niedziela, 19 października 2014

Opowieść znad miski zupy

Nie ma to jak miska dobrej zupy. Bardzo dobrej zupy. Po prostu zupy p.Czesi. Często częstujemy Gości czymś smakowitym, zwłaszcza wtedy, kiedy Gość przybywa bardzo późno, a my akurat coś mamy. Wysłuchaliśmy wielu ciekawych historii w trakcie konsumpcji przysmaków p.Czesi.
Pojawił się u nas Andrzej z Kazachstanu. Przyjechał bardzo późno, dostał talerz ogórkowej i zaczęliśmy pogawędkę.
Andrzej jest potomkiem zesłańców z 1936 roku. Mieszka w Polsce od 5 lat. Nie tęskni do swojego kraju. Za ludźmi owszem. Chociaż jest tam coraz mniej jego bliskich. Mówi, że obywatele Kazachstanu o europejskim pochodzeniu próbują wiać stamtąd. Kazachowie są bardzo nieprzyjaźni. Mówią potomkom zesłańców, żeby się wynosili i że to ich wina, że się urodzili na nieswojej ziemi. Cóż za rechot historii!!! Wiele lat temu tysiące ludzi wywieziono w bydlęcych wagonach za jakieś urojone "winy". Skazano na poniewierkę, straszne warunki, głód i cierpienie. Teraz ich potomkowie są atakowani za to, że tam żyją. Oni chętnie zmieniliby adres, ale Polska ich nie chce. Załapać się na procedurę repatriacyjną to niemal cud. Trwa ona nawet 15 lat. W naszym kraju, gdzie marnotrawi się tyle publicznego pieniądza, nie ma środków, żeby pomóc Rodakom wyrwać się stamtąd.
A życie tam lekkie nie jest.

Po pierwsze nastawienie ludności kazachskiej.
Jest to kraj 9 razy większy od Polski, ale liczy zaledwie 17 mln. W tej chwili Kazachowie stanowią 65% ludności, ale jeszcze niedawno proporcje były dla nich mniej korzystne. W Kazachstanie mieszka 140 narodowości!!! Większość nacji to  potomkowie zesłańców. Są też imigranci zarobkowi np. z Uzbekistanu, Kirgistanu. I tradycyjnie narody pogranicza. Ale żeby aż 140!!! W życiu bym nie pomyślała.
Jest bardzo trudno o pracę. Andrzej mówił, że prędzej pracę dostanie Kazach niż ktoś o europejskim rodowodzie. Zdaje się, że tam się nie pamięta, że Europejczycy nie pchali się do Kazachstanu na ochotnika. Są tam jako ofiary strasznego reżimu. I że żyją tam od wielu lat kolejne generacje ludzi, którzy tam się urodzili i fajnie by było, gdyby nie byli traktowani jak wrogowie. Pragnę zaznaczyć, że Andrzej wielokrotnie podkreślał, że wśród Kazachów jest wiele dobrych, sympatycznych ludzi. W sumie jak w każdym narodzie. Wszędzie są ludzie dobrzy i źli, mądrzy i głupi. Czasami jedni, a czasami drudzy mają przewagę i głośniej krzyczą.

Po drugie klimat.
Wyobraźcie sobie, że amplituda temperatur w ciągu roku wynosi 80 stopni Celsjusza. Czasami nawet 100!!!! W zeszłym roku temperatura spadła zimą do minus 52 stopni. Andrzej musiał kiedyś wyjść na zewnątrz przy minus 45 stopniach. To jego prywatny rekord. Ja bym chyba umarła! Czasami ludzie siedzą nawet 2 tygodnie w domu, bo wyjść się nie da. Robią zapasy i co najwyżej po chleb wychodzą od czasu do czasu. Nawet drogi są zamykane, żeby nie ryzykować, że ktoś gdzieś utknie. I taka aura trwa od początku listopada do końca marca. Przy minus 27 stopniach dzieci z klas 1-3 nie idą do szkoły. Klasy 5-8 mają wolne poniżej minus 30 stopni. Najstarsi uczniowie z klas 9-11 zostają w domu przy minus 35 stopniach bez wiatru i 33 z wiatrem.
Kiedyś Andrzej zatęsknił za prawdziwą zima i pojechał do Kazachstanu na Sylwestra. Trochę się zapomniał i ubrał się jak ...."debil". Takimi słowami przywitali go bliscy widząc odzienie i obuwie :)
Wcale nierzadko 1  i 9 maja posypuje tam śnieg. Wiadomo jak ważne są to daty w postsowieckim państwie. Uroczystości, defilady i takie fanaberie pogody.

Po trzecie rzeczywistość.
W Kazachstanie od 1991 roku rządzi ten sam pan. Jego córka jest najbogatsza panią w kraju. Na ślubie wnuka wystąpił raper ze Stanów z najwyższej półki za 3 mln $. Pan prezydent żyje jak wszechwładny król (albo car). Ma władzę absolutną. Niemniej potomkowie zesłańców boją się, co będzie, jak umrze. Może być jeszcze gorzej. Powstrzymuje nacjonalistyczne zapędy pewnych ugrupowań. Jak tamci zaczną rządzić, może być naprawdę nieciekawie dla nie-Kazachów.
Korupcja jest niewyobrażalna. W kraju, w którym ceny są porównywalne do Polski (oprócz papierosów, alkoholu i benzyny) zarabia się około 800zł. Każdy kto może wymusza pieniądze od innych. Nic dziwnego,że ludzie zwiewają.

Żeby pojechać do Polski trzeba uzbierać dwa tysiące złotych  na samolot. Ciężko uciułać taką kasę. Ale większość marzy o podróży do Europy. Sporo polskich potomków zesłańców osiedla się w Kaliningradzie. Niby nie Polska, ale bliziutko.


Poniżej fotki dowodzące, że świat się kręci wokół zupy p.Czesi

Kazachstan
Kanada

Australia, Niemcy

Ukraina, Niemcy

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz