niedziela, 16 czerwca 2013

Upadek

Życie w hostelu Mamas&Papas jest ciekawe, kolorowe, po prostu fajne.

Mały wycinek kolorowego Mamas&Papas

Żeby nie było za słodko, los zesłał mi upadek :(
Szłam jak zwykle do piwnicy, w której mamy magazyn i ......nagle znalazłam się na dole schodów. Pośliznęłam się na mokrej macie łazienkowej, którą chwilę wcześniej wrzuciłam na schody, bo mi się nie chciało schodzić do pralni. Lenistwo jednak nie popłaca. Jak spadałam narobiłam takiego hałasu, że myślałam, że pół dzielnicy obudziłam (bo działo się to w nocy). Okazało się, że na górze nie było słychać tego łomotu, jakoś się wygłuszyło. Siedziałam tak wystraszona na dole i czekałam, aż ktoś (czyli Ada) przybędzie z pomocą. Świat jest okrutny. Siedzę, siedzę, siedzę i nic. Zero reakcji! Postanowiłam sprawdzić, czy żyję i czy coś mi się połamało. Oględziny dały mi wstępną diagnozę, że prawdopodobnie żyję i jestem w całości, aczkolwiek ocean krwi nie napawał optymizmem.
Zdecydowałam się zawołać o pomoc. Ryknęłam "Aaadaaaaa". Odzew był w postaci znudzonego "czego?". Czytało dziewczę książkę i spodziewało się, że znowu o coś durnego poproszę. Nawet ją rozumiem :) Ciągle czegoś durnego chcę :)
Odpowiedziałam zgodnie z prawdą, że potrzebuję pomocy. Reakcja dziewczęcia nie była ekspresowa, więc dodałam, że spadłam ze schodów. Muszę przyznać, że wtedy przybiegła w ćwierć sekundy. Zbladła na widok moich obrażeń i dzielnie zabrała się do prac ratunkowych. W zasadzie od chwili, kiedy uznałam, że jestem żywa i niepołamana, miałam już tylko ubaw z własnej głupoty i całej sytuacji.

To zdjęcie obiegło już świat i wstrząsnęło internetem :)
W sumie nic strasznego się nie stało. Trochę się obiłam, noga się trochę popsuła, ale nie bardzo.
Muszę w tym miejscu wyrazić wdzięczność Papasowi, że zmusił mnie do szczepień przed wyjazdem do Azji. Szczepienia były tylko zalecane, nie obowiązkowe. Sam się nie szczepił, ale mi wiercił dziurę w brzuchu, żebym poszła do Instytutu Medycyny Morskiej i Tropikalnej i wreszcie dla świętego spokoju dałam się pokłuć. Teraz było, jak znalazł. Nie musiałam w nocy jechać na zastrzyk przeciwtężcowy. Dziękuję Papasku :)

Ada jest mistrzem prac ratunkowych, zakleja i zawija cudnie
Od tego czasu mam "zakaz piwnicowy" . Wstęp tylko w kasku i z zachowaniem najwyższej ostrożności. Zgadzam się w całej rozciągłości. Głupio zabić się na schodach takiego fajnego hostelu. I kto by dla Was pisał?

Kask jest, nic mi nie grozi
A gdyby ktoś z Was się martwił, to zapewniam, że już jest dobrze. Z każdym dniem duuuuuuuuuużo lepiej. Dziękuję za troskę i miłe słowa, które przekazaliście mi do tej pory.

Jak widać trzymam się nieźle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz