niedziela, 19 maja 2013

Polacy

Dzisiaj będzie trochę refleksyjnie, może trochę smutno nawet.
Do hostelu Mamas&Papas przyjeżdżają ludzie z całego świata. Gościliśmy obywateli z prawie 80 krajów. Wśród nich oczywiście Polaków.  Gościło w hostelu wielu fantastycznych Rodaków, niektórzy powracają i bardzo nam miło spotykać się ponownie. Niektórzy przemykają po cichutku i nie chcą się integrować. Szanujemy to.
Mamy też niestety bardzo smutne refleksje dotyczące dużej części gości z Polski. Pragnę mocno zaznaczyć, że nie zamierzam "obgadywać" wszystkich  Polaków. Niemniej właśnie "nasi" dominują w sferze nieładnych zachowań.
Pisałam już kiedyś, że hostel nie jest miejscem, o którym wiemy wystarczająco dużo. Wciąż spotykamy się ze zdziwieniem, że nie ma telewizorów i lodówek w pokojach, a także łazienek i złotych klamek oczywiście ;)  Hostel jako tani nocleg zapewnia proste warunki (zawsze uczciwie opisane w ofercie). Wiadomo płacisz niewiele, otrzymujesz tyle, za ile płacisz. Niemniej zawsze znajdą się tacy, którym cena parudziesięciu złotych wydaje się akurat na standard hotelu 5-gwiazdkowego.

czego oni chcą, przecież to piękny pokój jest
Zauważyliśmy zależność dotyczącą par mieszanych (Pani z Polski, Pan z Europy Zachodniej). Prawdopodobnie niezrealizowane ambicje finansowe każą szukać jak najtańszego spania, a marzenia nie chcą się realizować w tych okolicznościach.  Mają, niestety, wymagania, którym Hilton raczej nie sprostałby. Otrzymujemy od nich najniższe noty, średnio na poziomie połowy przeciętnych opinii. Nie jest to oczywiście norma powszechna, ale niestety dominująca. Pragnę zaznaczyć, że były też u nas super pary, ale jakąś zależność wyraźnie zauważyliśmy.
Inna sprawa to pijaństwo. Znowu wyróżniamy się wśród innych nacji. Jeżeli już jest problem z pijącymi to na 95% będą to Polacy.  Mamy bardzo dużo do zrobienia jako naród. Przykro pisać o nas w taki sposób, ale przez 2 lata działalności hostelu możemy chyba pokusić się o pewne wnioski. Rosjanie czy Szkoci też potrafią zaimponować wprawą w spożywaniu, ale oni nie kreują kłopotów.

Pozytywny przykład. Polacy przy jednym piwie i mineralce.....

..... i takie zadowolone chłopaki

Holandia, Szwecja, Niemcy i Portugalia-też grzeczni

Polacy lubią też popalać w pokojach mimo wyraźnego zakazu palenia w całym hostelu. Nasz hostel nie jest wielki i wyjście na zewnątrz nie zajmuje wiele czasu czy wysiłku.

myślę, że przekaz tego obrazka jest konkretny, chociaż nie do każdego dociera :(
Bardzo kuleje też komunikacja w przypadku rezerwacji. Plagą są rezerwacje dokonywane na telefon . Palców jednej ręki byłoby za wiele, żeby zliczyć rezerwacje zrobione przez nie-Polaków i nie anulowane w przypadku zmiany decyzji. Z kolei na sytuacje związane z Polakami zabrakłoby palców u rąk i nóg nawet stonodze :(
Wielu Polaków nie odwołuje rezerwacji w momencie, kiedy wiedzą, że nie dojdzie ona do skutku. Dzieje się tak, mimo że zawsze prosimy o poinformowanie w przypadku zmiany planów. Rozumiemy doskonale, że może coś wypaść i nikt nie ma obowiązku spać w naszym hostelu. Ale....
Właśnie, ale.....
Kiedy prosimy o poinformowanie o zmianie planów zawsze słyszymy: OCZYWIŚCIE. I jest to często ostatnie słowo, które słyszymy.
Za każdym razem, kiedy Polak oddzwoni i poinformuje, że zmienił plany, przeżywamy to, jakby Najjaśniejszy zstąpił z niebios i rzucił na nas łaskę. Oczywiście, świadczy to o tym, że mamy ludzi kulturalnych wśród nas i może jakoś ewoluujemy pomału do wyższych sfer kultury.
Dlaczego jest to dla nas istotne?

Chociażby niepotrzebne oczekiwanie do bardzo późnych godzin nocnych. Odmawiamy często innym chętnym. Czasami ludzie bardzo proszą, żeby coś dla nich znaleźć. Nic nie możemy poradzić, ale w ostatecznym rozrachunku pokoje zostają puste. Słyszeliśmy o pewnych praktykach w innych hostelach, gdzie biorą na zasadzie "kto pierwszy ten lepszy" i martwią się dopiero, gdy mają overbooking (więcej gości niż miejsc). Może to jakaś metoda na takie rezerwacje, ale jeszcze do tego nie dojrzeliśmy :)
Najbardziej wkurzające jest, że gdy próbujemy kontaktować się, rezerwujący nie odbierają telefonów lub nie odpowiadają na sms-y. Można by wtedy dojść do wniosku, że kolejny raz trafił nam się nieodpowiedzialny potencjalny Gość i iść spać. Ale zdarzyło się 3-4 razy w ciągu 2 lat, że brak reakcji był spowodowany banalnym wyładowaniu aparatu lub zostawieniem telefonu w domu i Goście ostatecznie dojeżdżali. Pozostaje czekanie.....
Na szczęście, mimo,że są to bardzo częste sytuacje, nie dotyczą wszystkich Rodaków. Mamy wśród nas również wspaniałych, interesujących, bardzo pozytywnych ludzi.

Pozdrawiamy naszych polskich Gości, którzy w żaden sposób nie wpisują się w schemat z początku wpisu! Przyjeżdżajcie!!! Czekamy!!!

bez z naszego ogródka też czeka




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz