Hostel Mamas&Papas jest miejscem, w którym wciąż jesteśmy obdarowywani ciekawymi historiami. Ostatnio poznaliśmy historię Johna z Australii. Jego mama jest Irlandką, tata Łotyszem, żona Belgijką, on urodził się w Australii. Zagadka: jakiej narodowości są jego dzieci :)
John przyjechał do Gdańska, aby odszukać ślady dziadka. Dziadek był więźniem obozu Danzig-Matzkau. Był to obóz karny dla Waffen SS i policji. Więziono tam żołnierzy skazanych zabójstwa, kradzieże, homoseksualizm, ale także za dezercję, odmowę wykonywania rozkazów przełożonych, defetyzm.
Nie wiadomo, co przeskrobał dziadek Johna. Wiemy tylko, że po okupacji sowieckiej w latach 1939-1941 Łotysze (Litwini i Estończycy także) traktowali Niemców jak wybawców i masowo wstępowali do niemieckich formacji.
Niesamowite, ale Johnowi udało się ustalić dokładną datę śmierci dziadka i nazwisko Niemca, który go zamordował. Pomagał mu m.in. Międzynarodowy Czerwony Krzyż i nasz IPN. Do hostelu przyjechał pan z IPN i zaprowadził Johna na miejsce dawnego obozu. Potem pojechali na Zaspę odwiedzić tamtejszy cmentarz, gdzie są zbiorcze mogiły zmarłych m.in. w Matzkau.
Był to fantastyczny widok - John chłop jak dąb (wyższy od Papasa) z ogromnym wzruszeniem, ze łzami w oczach opowiadał, że była to jedna z najważniejszych dla niego chwil w życiu i może swojemu ojcu, sędziwemu człowiekowi, powiedzieć, że odnalazł dziadka.i ustalił jego losy.
Poza tym, John postanowił będąc w Polsce, że odwiedzi dawny obóz jeniecki w Żaganiu. Był to obóz jeniecki dla lotników wojsk alianckich. Historia dosyć znana również dzięki filmowi fabularnemu. Więźniowie w większości pochodzili z krajów Wspólnoty Brytyjskiej i pamięć o tym miejscu jest tam żywa. John łączył się nawet "na żywo" z głównym radiem australijskim i relacjonował pobyt.
Wyprawa do Polski była to dla niego na tyle ważna, że nie zrezygnował z niej mimo utraty pracy i uszczuplenia zasobów finansowych. Radził sobie dzielnie, niczym jego pobratymcy w Żaganiu. Pożyczył od nas kołdrę i poduszkę i spał w ....samochodzie. A mrozy były wtedy całkiem niemałe. A on był taaaaaki szczęśliwy! Uwielbiamy spotykać tak pozytywnych ludzi. Mega pozytywnych!!!
Takich Gości jak John na pewno nigdy nie zapomnimy. A Wy możecie nam tylko zazdrościć :) Albo bywać w Hostelu Mamas&Papas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz