Minął dokładnie miesiąc od naszego powrotu z Azji. Droga powrotna zajęła nam zaledwie 15 godzin i 15 minut, co jest bardzo dobrym wynikiem na tym dystansie. Niestety, pierwsze dwanaście godzin spędziliśmy w samolocie linii Norwegian (Bangkok-Oslo) i nie było to najlepsze dwanaście godzin w naszym życiu. Nie polecamy tej linii na długi dystans! Ale najważniejsze, że dowieźli nas szczęśliwie do Polski.
Zrobiłam sobie wolne od pisania. Przede wszystkim: w czasie wyjazdu umieściłam 61 wpisów, co jest wynikiem odpowiadającym rocznej liczbie wpisów. Poza tym potrzebowaliśmy czasu, żeby ogarnąć sprawę "jet lega" czyli przywyknąć do naszej strefy czasowej. Oczywiście tutejsza pogoda też sprawiła nam ogromną przykrość i nijak nie mogliśmy przestawić się z upalnego lata na smutną, zimną i szarą aurę w Polsce.
Ale już się pozbieraliśmy i przyjęliśmy pierwszych Gości.
Na razie Goście są chyba jeszcze we śnie zimowym i nie tworzą żadnych ekscytujących historii.
Dzisiaj postanowiliśmy pobawić się w turystów i korzystając z pięknej pogody wybraliśmy się do miasta. Ludzi mnóstwo. Kolorowo i tłumnie, ale inaczej niż w Azji.... Nawet obiad u "chińczyka" nie poprawił nastroju :( Zresztą nie było zbyt smacznie.
Wiadomość dla Kóżki i Adiego. Kiciuś przeżył kolejną zimę i ma się bardzo dobrze :D
Nasz ganek już ożył. Na razie korzysta z niego nasza nowa workaway'ka z Holandii Josia i Papas oczywiście. Zapraszamy! Nowy sezon uważamy za rozpoczęty!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz