niedziela, 24 marca 2019

Wracamy do hostelowego życia



Jak co roku dużo czasu zajmuje nam wskoczenie w hostelowe tryby. W tym roku byliśmy w podróży dużo krócej i bardzo nas to bolało :(  Krótsza wycieczka, a czas powrotu do codzienności wydłużył się.
Popatrzyliśmy na resztkę polskiej zimy.




 Papas znalazł nowego kumpla (bardzo nieletniego). 






Ja zaczęłam udzielać się w kuchni (jeden raz, ale jednak). 


I tak pomału doczłapaliśmy się do kolejnego sezonu w Hostelu Mamas&Papas.




Wciąż jest niski sezon, a więc Gości niewielu i raczej tacy spokojni. Ale nie wszyscy.
Wkrótce po rozpoczęciu dorocznej działalności zaliczyliśmy sytuację, w której musieliśmy wywalić kolesia z hostelu. Przez prawie osiem lat zdarzyło się to kilka razy, a więc tyle co nic. Na dodatek musieliśmy wyprosić  Białorusina, a dotąd żaden obywatel Białorusi nie podpadł nam. Wręcz przeciwnie! Białorusini byli zawsze bardzo niekłopotliwi. Grzeczni, kulturalni. Ten jednak zaprzeczył naszym wyobrażeniom o ludziach stamtąd. Już na początku ciężko było się porozumieć. Miał podbite oczy i wyglądał nieciekawie. Był dziwny. Potem poskarżył się na schody. Pierwszy raz od ośmiu lat ktoś narzekał na schody. Ewidentnie schody chciały go zaatakować! Nie byłam pewna czy jest pijany, czy pod wpływem narkotyków. Przy kolejnym kontakcie moje wątpliwości umarły. Był nawalony (co nie wyklucza narkotyków). Kiedy poszedł na papierosa, zajrzałam do dorma, w którym mieszkał. Była tam opróżniona butelka po wódce. Tak naprawdę, poszedł nie tylko na papierosa. Był nieobecny akurat tyle czasu, żeby wypalić fajkę i udać się do pobliskiego sklepu po alkohol. Gdy powrócił, ledwo stał na nogach. Zdecydowaliśmy z Papasem, że trzeba go wyprosić. Przebywał w pokoju wieloosobowym z innymi ludźmi. Nikt z Was nie chciałby mieć takiego współmieszkańca. Poza tym nasz regulamin mówi jasno: Chlać nie można! Oczywiście kulturalne picie akceptujemy. Picie tej osoby nie było z rodzaju kulturalnych.
Pozbyliśmy się problemu i miało być cudnie!
Kilka godzin było.....
Kawałek po północy dzwonek do drzwi. Nasz bohater dnia! Przeprasza i błaga. Błaga i przeprasza. I jeszcze raz. I znowu. Ledwo trzyma się na nogach. Gdyby przestał łoić po tym, jak go wyprosiliśmy, zdążyłby wytrzeźwieć. Niestety, ewidentnie kontynuował picie. Jego przeprosiny i błaganie na nic! Nie możemy pozwolić, żeby zatruwał pobyt innym. Trochę się zjeżył, że jestem nieugięta i poskarżył się, że pobili go Ukraińcy, a Polacy wywalają go z hosteli. Oczywiście, winni Polacy, a nie stan upojenia do jakiego się doprowadza. Takich klientów nie obsługuje się! Koniec i kropka!
Na koniec poprosił o wezwanie taksówki. Zrobiłam to z ogromną przyjemnością. Potem było mi mniej przyjemnie, kiedy zorientowałam się, że taxi nie odjeżdża wiele minut. Bałam się, że taksówkarz rozmyśli się i nie zechce wieźć pijaka. Wziął.... Dzięki!!!

Po paru godzinach Żenia zamykał bramę i gestem przywołał mnie. Dwa domy dalej na murku siedział koleś, który z daleka przypominał naszego pijaka. Zamarłam.... Na szczęście, to chyba nie był on. Po jakimś czasie zniknął. My cieszyliśmy się spokojem.

Dwa dni wcześniej zapukał do drzwi młody mężczyzna z obcym akcentem z zapytaniem o nocleg. Podaliśmy cenę, zaakceptował i rozpoczął się proces meldowania. Kiedy poprosiłam o paszport, on się zawahał. Powiedział, że pójdzie po bagaż i wtedy skończymy formalności. Papas od razu powiedział, że koleś nie wróci. Ja się nawet ucieszyłam, bo po kolejnych trzech minutach podobał mi się coraz mniej. W zasadzie już mi się wcale nie podobał.
Rzeczywiście, nie wrócił. Ewidentnie miał coś na sumieniu i nie chciał się wylegitymować. Może myślał, że mały hostel na uboczu będzie dobrym miejscem na pobyt incognito. Mamas&Papas zawsze czujni :)

Zaczyna się :) Będzie fajnie :)  






1 komentarz:

  1. ...it's getting better and better :-)...:'guilty poles' + guests with 'foreign accents'...:-)...

    OdpowiedzUsuń