Dzisiaj trochę o językach obcych. W hostelu Mamas&Papas gościliśmy
ludzi z ponad 70 państw z 6 kontynentów. Oczywiście nie ma możliwości
porozumiewać się z każdym w jego ojczystym języku. Współczesny esperanto
czyli język angielski jest raczej znany większości, ale nie wszystkim.
Trochę poobgaduję Gości, tak po cichutku :)
Bracia Moskale spowodowali, że błyskawicznie musiałam odnowić znajomość
języka rosyjskiego. Uczyłam się go dawno i nie używałam nic a nic .
Okazało się, że jestem bardzo utalentowana. Wystartowałam z rosyjską
mową niczym wytrawny rusycysta, bo.... nie miałam wyjścia. Większość
Gości z Rosji nie mówi po angielsku, ani w żadnym innym narzeczu.
Drugie miejsce przypada, wg naszych obserwacji, Gościom z Francji.
Niektórzy nie mówili nic w żadnym obcym języku, niektórzy ciut, ciut...
Ale od czego są ręce, translatory i inne wynalazki :)
Turcja też bywa kulawa w komunikacji.
Ale najwybitniejszy lingwista trafił się z Włoch.
Jego przyjazd opóźniał więc napisałam sms-a po angielsku z zapytaniem o
godzinę przybycia. Odpisał " O SAW ESCUSE ME". Nie bardzo skumałam,
która to godzina, więc napisałam kolejnego sms-a z zapytaniem, używając
bardzo prostych słów. Niestety, bez odpowiedzi. Czekałam, czekałam i
zdecydowałam, że idę spać, bo Gość nie przyjedzie.
Przybył ok 3 nad ranem. Nie mogłam się dogadać. On ciągle używał słowa "chocolate". Zapytałam:
-Are you hungry? (jesteś głodny?)
-No, no. I'm Italiano. (nie, nie, jestem Włochem)
Człowiek bardzo pozytywny. Nie przejmował się językiem. Znał słowa disco, center, the best pizza.
I wierzcie, naprawdę wyglądał na bardzo, bardzo szczęśliwego.
Konkluzja wyszła inna, niż zakładałam przed rozpoczęciem pisania tego posta.
Języki obce nie są potrzebne do szczęścia :)
Na zdjęciu nasi Goście na imprezie w Sopocie, wśród nich nasz lingwista (zagadka: który to pan?)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz