Majówka za nami, chrzest bojowy też. Najpierw przygotowania. Sprzątanie, ścielenie łóżek. Ada postanowiła wymyć okna. Narobiła się bidulka. Zamknęła ostatnie umyte okno i w tym momencie sąsiad z naprzeciwka postanowił wyburzyć stary dom. W 3 sekundy cały widok spowiła mieszanina pyłów o gęstości mleka. Ada się załamała i ...wyjechała do USA.
Taki mamy teraz piękny widok z okien. Sąsiad naprodukował pyłów przy wyburzaniu, ale już mu się znudziła rozbiórka. Taki polskie poczucie estetyki i przyzwoitości. Pozdrawiamy Sąsiedzie!!!! |
Prognozy pogody były nieciekawe, ale jak zwykle okazało się, że głąby nie potrafią nic zaprognozować. Miało padać, jakieś ultra niskie temperatury, srele morele..... Szkoda gadać. Pogoda dopisała, Goście również. Sezon w hostelu Mamas&Papas rozpoczęty.
Byli u nas ludzie z Rosji, USA, Ukrainy, Hiszpanii, Tajwanu, Chin, Włoch, Portugalii, Bułgarii, Grecji, Tunezji i oczywiście przede wszystkim z Polski.
Tym razem gościliśmy w hostelu naprawdę fajnych Rodaków. Na pewno zapamiętamy szalonych studentów z Warszawy i konkurencyjną grupę z Krakowa. Niestety, w tej beczce miodu trafiła się mała łyżeczka dziegciu. Wylądowali u nas rowerzyści z Polski. Poszli na noc zabawić się do miasta. Wrócili o piątej rano i kontynuowali imprezę w dormie zapełnionym w 100%. Chlali (zalewając piwem łóżka), hałasowali i w d..ie mieli innych śpiących w pokoju. Musieli to zrobić, żebyśmy przypadkiem nie zapomnieli, jaką opinię mają Polacy. Rano o dziewiątej ruszyli dalej. Po całej nocy picia. To też takie polskie..... Niestety, byli w drugim budynku. Nikt z Gości nas nie zaalarmował i wyszło niefajnie.
Ale to był jedyny zgrzyt.
Warszawiacy otworzyli sezon grillowy, tak więc otwarcie było kompletne.
A propos grilla. Grillowały też przesympatyczne Irlandki. Były bardzo napalone i szczęśliwe, że mogą posiedzieć przy dymiącym metalowym urządzeniu. Okazało się, że w Irlandii ludzie próbują uprawiać ten sport, ale mają w roku tylko parę dni, kiedy jest odpowiednia pogoda. Tak więc ich marzenia mogą się spełniać m.in. w Polsce, a najlepiej w naszym hostelu.
To do mnie tak się uśmiechają :) |
Pełne zaangażowanie |
Papas życzliwie obserwuje |
Papas jak zwykle zadowolony :) |
Mamas też :) |
Nasze Irlandki przyjechały do nas z Londynu, Paryża i Liverpoolu. Irlandczycy, tak jak Polacy, jeżdżą za pracą gdzie się da. Coraz częściej gościmy w hostelu ludzi, którzy nie mieszkają w kraju, którego godło mają na paszportach. Bardzo często jest tak, jak na przykład z naszym greckim majówkowym Gościem. Para grecko-amerykańska zamieszkała w Finlandii. Takich konfiguracji spotykamy bardzo wiele. Tylko na majówce było takich par kilka. Takie czasy.
Majówka potwierdziła, że zima odeszła bardzo daleko. Nawet "Pan z wędką" się pojawił po śnie zimowym. (Pamiętacie posta "Pan z wędką"? http://hostelik.blogspot.com/2012/11/pan-z-wedka.html)Najpierw zobaczyłam go, jak w południe pewnego dnia dobijał się do posesji po drugiej stronie ulicy. Zobaczywszy mnie zapytał, czy nie wiem, gdzie się podziali ludzie stamtąd. Mówię mu, że nie wiem. On zdenerwowany na to, że miał być przed ósmą, a tam nikogo nie ma. Mówię mu, że już południe, a on wkurzony, że nikt tam na niego nie czeka. Uwielbiam "Pana z wędką" mimo, iż wędki już nie nosi i często mnie wkurza.
Ostatnia sytuacja.
"Pan z wędką" wyglądał, tak jak wyglądał. No, nie za bardzo elegancko. Trochę przedwczorajszy pod każdym względem. Może nawet bardziej niż przedwczorajszy....
Wlazł po raz setny na naszą posesję stanął przy drzwiach wejściowych i stwierdził, że przyszedł sobie ....zapalić papieroska. Miał pecha, bo akurat Papas też wyszedł w tym samym celu. Zostałam zawołana na pomoc, gdyż tylko ja potrafię "Pana z wędką" spacyfikować (bez użycia policji). Pogoniłam Pana w krótkich żołnierskich słowach. "Pan z wędką czy bez wędki" był naprawdę wątpliwą ozdobą i raczej odstraszającą potencjalnych i obecnych Gości. Wyszedł za bramkę, stanął na chodniku, zapalił papierosa i wyrzucił z siebie swoją odwieczną mantrę "co ja złego zrobiłem?". Ręce opadają. Z drugiej strony, jak nie widzieliśmy go dłuższy czas, to czegoś nam brakowało. Może właśnie tego odwiecznego zapytania... :)
Z hostelowego ogrodu |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz