Niby sezon już niezbyt wysoki, ale u nas wciąż rojno, jak w ulu!
Odwiedził nas Fazza. Stara się o pracę w Gdyni. Trzymamy kciuki!
Wiadomość dnia! Kiciuś ma nowy domek! Tym razem nie jest to ręczna robota Papasa i Dyzia. Zakupiliśmy obiekt na allegro. Kiciuś (gamoń) najpierw nie wiedział, jak się z tego korzysta. Po długich i pomysłowych próbach udało nam się go nauczyć, jak korzystać z nowego Hiltona.
Wiele jest dróg, z których można skorzystać rezerwując nocleg w hostelu. Specjalistyczne portale, mail, sms, facebook, wejście z ulicy lub telefon. Ten ostatni sposób jest w sumie dla nas prawie najlepszy. Dlaczego? Jak przyjdzie rezerwacja z portalu, musimy przyjąć osobę rezerwującą, nawet, jeżeli od jej wejścia widzimy, że będzie trudno. Ósmy rok prowadzimy hostel i w zasadzie bezbłędnie wyczuwamy, kto jest fajny, a kto będzie robił problemy. Przy rezerwacjach telefonicznych mamy szansę odmówić miejsca, jeżeli słyszymy, że osoba telefonująca ma problemy z wysławianiem albo wypowiada się w sposób "buracki", albo zadaje pytania, które średnio rozgarniętej osobie nie przyszłyby do głowy. I często odmawiamy, nawet w niskim sezonie, kiedy bywa pustawo.
Odwiedził nas Fazza. Stara się o pracę w Gdyni. Trzymamy kciuki!
Wiadomość dnia! Kiciuś ma nowy domek! Tym razem nie jest to ręczna robota Papasa i Dyzia. Zakupiliśmy obiekt na allegro. Kiciuś (gamoń) najpierw nie wiedział, jak się z tego korzysta. Po długich i pomysłowych próbach udało nam się go nauczyć, jak korzystać z nowego Hiltona.
Wiele jest dróg, z których można skorzystać rezerwując nocleg w hostelu. Specjalistyczne portale, mail, sms, facebook, wejście z ulicy lub telefon. Ten ostatni sposób jest w sumie dla nas prawie najlepszy. Dlaczego? Jak przyjdzie rezerwacja z portalu, musimy przyjąć osobę rezerwującą, nawet, jeżeli od jej wejścia widzimy, że będzie trudno. Ósmy rok prowadzimy hostel i w zasadzie bezbłędnie wyczuwamy, kto jest fajny, a kto będzie robił problemy. Przy rezerwacjach telefonicznych mamy szansę odmówić miejsca, jeżeli słyszymy, że osoba telefonująca ma problemy z wysławianiem albo wypowiada się w sposób "buracki", albo zadaje pytania, które średnio rozgarniętej osobie nie przyszłyby do głowy. I często odmawiamy, nawet w niskim sezonie, kiedy bywa pustawo.
Kilka razy nie wyczuliśmy sytuacji i gościliśmy osoby, które normalnie omijamy z daleka.
Właśnie zdarzył się ten jeden raz z kilku :)
Miły głos zarezerwował dwa pokoje na bieżący wieczór. Postacie, które się pojawiły, z lekka nas zatrwożyły. Pojawiali się sukcesywnie (od tych wyglądających ok, po tych ... niewyglądających), aż zrobił się nadkomplet. Pięć osób na cztery miejsca. Póki co, najbardziej zajmował nas problem palenia papierosów. Wiedzieliśmy na 100%, że będą chcieli palić w budynku. Dwukrotnie poinformowaliśmy ich, że jest zakaz palenia, ale WIEDZIELIŚMY, że go złamią. Papas chodził kilka razy pod ich drzwi, ale nic nie wyczuł. Poszłam ja i też nic! Ale przecież WIEDZIELIŚMY! Goście byli trochę za głośni, poszłam więc uciszyć ich. Prosząc o ciszę, całym moim organizmem próbowałam wyczuć ślady palenia i NIC! A i tak byłam pewna!!! Zagrałam va banque! Zapytałam, dlaczego palą w pokoju? Jeden Pan powiedział, że nie palili i niemożliwe, żebym coś poczuła. Brnąc nadal w blef, powiedziałam, że czuję (bo czułam podświadomie). Wtedy ... przeprosili i obiecali, że więcej nie będą. Smrodu nie było (nie mam pojęcia, jak to zrobili?!), ale zasady zostały złamane. Zagrożenie przeciwpożarowe w przypadku pijących i palących jednocześnie, jest zbyt wielkie.
Pan, z którym rozmawiałam, leżał w samych gaciach, a Pani miętosiła jego "klejnoty". Luz absolutny! Kiedy poszłam kolejny raz uspokajać, Pani siedziała z boku i inny Pan się nią opiekował. W międzyczasie poprosiłam nadliczbowego Pana, żeby opuścił hostel. Grupa zaczęła prosić i błagać. I, że oni nawet zapłacą za dodatkową osobę! Łaskawcy! Potem Pana Piątego straciłam z oczu (pomyślałam, że może jednak opuścił hostel). Przy ostatnim i ostatecznym upomnieniu, zauważyłam, że ten dodatkowy wciąż jest. Ostatecznie ulegliśmy błaganiom, wygrażając jednocześnie (bardzo na serio), że kolejne zwrócenie uwagi będzie wyproszeniem z hostelu. Pan został w pokoju z Panią, która gmerała wcześniej w gaciach kolegi. Słychać było później w całym hostelu, że akcja poszła dalej. Nie wiem tylko, który z Panów był szczęśliwym wybrankiem, a który tylko popatrzył i posłuchał.
Jeden z nich wciąż mnie gorąco przepraszał przy każdej interwencji. Przy ostatniej warknęłam, że jeśli jeszcze raz usłyszę "przepraszam", wywalę go przez okno. Nietrzeźwy młodzieniec zastanowił się sekundkę i powiedział "szefowa wybaczy!". Nie wyartykułował słowa "przepraszam" i musiałam pozostawić go żywym :)
Jeden z nich wciąż mnie gorąco przepraszał przy każdej interwencji. Przy ostatniej warknęłam, że jeśli jeszcze raz usłyszę "przepraszam", wywalę go przez okno. Nietrzeźwy młodzieniec zastanowił się sekundkę i powiedział "szefowa wybaczy!". Nie wyartykułował słowa "przepraszam" i musiałam pozostawić go żywym :)
W czasie wielokrotnego uciszania zadziałał dopiero argument, który już kilka razy wyciszył nerwową i nieprzyjemną atmosferę w przeszłości. Powiedziałam, że przecież my, KULTURALNI LUDZIE, na pewno się dogadamy i nie będzie problemów. Zauważyłam, że ludzie, bez względu na stopień ogarnięcia intelektualnego i społecznego, lubią być nazwani ludźmi kulturalnymi.
Kiedyś byłam świadkiem, jak pewien bardzo niekulturalny człowiek idąc z kobietą darł się na nią, używając bardzo nieprzyjemnych słów. Był agresywny. Zatrzymali się na odpoczynek akurat pod naszym hostelem. Stali pod naszymi oknami i wydzierali się w środku nocy. Podeszłam i poprosiłam o ciszę. Pan nie reagował na prośby. Wydarł się na mnie. Wtedy spokojnie powiedziałam, że ja tylko proszę i myślę, że KULTURALNI LUDZIE na pewno się dogadają. Przeprosił, powiedział dobranoc i w ciszy odszedł. Wiadomo! Kulturalny z KULTURALNYM dojdą do porozumienia :)
Wolelibyśmy nie spotykać zbyt często KULTURALNYCH, ale wiemy, że to nieuniknione. Za dużo statystycznie jest ich wśród nas.
Wielu z Was nie wie, jak wygląda Papa Papasa. Odwiedził nas parę dni temu. Tak, jak Papas, musiał zaprzyjaźnić się z każdym Gościem przechodzącym przez recepcję. Przy takich rodzicach, Papas nie miał wyjścia! Musi być taki, jaki jest :) Fajny jest :)
Jeszcze jedna historia. Przyjechała do nas Amerykanka z niesamowicie ciężkim bagażem. Papas -rycerz pomógł wtargać rzeczy i nie omieszkał zapytać, po co tyle? Okazało się, że babeczka nie trzyma się kurczowo jednego adresu. Jeździ po świecie tam, gdzie akurat jest fajna praca. Spędziła trzy lata w Polsce. Bywała w innych miejscach, np. Kenia. A teraz jedzie za pracą do Wietnamu. Lubimy takie podejście. W kontekście tej historii, jej bagaż wydał nam się całkiem nieduży.
Poniżej na zdjęciu Żenia z Białorusi. Mówi pięknie po polsku. Jeszcze piękniej pisze wiersze. Zapamiętajcie go. W przyszłości Nobel murowany :) Ja jestem pod ogromnym wrażeniem!
Złota polska jesień! Piękna! Tylko dlaczego potem jest jesień niezłota :(
Wolelibyśmy nie spotykać zbyt często KULTURALNYCH, ale wiemy, że to nieuniknione. Za dużo statystycznie jest ich wśród nas.
Wielu z Was nie wie, jak wygląda Papa Papasa. Odwiedził nas parę dni temu. Tak, jak Papas, musiał zaprzyjaźnić się z każdym Gościem przechodzącym przez recepcję. Przy takich rodzicach, Papas nie miał wyjścia! Musi być taki, jaki jest :) Fajny jest :)
Jeszcze jedna historia. Przyjechała do nas Amerykanka z niesamowicie ciężkim bagażem. Papas -rycerz pomógł wtargać rzeczy i nie omieszkał zapytać, po co tyle? Okazało się, że babeczka nie trzyma się kurczowo jednego adresu. Jeździ po świecie tam, gdzie akurat jest fajna praca. Spędziła trzy lata w Polsce. Bywała w innych miejscach, np. Kenia. A teraz jedzie za pracą do Wietnamu. Lubimy takie podejście. W kontekście tej historii, jej bagaż wydał nam się całkiem nieduży.
Poniżej na zdjęciu Żenia z Białorusi. Mówi pięknie po polsku. Jeszcze piękniej pisze wiersze. Zapamiętajcie go. W przyszłości Nobel murowany :) Ja jestem pod ogromnym wrażeniem!
Złota polska jesień! Piękna! Tylko dlaczego potem jest jesień niezłota :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz