niedziela, 21 lipca 2013

Historie miłosne.

Wiele się dzieje w hostelu Mamas&Papas. Na ogół jest wesoło, nawet bardzo wesoło, czego przykładem było ognisko sprzed tygodnia. Aga podrzuciła parę fotek. Widzę, że cenzura ostro zaingerowała, ale spójrzcie chociaż na to, co cenzor przepuścił.


Nie powiem, co Papas spożywa. Nie jest to butapren.

Przygotowania trwają.
Piękne, prawda?




On też tam był, aczkolwiek nie śpiewał i nie był widziany w czasie spożywania.





No, ale miało być o miłości.
Nie mamy pojęcia jakiej ilości związków "ojcem" jest  nasz hostel. Wiemy na pewno o jednej sytuacji. Gościliśmy bardzo sympatycznego młodzieńca z Wrocławia. Polubiliśmy go. On też polubił nasz hostel, bo z dnia na dzień codziennie przedłużał pobyt. Pewnego dnia znaleźliśmy w poczcie maila od młodej damy, która prosiła o pomoc w znalezieniu pana, którego opis pasował idealnie do naszego Gościa. Spotkali się na Westerplatte, spędzili trochę czasu. Zapomnieli wymienić się telefonami. Nasz przystojny Gość zgodził się na podanie jego kontaktu owej damie. I.....zimą odwiedzili nas razem. Ładna para.
Na drugim biegunie manewrów miłosnych mieści się historia pary ze Szkocji. Bardzo sympatyczni ludzie. Spędziliśmy razem sporo czasu. Fajne klimaty. Wszystko było pięknie i ładnie aż do ostatniego wieczora.
Po wieczorku pożegnalnym hostel przysnął. Ja porządkowałam jeszcze sprawy po minionym dniu. Raptem z pokoju Szkotów dobiegły dziwne dźwięki. Dziwne dźwięki w hostelu to nic niezwykłego, ale te po jakimś czasie zaczęły mnie niepokoić. Wyglądało na to, że mogło dojść do rękoczynów. Nie wiedziałam, jak zareagować. Dorośli ludzie w prywatnym pokoju robią, co chcą. Zawołałam Adę i Papasa i postanowiliśmy wkroczyć do środka.
Okazało się, że wyjazd tej pary do Polski był próbą ratowania związku. Panna miała jakąś przygodę, ale zdecydowali się spróbować być jednak razem. Pani została przyłapana przez  Pana na pisaniu w tajemnicy jakichś sms-ów. Pan się zdenerwował i rozpoczęli kłótnię. Jako, że byli po alkoholu, lekkie popchnięcie Pani zaskutkowało guzem wielkości tak imponującej, że na pewno takiego nie widzieliście. Naprawdę rozmiar do Księgi rekordów Guinnessa. Nie mieliśmy lodu, więc zrobiliśmy okład z ........ zamrożonego mięsa. Pani była aktywną wegetarianką, bardzo konsekwentną i radykalną i dziwnie wyglądała z bryłą mięsa na głowie.
Udało nam się ich uspokoić, pogodzili się, ale sytuacja była wcale nie łatwa.

Na szczęście trudne sytuacje nie zdarzają się często. Ludzie są fajni i fajne jest życie w hostelu Mamas&Papas.

To chyba też jest miłość ;)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz