niedziela, 8 października 2017

Nowe

Przyjaźń polsko-gruzińska :) 
Postanowiłam dokończyć relację z naszej wyprawy do Grudziądza. Sam Grudziądz, jak pisałam, zrobił nie najlepsze wrażenie. Pewnie jest takich miejsc w Polsce dużo więcej. To smutne, ale takie są realia. Postanowiliśmy wyskoczyć na chwilę do miasteczka Nowe, położonego nieopodal. Przy Grudziądzu liczącym prawie 100 tys. mieszkańców, Nowe to naprawdę ociupina. Liczy 6100 mieszkańców.
Wrażenie było totalnie odmienne. Malutkie miasteczko, z fajnym klimatem. Przede wszystkim dużo bardziej zadbane. Oczywiście, nie zobaczyliśmy wszystkiego, ale centrum i okolice naprawdę spoko!
Tylko okolice dawnego dworca kolejowego były przygnębiające. W sumie wygląda tak wiele dawnych stacji, ale to nas nie pociesza. Podobnie z dworcami autobusowymi. Dworzec w Grudziądzu po prostu załamuje! Masakra! Nie rozumiemy sposobu myślenia ludzi odpowiadających za te przybytki. Nie chciało mi się nawet robić zdjęć. Nie jesteśmy w stanie pojąć, jak można doprowadzać  takie miejsca do takiego stanu?! Trzeba się naprawdę starać..... :(

Okolice dworca smutne, ale miasteczko Nowe fajne.














Słynna stacja Nowe.





Znaleźliśmy również cmentarz radziecki. Zadbany, nie zbezczeszczony.



Wyprawa do Grudziądza mimo wszystko udana. Dobrze poznać wszystkie odcienie polskiej rzeczywistości.

Rzeczywistość hostelowa ma się dobrze, chociaż wysoki sezon przeleciał i pomału zbieramy się do planowania zimowego wyjazdu.

Myślimy ponownie o Azji i Azja pomyślała o nas. Nasz miły workaway'er z Tajwanu, który był u nas 5 lat temu, przysłał nam smakowity prezent. Kolejny raz :)


Miłe i smaczne :)

Goście często zostawiają nam upominki. Czasami banalne, czasami zaskakujące, czasami po prostu bardzo ładne.

Rękodzieło białoruskich dziewczyn.

Ostatnio często ludzie spóźniają się na swoje pojazdy wiozące ich w dal. Własnie wyjechał młody Australijczyk, które miał jechał do Berlina, a stamtąd lot do Aten i dalej od razu do domu, do Australii. Nic trudnego, ale wyjazd nie powiódł się. Chłopak zakupił bilet na jakiejś stronie pośredniczącej, nie bezpośrednio na polskibus.com. I szukał żółtozielonego autobusu, a czerwonobiały w tym czasie odjechał bez niego :(
Przyjechał późnym wieczorem z powrotem do hostelu z prośbą o pomoc w znalezieniu połączenia do Berlina, które dowiezie go na rano na samolot. Stawaliśmy na głowie. Uruchamialiśmy najwyższe pokłady naszej inteligencji i doświadczenia, żeby coś znaleźć i ...NIC. W nocy możliwości są mizerne :(
Miłym akcentem była propozycja innego Gościa, który oferował się zapłacić za dodatkowy nocleg Australijczyka. Wiedział z nocnych rozmów poprzedniego dnia, że chłopak bezpośrednio przed powrotem do domu wypłukał się z wszelkich pieniędzy i nieszczęsna przygoda mocno go zaskoczyła. Oczywiście zapłata za awaryjny nocleg nie była dla nas problemem. Zapłaciłam również za nowy bilet  na lot do Aten, ufając, że chłopak jest uczciwy i kasę odeśle. Odesłał oczywiście :) Zawsze powtarzam, że porządnych ludzi jest więcej :)





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz