środa, 11 lipca 2012

Krótka historia przyjaźni, która wraca po latach.

Hostel jest miejscem, w którym zatrzymują się najczęściej ludzie, którym nie zależy na luksusie.  Tani nocleg, więc warunki skromne, ale atmosfera niepowtarzalna. Jedni poznają nowych przyjaciół i jadą razem w świat.

Aba i Chris poznali się w hostelu i w dalszą drogę wyruszyli razem
                                 
Inni spotykają się nie spodziewając się tego.  Taka przygoda przytrafiła się Imranowi. Imran urodził się Kalkucie i wieku 2 lat wyjechał z rodzicami do Australii. Wyglądał zdecydowanie nie australijsko. Broda do pasa, w której przechowywał fajkę. Dredy, że ho ho…. Mówił, że podróżuje tylko pociągami, bo woził ze sobą ładunek, który dyskwalifikował go na lotniskach (Jak on przybył z tej Australii???) Po zameldowaniu się w hostelu od razu pojechał do Pszczółek koło Gdańska. Trochę nas to zdziwiło, gdyż wieś Pszczółki zdecydowanie nie kojarzy się  z kierunkiem zwiedzania, ale…… on tam pojechał. Nie wrócił na noc.
Niepokoiliśmy się, bo w naszym cywilizowanym kraju śniada cera może być przyczyną problemów. Nie odbierał telefonu. Odezwał się na drugi dzień, że znowu nie będzie nocował, ale następnego dnia przyjedzie z kolegą. Okazało się, że spotkał niespodziewanie w Pszczółkach swojego starego przyjaciela z ….Omanu.
Nie widzieli się 9 lat, nic nie wiedzieli o swoich planach. Oman z Australią rzucają się sobie w ramiona w Pszczółkach!!!!  I kto jeszcze nie wierzy, że świat jest bardzo mały???!!!!

Omańczyk z Kasią
                                        


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz