niedziela, 6 października 2013

Symfonie

Cicho się zrobiło w Hostelu Mamas&Papas. Gości mniej, a i ci, którzy są, jacyś tacy spokojni. Normalnie sennie się robi. Ludzie grzecznie wracają wieczorem do hostelu, są mało aktywni. Jesień jak nic!!! Zapadamy w sen zimowy.
Już po 22-giej rozpoczyna się symfonia chrapaczy. Ostatnio mieliśmy dużo Gości z Polski i Rosji i muszę powiedzieć, że naprawdę Bracia Słowianie to potęgi "chrapownicze" są i basta!
Byli ostatnio Rosjanie z Łotwy. Siostra i brat zarezerwowali pokój dwuosobowy i zapytali, czy byłoby możliwe, żeby ich tata spał w samochodzie i korzystał z łazienki i posiłku w budynku. Prośbę swoją motywowali tym, że Pan Tata bardzo chrapie i nie ma możliwości, żeby spał w budynku, gdzie śpią inni ludzie. Wydawało się, że trochę już za zimne są nocki na takie ekscesy, ale cóż- Klient nasz Pan!!! Ma ochotę pomarznąć i pomęczyć plecy? Proszę bardzo, nie będziemy utrudniać! Pan Tato był bardzo sympatyczny. Pogadaliśmy sobie troszkę, a nocą faktycznie pięknie niosła się jego melodia. W pokoju obok potomków Pana Taty spał nasz stały Gość. Darek wyznał nam nazajutrz, że latorośle Pana Taty też w nocy przecudne melodie wytwarzali. Niedaleko pada jabłko od jabłoni! Ale dlaczego tylko tata poddany był restrykcjom i spał na dworze???!!! Na pewno bardzo dobrze będziemy wspominać tą miłą Rodzinkę z Łotwy, bardzo fajni ludzie.
Skoro już zachwalam umiejętności naszych Gości, nie mogę pominąć przemiłego Czecha, który tak chrapał, że jego córka przybiegła do mnie o 3 w nocy ze łzami w oczach, żebym pozwoliła jej dospać w common room. Żal mi się jej zrobiło i przeniosłam ją do innego pokoju. Dziewczyna była zmęczona i załamana próbami zaśnięcia od godz.23. Spali w pokoju przy recepcji. Potwierdzam, ściany się trzęsły :)
Sami widzicie, że Słowianie to potęga :)
Niemniej pierwszym historycznym chrapaczem był Chińczyk. Wynajął miejsce w dormie, gdzie potencjalnie są inni Goście. Przy rezerwacji uprzedził, że chrapie jak niedźwiedź. Pokombinowaliśmy, żeby był jednak sam, bo co inni winni! Oprócz chrapania wyróżnił go luz, jaki bardzo rzadko mają mieszkańcy Azji. Chodził po hostelu w piżamie, poił nas herbatą z Chin i popijał polski wyrób spirytusowy. Zważywszy na to, że mieszkańcy Azji nie piją alkoholu, był to naprawdę niecodzienny Gość.

Na koniec rada praktyczna.
Jeżeli wybierasz się do hostelu, zabierz ze sobą zatyczki do uszu. My zawsze wozimy :)
 
Teraz czekamy na naszych studentów. Na pewno wniosą dużo pozytywnej energii w ten smutnawy czas.


Trochę wspomnień z lata, następne fotki powstaną dopiero za ponad pół roku :(








Wiktoria, pozdrawiamy i czekamy :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz