niedziela, 13 lipca 2014

Tanie spanie


Szalone Angielki + Ola

Do Hostelu Mamas&Papas przyjeżdżają prawie wyłącznie ludzie weseli, otwarci i ciekawi świata. Dużo pozytywnej energii. Bardzo chętnie poznają innych ludzi i wspólnie spędzają czas. Niestety, wielu Polaków i Rosjan nadal zamyka się na nowe znajomości. Nie są ciekawi świata i siedzą gdzieś w kącie na uboczu licząc na to, że nikt ich nie zaczepi. Wczoraj zadzwoniła Pani (z Polski). Była zainteresowana noclegiem w najtańszej opcji, czyli łóżkiem w pokoju 6-osobowym. Od razu zastrzegła, że chciałaby być w pokoju sama. Chciała zapłacić za jedno łóżko i mieć cały pokój na wyłączność. Ręce opadają. Chcesz mieć pokój na wyłączność, zapłać za cały pokój. Chcesz mieć tanie spanie, nie możesz liczyć na spełnienie wszystkich zachcianek. Niestety, tylko Polakom przychodzą do głowy takie pomysły.
Ostatnio zaciekawili nas Białorusini. Przyjechali na parę dni. Byli inni niż pozostali Białorusini, którzy przebywali w naszym hostelu. Bardzo unikali innych ludzi. Również nas, Mamas i Papasa. Chociaż raz udało nam się chwilę porozmawiać. Powiedzieli nam, że dziwi ich bardzo ogromna ilość samochodów parkujących na chodnikach w taki sposób, że nie można przejść. W ich mieście nie ma takiego problemu. Jeżeli ktoś nieopatrznie zaparkuje w ten sposób, zaraz ktoś "niechcący" porysuje lakier na samochodzie, albo spuści powietrze z kół. Prosta metoda! I bardzo skuteczna.
Białorusini przywieźli ze sobą wszystko, jakby szykowali się pod namiot. Nawet nawlekli sobie własną pościel na tą, którą przygotowaliśmy. Mają własną lodówkę. I jedzenia tyle, że trzymają w swojej lodówce, w naszej i w szufladach w komodzie. Cały czas gotują (i jedzą). Wygląda to tak, jakby przyjechali na kulinarny urlop. No cóż, każdy odpoczywa, jak lubi. Mnie by się nie chciało siedzieć codziennie pół dnia w kuchni, kiedy wokół tyle ciekawych miejsc i sytuacji.
Mieliśmy małą scysję. Pan zmywał wieczorem naczynia po kolejnej uczcie. Robił przy tym tyle rabanu, że w podskokach pobiegłam poprosić, żeby nie korzystał z kuchni o tej porze. Mamy dwie kuchnie. Jedna jest na piętrze, gdzie są pokoje dla Gości i napisane jest, żeby nie korzystać z niej po 22-giej. Wiadomo hałasy, zapachy, a niektórzy już udają się na wypoczynek. Mamy piętro wyżej drugą kuchnię, z której można korzystać do woli. Pan poczuł się bardzo dotknięty zwróconą uwagą. W tym samym czasie w common room, na wyższym piętrze, młodzież integrowała się przy małej buteleczce. Sprawowali się naprawdę nieźle. Pan przybiegł do mnie i powiedział, że daje im 20 minut na skończenie imprezy. W przeciwnym razie ON tam pójdzie. Strasznie się wystraszyłam. Niemniej ludzie nie dali sobie okazji sprawdzić, co im grozi. Nie widział człowiek różnicy w hałasowaniu w nocy na piętrze ze śpiącymi ludźmi, a zabawą na piętrze, gdzie nikt nie mieszka. Być może byli po raz pierwszy w hostelu. Być może nie ma dystansu. W sumie nieważne. Tacy Goście też są potrzebni, żeby nie było zbyt nudno.
Trochę ich obgadałam, bo byłam zaskoczona całą sytuacją. A jeszcze we wpisie sprzed 4 tygodni pisałam, że Białorusini ZAWSZE są bardzo fajni (http://hostelik.blogspot.com/2014/06/nie-tylko-mistrzostwa-swiata.html ). A ten Pan raz był niefajny! Nie gniewamy się i mamy nadzieję, że mimo wszystko pobyt w hostelu Mamas&Papas będą wspominać dobrze.

Ta pizza nie była zrobiona przez Grzesia "Mordkę", ale dali radę


Kiciuś żebrze

Kocia mamcia (zastępcza)

Sezon miziania Kiciusia przez Papasa w pełni. Który szczęśliwszy?
Odwiedził nas szalony Gary. Ależ się ganiali z Kiciusiem!

Gary znajdował Kiciusia w każdej skrytce.

Kiciuś raz w życiu pokazał koci pazur. Wyżarł jedzenie dla Garego.
Papas z poświęceniem fotografuje Kiciusia
Papas paparazzi

Ja strzelam fotkę Papasowi
Czas relaksu





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz