niedziela, 25 czerwca 2017

Boli mnie ząb!

Nie mam siły pisać. Boli mnie ząb. Chciałam poszukać pomocy. Jedna z opcji mówiła, że zapłaciłabym 180 złotych za diagnozę plus koszt leczenia. Inna opcja proponuje znośne ceny za leczenie, ale wymaga zapłacenia 250 złotych za dojazd pana doktora. Dziękuję bardzo! Zrezygnowałam, ale pisanie o życiu naszego hostelu zostawię sobie na przyszły tydzień.

 
p.Czesia i Kathleen
Amerykanka ma polskie korzenie i jest zachwycona Polską. Z dzieciństwa pamięta "sniki", które smażyła jej mama. Chodzi oczywiście o naleśniki. 


Młodzież polska przed koncertem Guns N'Roses

Młodzież śląska przed koncertem

Plecak australijskiego globtrotera....

... oraz globtroter


Szalona Justyna. Przyjechała na koncert na spontanie. Nie miała żadnego bagażu. Kiedy zadzwoniła po koncercie z zapytaniem o miejsce do spania, od razu zapytała o możliwość zniżki. Miała tak miły głos, że zgodziłam się bez wahania. Justyna poszła z koncertu do dworca w Gdańsku na piechotę i stamtąd wzięła taksówkę. Taksiarz "orżnął" ją dokładnie na kwotę (sporej) zniżki. Kolejna taxi story.


Arpan z USA

Para z Niemiec, którą "znienawidziliśmy" za liczne podróże do Azji.

Yuan z Chin i Nesrin z Turcji

Tak śmiejących się bez przerwy Gości nie było u nas już dawno. Przemiłe Czeszki mówiły do nas tylko w swoim języku i dało się dogadać

Polscy rowerzyści nie gorsi od zagranicznych.


niedziela, 18 czerwca 2017

Przyjaciel naszego przyjaciela jest naszym przyjacielem :)

Pisałam niedawno, że ostatnio coraz częściej odwiedzają nas podróżnicy w dojrzałym wieku. Ta passa wciąż trwa i bardzo nam się to podoba. Nie da się z nimi nudzić! Podróżnicy 60+ są niesamowici!!!
W ostatnim tygodniu zawitał do nas Francuz, który nie miał rezerwacji. Był za to znajomym pewnego Deadheada, który jest znajomym Papasa. Zgodnie z zasadą, że "przyjaciele naszych przyjaciół są naszymi przyjaciółmi", przyjęliśmy nowego znajomego z ogromnym entuzjazmem. Trochę było ciężko się komunikować, bo Alain Frederic nie mówi po angielsku. Jednak człowiek tak otwarty i pogodny zawsze znajdzie wspólny język. Wykorzystując jego pojedyncze angielskie słówka, nasze pojedyncze francuskie plus translatora, dogadywaliśmy się. Śmiechu było mnóstwo, bo Alain miał niesamowite poczucie humoru.





Po przyjeździe z dumą zaprezentował nam swój samochód. Pojazd należał do tych zdecydowanie mniejszych. Alain tak to zorganizował, że na 2 metrach kwadratowych miał wszystko, co się może przydać w podróży. Spanie, gotowanie, biesiadowanie, popijanie i inne ważne sprawy.
Alain wozi ze sobą wachlarz, na którym zbiera autografy spotkanych miłych Pań. Chłopaki podpisują się na kapeluszu. Ja z Papasem również uwieczniliśmy się na tych sympatycznych gadżetach.





W czasie pobytu Francuza odwiedził nas Peder ze Szwecji, również z dojrzałej grupy wiekowej. Był u nas już kilka razy. Bardzo go polubiliśmy. Przesympatyczny człowiek, bardzo otwarty na innych ludzi. Słynna jest jego kaszanka z grilla z jabłkiem! Peder ma przypadkiem nazwisko, które brzmi identycznie jak nazwisko słynnego cesarza Francji. Peder jest Szwedem, ale francuskie nazwisko Bonaparte nosi z dumą. Powiedzieliśmy naszemu Francuzowi, że przyjechał szwedzki gość z cesarskim nazwiskiem. Nie uwierzył! Peder, jak zwykle, musiał się wylegitymować. I jak zwykle błyskawicznie się skumplowali. I ponownie wnieśli mnóstwo śmiechu i pozytywnej atmosfery.



Nie tylko starsze generacje wnoszą pozytywne influencje do naszego hostelu. Gościliśmy kolejny raz młodych potomków polskich emigrantów. W ostatnim tygodniu nasze serca skradli Kamila i Michał. Pięknie mówią po polsku. Ich rodziców los zagnał do Kanady, a oni przyjeżdżają do polskich dziadków i innych krewnych. Niesamowite, ilu ludzi wywiało z Polski przez ostatnie dziesięciolecia! I kolejnych wywiewa :( 

Kamilka z Kanady

Po prawej Michał z Kanady


Adrian z USA. Dwa razy stracił bilet na dalszą podróż. Nie mógł się zmusić do wyjazdu z Gdańska :)

Anglicy i David z USA. David ma wietnamskie korzenie i mogliśmy pogadać sobie o Wietnamie.

Paulina (Polska) i Hamish (Nowa Zelandia). Fantastyczni młodzi ludzie! Paulina też uwielbia Wietnam.

English corner. Anglicy ostatnio jakby tłumniej odwiedzają Hostel Mamas&Papas

Z kolei Chiny rzadko nam kogoś podsyłają. Te dwie damy były u nas mniej niż pół doby.

Jayita z Indii.


Niestety, widzimy, że tradycja spontanów zamiera. Czasami jednak zawiązuje się jakaś komitywa na ganku i zawsze jest super!

Papas z Hiszpanami i Kandyjczykiem

Na koniec meldunek zoologiczny (Adi i Kóżka - to głównie do Was!).

Jeże w tym roku obrodziły. Widziałam kunę (łasicę?) w naszym ogrodzie. A Kiciuś? Kiciuś znowu odrzucił zaloty rudej kotki! Ta sama kocia dama, jak w poprzednim roku, próbowała nawiązać intymny kontakt z Kiciusiem. Zachęcała dźwiękami, pozycją... Kiciuś zachował się jak cham, po prostu :( 



niedziela, 11 czerwca 2017

Wszyscy bywamy głuchoniemi.

To o mnie :))
Hostel Mamas&Papas odwiedziło już wiele osób z ponad 120 krajów. Wiadomo, różne kultury, religie, historie i przede wszystkim języki. Ostatnio był u nas bardzo sympatyczny Polak. Głuchoniemy. Nie był pierwszą osobą z tą dysfunkcją w naszym hostelu. Był jednak głuchoniemym najbardziej towarzyskim i otwartym na innych ludzi. Bardzo fajnie było widzieć, że nie stroni od ludzi, jak jego poprzednicy i nie zamyka się w swoim pokoju (prywatnym). Mieliśmy jeden mały problemik. Jakub nie zdawał sobie sprawy z tego, że hałasuje. Dla osoby głuchej hałas to pojęcie abstrakcyjne. Kiedy z hukiem zbiegał w środku nocy z najwyższego piętra na parter, hostel prawie się bujał od hałasu. I wtedy postanowiłam jakoś przekazać mu prośbę o bycie ciszej. I co? I było jak w Chinach :) Pantomima. Wzniesienie się na maksimum umiejętności aktorskich. Uświadomiłam sobie, że język migowy to po prostu język obcy, jak chiński, angielski czy jakikolwiek. Jak trafiamy w miejsce, gdzie nie możemy skomunikować się w jakimkolwiek znanym nam języku, jesteśmy jak głuchoniemi! Mimo, że słuch w doskonałej formie :)

Teresa z USA. Mówiła po polsku. Opowiedziała tragiczną historię jej przodków wywiezionych w latach 40. na Syberię. Nie wszyscy przeżyli tę podróż. Po tułaczce przez Afrykę osiedlili się w USA. Jedni z bardzo wielu....

Papas ma nowego przyjaciela

Piękna Australijka o hinduskich korzeniach

Przyjaźń międzynarodowa

Jeden osobny. Willy z Kanady

Jakież konstrukcje Goście tworzą!!!!

Turecki student z Piły

Rosemary zawładnęła 1. piętro

To jeszcze nie jest urodzinowy spontan!

Niesamowita polska i czeska energia!


Jakub chętnie się integrował i było z kim. Znowu mamy szczęście do poznawania fajnych ludzi, głównie spoza Europy. Europa ruszy żwawiej w czasie wakacji letnich. Póki co dominują Amerykanie, Australijczycy i Azjaci. Chociaż i Polaków sporo przyjeżdża. Jeden z nich próbował zamustrować się się do hostelu w dniu, kiedy nie było wolnych miejsc. Nie docierało do niego, że MIEJSC BRAK! Mówił, że może przespać się gdziekolwiek i kusił mnie, że zapłaci mi 30 ZŁOTYCH, jeżeli tylko przyjmę go. Walczyłam ze sobą, ale nie dałam rady rozciągnąć hostelu (wszak z gumy nie jest, a wiele osób chce zamieszkać u nas).
Notabene, dowiedzieliśmy się od miłej Amerykanki, że znowu Lonely Planet poleca nas. Jesteśmy bardzo dumni :)

Niewątpliwie wydarzeniem minionego tygodnia był grillowy spontan z okazji Urodzin Papasa. Ada z Piotrem zorganizowali wszystko i pozostało tylko dać się nieść chwili. Fajnie było :) 

Się robi....

Piwo koloru zielonego???!!!

Kiciuś tajniaczy się pod krzesłem oczekując na resztki

Rosemary i David

Spotkanie pewnych osób :D

Monia i Maks! Pamiętali!

Ada i Piotr. No comments :)

P.Czesia jako Deadhead

Asia w końcu dotarła :)


niedziela, 4 czerwca 2017

Fotoblog :)


Nuria i Franek

Męskie granie :)

Rosemary jak zawsze uśmiechnięta

Kuchenne dyskusje

Kaliningrad - coraz rzadziej przyjeżdżają Goście stamtąd

Vasu z Indii

Jodi i Angelika - przyjaźń polsko-singapurska

Łukasz i Angela. Przegadaliśmy pół nocy.

A tu przyjaźń polsko-meksykańska