środa, 25 lipca 2012

Spontan is the best!!!



Nasz hostel odwiedzają ludzie z całego świata. Różne języki, kultury, religie, poziom wykształcenia, oczekiwania. Jednak bez względu na powyższe ciągle zdarzają się nam spontaniczne imprezy. Gość przyjdzie po klucz, albo zapytać o sklep. Za chwilę podejdzie drugi i za 15 min siedzimy (lub stoimy) w grupie, nie wiadomo skąd pojawia się piwo, jakieś przegryzki. Każdy stara się coś wnieść. Bardzo lubimy te spontany. Rozmawiamy, opowiadamy o swoich krajach, czasami nabijamy się z siebie nawzajem. Dzisiaj zorganizował się spontan francusko, szwajcarsko, niemiecko, polski. Szwajcar zgadał się z Francuzami, dołączył Niemiec poliglota (nawet po polsku mówił!!!) z bratem. Oczywiście skromna ekipa z hostelu również szybko stwierdziła, że w zasadzie odmówić nie wypada. Wesolutko było. Monika zaśpiewała, bardzo ładnie zresztą. A  hitem wieczoru została pieśń "Champs Élysées". Pobliski spożywczak odnotował wzrost obrotów, a my wszyscy po raz kolejny wzrost pozytywnej energii.
I oby więcej :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz