niedziela, 11 grudnia 2016

Zimowa rezydencja



Niski sezon, Gości mniej. My jednak czasu nie mamy za wiele. Wielkimi krokami zbliża się czas wyjazdu na wakacje. Spraw do załatwienia mnóstwo. Jeszcze dwa miesiące temu, kiedy kupowaliśmy bilety na samolot, wydawało się, że trzy miesiące to taaaak długo! Teraz zrobiły się 4 tygodnie. Nie możemy się doczekać!
Wydarzeniem ostatniego tygodnia jest domek dla Kiciusia. Papas i Dyzio skonstruowali cudeńko i Kiciuś został dumnym właścicielem kociej nieruchomości. Zapowiada się ostra zima. Kiciuś żre bez opamiętania od końca sierpnia. Cały czas mu mało. W poprzednich latach nie zachowywał się tak. Ada melduje, że jej kotki też nie mają nigdy dość karmy. Mamy nadzieję, że kocia rezydencja da wystarczające schronienie. Kupujcie ciepłe buty, czapki i nie dajcie się zimie! My będziemy pisać do Was z ciepłych krajów :) 
Nasz ostatni workaway'er był Argentyńczykiem. Mieszka aktualnie w Polsce, ale już zdecydował, że nigdy więcej polskiej zimy! Pojedzie do cieplejszych stron na przezimowanie, bo w Polsce zimę przeżyć to prawie cud! A przecież to, co teraz jest, to nie jest prawdziwa zima! Szkoda chłopaka! Jeżeli przewidywania o ostrej zimie sprawdzą się, dostanie w kość! Przypomniał mi się Australijczyk, który przyrzekał uroczyście przy temperaturze  zero stopni, że NIGDY nie będzie narzekał na australijskie 10-15 stopni podczas australijskiej zimy :)
Dzielnie chłody znosi nasz przyjaciel Marvin. Kiedy przyjechał do Polski (i do Hostelu Mamas&Papas) był październik. Teraz Marvin bohatersko egzystuje w polskim chłodzie, który w porównaniu do aury w Zimbabwe, jest czymś nieludzkim. Marvin znalazł lepszą miejscówkę. Teraz płaci 600 złotych za swój prywatny pokój, nie za łóżko w ciasnym pokoju 3-osobowym u cwaniaka. ( http://hostelik.blogspot.com/2016/11/zero.html )
Marvin opowiedział nam fajną historię. W centrum handlowym zauważył dziewczynę, która ewidentnie musiała być Afrykanką. Podszedł do niej i zagadał po angielsku. Dziewczę nie miało opanowanego tego języka. Marvin podjął próbę po francusku. Dziewczyna tym bardziej nie potrafiła skomunikować się. Jakimś cudem udało mu się ustalić, że dziewczyna jest.... Polką. Urodziła się w jakimś równikowym afrykańskim kraju. Jako maleńkie dziecko została adoptowana przez polską rodzinę. Nie miałam pojęcia o takich historiach. Ale to fajne historie :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz