Laurą w Hostelu Mamas&Papas po dłuższej przerwie