niedziela, 4 sierpnia 2013

A nie mówiłam?

A nie mówiłam, że o Polakach można pisać wiecznie? Miałam dzisiaj zaplanowany inny temat, ale właśnie miałam kolejny zgrzyt z Polakami, więc się z Wami podzielę.
Wieczorem otrzymaliśmy rezerwację na dwa pokoje na dziś. Przyjechało dwoje Wenezuelczyków i dwoje Polaków. Pani z Polski była bardzo zdziwiona, że łazienki są wspólne. Ba! Była zdenerwowana! Tłumaczę Pani, że to jest hostel, tani nocleg i wspólne łazienki są jak najbardziej czymś normalnym. Poza tym, na portalu, na którym rezerwowała, jest napisane, że łazienki są wspólne. Pani na to, że nie wczytywała się, bo robiła rezerwację w drodze, rozmawiając w międzyczasie. A poza tym powinno być widoczne ostrzeżenie, że łazienki są wspólne. Kolejny raz jesteśmy winni niezadowolenia Klienta, bo ten nie czytał opisu i nie sprawdził, co rezerwuje. Dodała, że nie zauważyła, że robi rezerwację w hostelu i nie zna się na standardach hostelowych. Więc mówię, że właśnie takie są i to jest normalne, a nie łazienki prywatne. Pani przypomniała sobie, że spała w hostelu w Wenezueli i tam zawsze łazienki były w pokoju. Jak ona przepraszała tych Gości z Wenezueli! Oni nie robili żadnego problemu. Ale okazało się, że problem był. Proszę o propozycje, co byście zrobili na moim miejscu :( , bo mi ręce i nogi opadły. Pewnie dostaniemy obniżoną ocenę za to, że nie zapewniliśmy tego, czego nie mamy w ofercie. A nie mówiłam,że o Polakach można wiecznie.....
Z drugiej strony zawitała dziś również dziewczęca ekipa z południa Polski. Fajne babeczki bez pretensji do świata.
Dla urozmaicenia opowiem chwilkę o Gościach z Hongkongu.



Spotkaliśmy się z nową odpowiedzią na pytanie, dlaczego Goście przyjeżdżają do Polski. Ci przyjechali kibicować swojemu synowi w zawodach sportowych. Ranga całkiem znaczna, a mianowicie Mistrzostwa Świata Juniorów w Windsurfingu. Jeździli codziennie do Sopotu na zawody bardzo ekscytując się rywalizacją. Nam też się udzieliło. Mimo, że nie spotkaliśmy nigdy tego młodego dżentelmena, śledziliśmy w napięciu jego walkę. Wyszło całkiem nieźle. Był 19. w stawce ponad 150 zawodników. Wiadomo, prawie nasz człowiek :)
Hongkończycy (naprawdę! tak się pisze!) byli bardzo mili, codziennie Papas ucinał z nimi pogawędki. Poczęstowaliśmy ich polskim żarciem. Wygląda na to, że p.Czesia ma kolejnych wielbicieli jej talentu. Wzięli nawet przepisy. Sprezentowali nam hongkońskie przekąski. 

To z lewej było niezłe




Zaskoczyło nas, że wyglądali bardzo młodo, jak na swój wiek (sami zaczęli gadkę na ten temat). Oni zaś nie byli zdziwieni. Poinformowali nas, że Hongkończycy tak wyglądają. Są Chińczykami, ale Chińczycy z Chin starzeją się szybciej. Więc, jakbyście chcieli emigrować w tamte rejony to tylko do Hongkongu :)

Z bardzo ważnych spraw hostelu melduję, że kot ma się świetnie. Jest maskotką Gości i rozpuścił się tak, że słów brakuje.

Z Papasem kot robi, co chce

Iwan przyniósł małego jeżyka z naszego ogrodu......

...a kot chciał go zjeść :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz