Minął rok działalności hostelu. Bardzo fajny czas. Bywało ciężko, ale pozytywnych stron było na pewno dużo, dużo więcej. Właściwie, to już nie pamiętamy tych trudniejszych. Niestety i wiele interesujących wspomnień zaczyna się zacierać. Stąd pomysł, żeby pisać , o tym, co się dzieje i próbować co nieco przywrócić pamięci z przeszłości. Wystartowaliśmy w połowie czerwca 2011 roku. Otworzyliśmy w Gdańsku Hostel Mamas&Papas. Nazwa nawiązuje do muzyki, do szalonych lat 60-tych, a także domowej atmosfery. Goście często wybierają nasz hostel ze względu na nazwę i logo, a jeżeli ktoś właśnie tym się kieruje musi być pozytywny i/lub szalony.
A propos szaleństwa…..Czas na wspominki:
Pewnego zabieganego poranka zajrzałam do pustego ,wg mojej wiedzy, pokoju, a tam ktoś śpi. Przepytałam wszystkie możliwe osoby, kto tam jest? Wszyscy bili się w piersi, że na pewno NIKT. Zajrzałam jeszcze raz i widzę, że JEST. Serca mamy dobre, więc nie budzimy delikwenta. Jak wstał zeznał, że znalazł nasz hostel w internecie. Bardzo mu się spodobało logo, nazwa i opinie i postanowił po 3 w nocy, że chce się u nas zatrzymać. Jak postanowił, tak zrobił. Poszedł w nocy ponad 30 min na piechotę w obcym mieście, z mapką w głowie.
Tej nocy zepsuł się zamek w drzwiach wejściowych. Siedziałam na recepcji do powrotu wszystkich Gości, zamknęłam drzwi na taki durnowaty zamek od środka i poszłam spać. W międzyczasie Daniel dotarł do hostelu. Zastał drzwi zamknięte, to je sobie ……otworzył. Nie wiem, gdzie się uczył zawodu włamywacza, ale poszło mu świetnie. Z pełną determinacją dążył do celu, jakim był pobyt w hostelu Mamas&Papas. Opowiadał, że po wejściu do środka zwątpił, czy na pewno włamał się do hostelu, a nie domu prywatnego, bo było …..za czysto. Po pierwszym szoku zobaczył tablicę informacyjną m.in. z kartką „free hugs for everyone” i wiedział, że jest w domu, tzn w hostelu. Znalazł wolny pokój przy recepcji i poszedł spać. Rano przeprosił za włam, zapłacił za pobyt i spędził u nas parę dni. Może jego fantazję tłumaczą geny. Chociaż jest Amerykaninem urodzonym w USA, wśród przodków miał Polaków i Rosjan. Dawne to dzieje, bo okolica I wojny światowej, ale ułańska fantazja przetrwała. A dla nas nauczka. Natychmiast wymieniliśmy zamki i w sumie szkoda, że prawdopodobnie ludzie tacy, jak Daniel nie włamią się. Ale nie tracimy nadziei - może poczekają do rana w ogrodzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz