poniedziałek, 16 lipca 2012

Polacy są wszędzie.

Ciekawym doświadczeniem, możliwym dzięki hostelowi, jest możliwość poznania ludzi z polskimi korzeniami. Gościliśmy w Gdańsku wielu Polonusów, mniej lub bardziej utożsamiających się z Polską.
Pierwszy wniosek: bardzo różne jest poczucie więzi z ojczyzną przodków. Najczęściej jest to tylko świadomość polskiego pochodzenia (często nazwisko nie pozwala zapomnieć) nie poparta nawet znajomością języka, historii czy chęcią poznania bliżej Polski. Byli u nas też tacy, którzy mówili bardzo dobrze, mimo urodzenia i dorastania poza Polską. Niektórzy zaskakiwali wręcz drobiazgowością znajomości historii i miejsc.
Fergi miał dziadka Polaka, nie mówi po polsku. Na drugie imię ma Kazimierz (w polskiej wersji, po dziadku) i jest bardzo dumny. (Fergi mieszkał w naszym hostelu 1,5 miesiąca.zachwycony z jednej strony Polską, z drugiej tanim noclegiem i życiem w ogóle.)
Jeff miał polskich przodków dosyć dawno, ale nie umniejsza to jego chęci zapoznania się z Polską i … językiem.  Mieszkał u nas prawie 2 miesiące i naprawdę starał się nauczyć języka. No cóż, wszyscy wiemy, że nie jest to łatwe. Złamały go prawdopodobnie … marchewki i kanapki.

-jeden samochód, dwa samochody, tak?
-tak, Jeff
-jeden marchewka, dwa marchewki?
-nie, jedNA marchewka, dWIE marchewki
-ale dlaczego?!
-to jest rodzaj żeński, jak np. kanapka
-rozumiem, jedna kanapka, dwie kanapki, pięć kanapki
-nie, pięć kanapek
-NIE WIERZĘ, ŻARTUJESZ!!!
-nie żartuję
Jeff sprawdził w translatorze i załamał się. I dobrze. Teraz nie jest mu to potrzebne, bo siedzi w Azji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz