niedziela, 7 czerwca 2015

Pan Kiciuś i Koteczek

Nareszcie coś drgnęło w pogodzie. Goście nam marzli, a my zastanawialiśmy się, czy nie powinniśmy włączyć z powrotem ogrzewania. Decyzja nie jest łatwa. Obok ciepłolubnych obywateli Hiszpanii czy Argentyny byli u nas również mieszkańcy Finlandii czy Norwegii, dla których pogoda wydawała się być bardzo przyjazna. Maj był chłodny, Bałtyk lodowaty, a nasze norweskie dziewczyny kąpały się w morzu już prawie 3 tygodnie temu! Z kolei polskie dziewczyny siedzą w tej chwili w czerwonych barwach. Wyszły na cały dzień i wierzcie mi, żal na nie patrzeć. Urządziły swoje stęsknione słońca ciała na amen. Miałam nawet piankę na poparzenia z ubiegłorocznych zapasów, ale obawiam się, że i tak z bólem będą wspominać pobyt w Hostelu Mamas&Papas.

Nie wiem, co lepsze? Poparzenie słońcem czy skostnienie od zimna. Pewien Australijczyk przyjechał do nas na motocyklu. Jechał 16 godzin z Amsterdamu! Wziął trasę na raz! Dojechał taki skostniały, że z trudem trzymał długopis w ręku. Był tak potwornie zmęczony, że zapłacił dwa razy. W nocy ja go skasowałam, a rano sam dobrowolnie przyszedł do Papasa i uregulował jeszcze raz. Na szczęście buchnął niechcący kluczyk od lockera i na drugi dzień przyjechał, żeby go zwrócić. Taka postawa prawie się nie zdarza. Tym razem się zdarzyła i mogliśmy wyjaśnić sprawę.
Koleś jechał z zachodniej Europy do krajów nadbałtyckich. Jego maszyna spotkała się na naszym podwórku z motocyklem Estończyka, który jechał w przeciwnym kierunku. I w ten oto sposób przeciętna liczba motocyklów na kraj pozostaje stała.

Ale co tam motocykle?! Wiadomością tygodnia dla czytelników-kociarzy jest fakt, że na nasze podwórko zagląda nowy koci obywatel. To malutki koteczek. Nasz Kiciuś sprawił nam zawód, bo ewidentnie próbuje pozbyć się konkurencji. Pamiętam, że kiedy Kiciuś jako malutki kotek pojawił się koło Hostelu Mamas&Papas, wszystkie aktualnie kręcące się koty przyjęły go przyjaźnie. Żaden nie fuczał na niego i zgodnie jedli na początku z jednej miski. A nasz superkot atakuje malucha i próbuje go przepędzić. Z drugiej strony, jak maluch podszedł do miski, Kiciuś wyglądał, jakby się go obawiał. Nie jestem w stanie pojąć zachowań tego kota. Na ogół zachowuje się po prostu jak pies. Czasami goni inne koty, czasami nie. Ale o miskę nigdy nie walczy. Nawet z kocim oseskiem. Może jakiś kociarz jest w stanie wytłumaczyć to zachowanie?

Koty kotami, a ja zostałam zapytana, czy nie mam jakichś związków z Gruzją. Przyjechała do nas dziewczyna z Rosji, z Sankt Petersburga. Nie omieszkałam wykorzystać sytuacji, żeby potrenować gadkę po rosyjsku. I ona odniosła wrażenie, że mam coś z Gruzinki. Chyba moja nieprzeciętna uroda plus jakiś zaśpiew w akcencie zwróciły jej uwagę i podsunęły podejrzenia o związki z Gruzją. Muszę zapytać Mamę, czy coś wie :)
Dziewczyny z Mołdawii, które były świadkami rozmowy po rosyjsku, też wystartowały z mową w tym języku. A ja wcześniej zamiast wykorzystywać okazję, żeby poćwiczyć rosyjski, rozmawiałam z nimi w banalnym angielskim ;) Rosjanie zaglądają do naszego hostelu tak rzadko, że wkrótce zapomnę, jak się gada po rosyjsku :( Już chyba szybciej nauczę się fińskiego. Gości z Finlandii mamy bardzo często. Ostatnio szalone artystki-malarki.

 






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz