Refleks to podstawa. Mieliśmy kolejny przypadek niezręcznej sytuacji zapachowej. Weszłam do łazienki po kąpieli Gościa i stwierdziłam, że nie pachnie świeżo. Przeciwnie, pachniało bardzo nieświeżo. Nie bardzo potrafiłam określić przyczynę smrodu, więc otworzyłam tylko okno i zapomniałam o sytuacji. Chwilę później zauważyłam, że komuś w dormie ręcznik spadł na podłogę. Weszłam i podniosłam i.... padłam. Zrozumiałam w sekundę, dlaczego tak brzydko pachniało w łazience. Sytuacja była trudna, bo wszystkie łóżka w pokoju miały być tego dnia zajęte i zanosiło się się, że będzie bardzo niekomfortowo dla pozostałych Gości. Zrobiliśmy z Papasem szybką naradę. Czyściutki właściciel cuchnącego ręcznika siedział w common room, więc wrzuciliśmy bez jego wiedzy trefną szmatę na krótkie pranie. Potem do suszarki. Zanim Pan wrócił do pokoju - czyściutki, pachnący ręcznik leżał tam, gdzie go zostawił. Zastanawialiśmy się, czy zorientował się w sytuacji czy może był taki odporny na smród, że nie robiło mu to różnicy. Tak czy siak refleks to podstawa. Zapobiegliśmy katastrofie ekologicznej :)
Inny nasz Gość wykazał się refleksem mniej błyskotliwym, ale w ostatecznym rozrachunku z szczęśliwym zakończeniem. Spędził w Gdańsku niezbyt długi czas i nie wszystko zdążył "zaliczyć". W przeddzień wyjazdu przyszedł wieczorem pożegnać się i wydrukować bilet. Z żalem wyznał, że samolot odlatuje o 9 rano, więc wyjedzie na lotnisko bardzo wcześnie i niestety nie zdążył pojechać do Sztutowa (a bardzo mu zależało). Wydrukował bilet i ...okazało się, że jego samolot odlatuje o 22:10. Chłopak się strasznie zdziwił i ucieszył jednocześnie. Żebyście widzieli jego minę! Jakby pierwszy raz na oczy widział bilet, który osobiście zakupił nie tak dużo wcześniej. Zdążył pojechać do Sztutowa i na samolot też. Refleks szachisty, ale lepiej wolniej niż wcale.
Na zakończenie meldunek z flagowej pasji Papasa. Mamy kolejną nowość - flaga Cypru. Nie wiemy, która to już, bo około dziewięćdziesiątej przestaliśmy liczyć.
Inny nasz Gość wykazał się refleksem mniej błyskotliwym, ale w ostatecznym rozrachunku z szczęśliwym zakończeniem. Spędził w Gdańsku niezbyt długi czas i nie wszystko zdążył "zaliczyć". W przeddzień wyjazdu przyszedł wieczorem pożegnać się i wydrukować bilet. Z żalem wyznał, że samolot odlatuje o 9 rano, więc wyjedzie na lotnisko bardzo wcześnie i niestety nie zdążył pojechać do Sztutowa (a bardzo mu zależało). Wydrukował bilet i ...okazało się, że jego samolot odlatuje o 22:10. Chłopak się strasznie zdziwił i ucieszył jednocześnie. Żebyście widzieli jego minę! Jakby pierwszy raz na oczy widział bilet, który osobiście zakupił nie tak dużo wcześniej. Zdążył pojechać do Sztutowa i na samolot też. Refleks szachisty, ale lepiej wolniej niż wcale.
Na zakończenie meldunek z flagowej pasji Papasa. Mamy kolejną nowość - flaga Cypru. Nie wiemy, która to już, bo około dziewięćdziesiątej przestaliśmy liczyć.
Super pomysł na bloga hostelu :)
OdpowiedzUsuń