niedziela, 19 stycznia 2014

Zima, zima, zima

Z niedowierzaniem patrzymy przez okno. Mieliśmy nadzieję, że zima jednak da sobie spokój i w tym roku skupi się na USA. Nic z tego! Zaśnieżyło, zamroziło. Mamy nadzieję, że nie potrzyma do maja, jak w tamtym roku. Póki co, Papas zbudował domek dla Pana Kotka. Przepiękny! Fotka za tydzień, bo nie chce się nam teraz w ten mróz wychodzić na sesję fotograficzną. Pan Kotek łaskawie niezwłocznie zasiedlił apartament i dumnie czeka, aż mu żarcie z nieba spadnie. On już chyba nawet nie umie biegać i skakać. Ale trudno się dziwić kotu, który jest rozpieszczany przez Gości naszego hostelu, karmiony łososiem i kabanosami..... Teraz mu się pogorszyło, bo Gości znacznie mniej i krócej przebywają na dworze. Wiadomo - zima, ludzie wolą siedzieć w budynku.
Ostatnio była u nas sympatyczna para z Francji. Kolejni Goście, którzy padli ofiarą bardzo sympatycznych Polaków spotkanych w pubie. Próbowali z Polakami tak wielu gatunków wódki, że nie bardzo pamiętali, jak wrócili do hostelu. Zgubili plecak, tzn. nie pamiętali, że zostawili go w przedpokoju. Zgubili telefon. Okazało się, że zostawili  w common room i do głowy im nie przyszła tak banalna lokalizacja. Zgubili jakieś karty (czy coś w tym rodzaju, nie zrozumieliśmy) i te nie odnalazły się. Ale oni nie tylko gubili. Papas dał im szampana z informacją, że kieliszków nie posiadamy. Oni na to, że nie szkodzi. Chłopak pobiegł do pokoju i wrócił z przepięknymi szampanówkami. Strasznie się zdziwiliśmy, że wożą takie rzeczy ze sobą. Okazało się, że nie wożą. Podciągnęli z knajpy. Ciepło nam się na duszy zrobiło, że taki kulturalny naród też wynosi rzeczy  z knajp, nie tylko my, Polacy. Swoją drogą Francuzi byli bardzo wyluzowani. Czekali w hostelu przez kilka godzin na nocny pociąg i mieli tyle czasu, że spóźnili się na ostatni autobus. Jak oni biegli!!! Nie mamy pojęcia, czy szczęśliwie autobus też się spóźnił, czy łapali taxi. Mieli 5 minut do autobusu (tyle też idzie się na przystanek), ale jeszcze fotka, jeszcze buźka, jeszcze przytulanko. Fajni ludzie!

Fotka kiepska, bo z telefonu, ale pamiątka fajna



Kieliszki zostawili w hostelu. Zdarzyło się więc, że coś przybyło. Na ogół raczej nam ubywa. Ludziom przydaje się wszystko. Kiedyś sympatyczna grupa z Litwy wywiozła całą żywność przygotowana na śniadanie. Część produktów jest przeznaczona na konkretne porcje (wędlina, ser itd), a część jest zbiorcza (np. tosty, płatki, mleko itd.) Oni jedli jako pierwsi i zabrali wszystko. Nie zjedli, bo by się nie dało. Zapakowali do auta i w drogę. Od Polski zaczynali podróż, więc mieli zapas na początek wycieczki. Dobrze, że się szybko zorientowaliśmy, bo byłby obciach przed następnymi Gośćmi.

Jedziemy z Papasem do ciepłego kraju. Być może następny wpis będzie z Andaluzji. Będziemy Wam szczerze i serdecznie współczuć zimy :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz