niedziela, 4 listopada 2012

Pan z wędką....

Życie hostelu Mams&Papas jest barwne nie tylko dzięki Gościom przyjeżdżającym do Gdańska. Wśród ważnych postaci z okolic hostelu znajduje się Pan z wędką....
Pierwszy raz zobaczyliśmy Pana wkrótce po rozpoczęciu działalności hostelu. Pojawił się w piękny słoneczny letni poranek. Wynurzył się jak Afrodyta z piany morskiej. Pojawił się znienacka, prawie piękny i na pewno intrygujący.
Prawie piękny... Wyglądał, jakby parę dni wcześniej wyszykował się elegancko na ważną uroczystość. No właśnie, parę dni wcześniej.... Koszula miała ślady białości i żelazka, reszta odzieży też nosiła wspomnienie elegancji. Pan z wędką na ramieniu przywitał się i oświadczył, że idzie na ryby. Powtarzało się to kilka dni. Nigdy nie złowił żadnej ryby, ale dzielnie wędkę nadal nosił. Po jakimś czasie wędka zniknęła, strój też został zmieniony na mniej wizytowy. Okazało się, że prawdziwą pasją Pan nie są ryby lecz puste puszki. Tzn. pełne prawdopodobnie są Panu bliższe, ale zanim będą pełne, trzeba trochę pochodzić za pustymi.
Pan "zabija" nas co chwila swoimi pomysłami czy tekstami. Któregoś razu Papas przyłapał go wcześnie rano, gdy wynurzył się z naszego ogrodu z worami pełnymi puszek i flaszek. Zapytany, co on tutaj robi, odrzekł, że on tu sobie przechowuje łupy. Nie chce mu się nosić, to wlazł na prywatną posesję i zrobił sobie magazyn. Papas stanowczo Pana pogonił i zabronił wstępu na nasz teren, zwłaszcza w takim stanie czystości, zapachu i celu. Pan baaaaaaaaaaaaardzo zdziwiony zapytał: Dlaczego???!!! Przecież on niczego złego nie robi.!!!Stwierdzenie, że samo szwendanie się bez zgody właściciela po prywatnym terenie jest czymś niewłaściwym, nie docierało do Pana ani trochę. Musieliśmy jakiś czas walczyć z Panem, żeby zrozumiał, że nie może czuć się jak u siebie w domu. Że nie może rozwalać śmieci z kubłów, że nie może włazić do Gości z pytaniem, czy mają puszki (tak też raz zrobił), prosić o datki. Udało mi się wreszcie Pana spacyfikować. Po kolejnym incydencie udałam, że robię mu zdjęcie komórką. Powiedziałam, że następnym razem wezwę policję i tak się wydarłam, ze.... do dzisiaj mi wstyd. Swoją drogą, nie wiedziałam, że mam taki duży zasób słów służący do przeganiania bezczelnych typów. Uważajcie!!!!!
Pan jest teraz dużo porządniejszy. Wspomina często, jak go pogoniłam. I nadal jest stałym elementem naszego pejzażu. Czasami nas  irytuje, czasami rozbawia.

Ostatnio zapytał grzecznie zza płotu:
-Czy są jakieś puszki do zabrania?
-Są.
-To ja zabiorę, jak będę wracał.
-Nie wiem, czy jeszcze będą.Konkurencja nie śpi.
- Będą, będą. Pani popilnuje!
Kurcze, mam wyrzuty sumienia, bo nie popilnowałam...
Innym razem Goście wyrzucili damskie buty. Pan chętnie się nimi zaopiekował i zabił nas pytaniem. "Czy te buty będą dobre na moją małżonkę?" Oczywiście w życiu nie widzieliśmy szanownej małżonki Pana. Tak też odpowiedzieliśmy. A Pan niezrażony pyta: "Ale nie będą za małe?"
Taki właśnie jest Pan z wędką....

To też buty naszych Gości, ale o tym innym razem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz