niedziela, 14 września 2014

Trzy Chinki

Trzy Chinki wyznaczyły sobie spotkanie w Hostelu Mamas&Papas. Na co dzień mieszkają na Malcie. Papas już leciał robić maltańską flagę, ale dziewczyny okazały się na wskroś chińskie i niestety Malta musi poczekać na swoje miejsce na naszej rozrastającej się flagowo mapie. Na marginesie, pierwsza dziewczyna przyjechała w nocy. Trochę chłodno było, ale bez przesady. Powiedziała wówczas, że jest taka pogoda, jak zimą na Malcie. I gdzie tu jest sprawiedliwość na tym świecie? U nas zima przez pół roku, a na Malcie letnia polska noc to zima. Fajnie musi być na tej Malcie. Dziewczyny siedzą tam od 10 lat i nie zamierzają wracać do Chin.
Dziewczyny obowiązkowo musiały zjeść po misce zupy ogórkowej. Nasza swojska ogórkowa wyjątkowo smakuje Chińczykom. Przy misce zeszło po raz kolejny na relacje Chin z Japonią. Dziewczyny stwierdziły, że Japończycy w dalszym ciągu nie są lubiani w Chinach. Powiedziały, że jest zrozumiałe, że to, co kiedyś niedobrego wydarzyło się to przeszłość, to historia. Chińczycy chcieliby jednak usłyszeć od japońskich władz symboliczne przepraszam. Byłby to również forma przyznania się, że dopuszczali się w przeszłości okropności. My znamy ten problem również z japońskiej strony. Musimy przyznać, że Japończycy w mistrzowski sposób zamietli wszystko pod dywan i perfekcyjnie przemilczają w szkołach wstydliwe fakty. Nasz Gość z Japonii tłumaczył nam np., że masakra w Nankinie nie miała miejsca, że to tylko wytwór propagandy chińskiej. Nie ma żadnych świadków, żadnych dowodów. Byliśmy zdumieni słysząc te słowa. Cały świat wie. Są nawet zdjęcia, filmy i relacje świadków niechińskich narodowości (http://pl.wikipedia.org/wiki/Masakra_nanki%C5%84ska). Na Wikipedii w artykułach dotyczących tej tragedii są na ogół umieszczone drastyczne zdjęcia. W wersji japońskiej są zdjęcia lekarzy pochylających się z troską nad dziećmi czy szpitalna sala. I nasz młody japoński przyjaciel z takim przekonaniem zaprzeczał. Mówił zresztą, że kraje najeżdżane i okupowane przez Japonię w ostatecznym rozrachunku były szczęśliwe, że okupacja miała miejsce. Owe szczęście zaczynali odczuwać, jak uświadomili sobie, że Japończycy przywożą postęp technologiczny, ogólny rozwój, edukację i higienę. Tak właśnie myśli wielu Japończyków, ponieważ, tak są uczeni w szkole. Nic dziwnego, że nie odczuwają potrzeby poproszenia o przebaczenie. Oni nie mają pojęcia, że mają za co przepraszać. I niepotrzebnie eskaluje niechęć i pretensje.


Strasznie poważnie wyszło. Na zakończenie weselsze klimaty. Lato się zwija, ale pogoda dopisuje i zrobiliśmy sobie małego grilla. Być może był to nawet grill "pożegnanie lata" .....
Mamas, Monika, Pavel i Grant

Grant cały czas u nas mieszka i niestrudzenie uczy się polskiego.Zadaje nam w związku z tym niewygodne pytania. Np. dlaczego lubię kolor czerwony i nie lubię koloru czerwonego. Wie ktoś, dlaczego lubimy w mianowniku i nie lubimy w dopełniaczu? I często zaskakuje nas zagadnieniami, których nie potrafimy wyjaśnić, chociaż używamy poprawnie.

Pavel był u nas po raz drugi. (http://hostelik.blogspot.com/2014/03/vecer-polsko-ceske.html).  Tym razem zapłacił za podróż z Pragi do Gdańska i z powrotem całe 33zł. I ponownie przytargał dla Papasa wielopak piwa w szklanych butelkach. Tym razem nie był to pobyt ekspresowy. Trochę pojeździł i na koniec zaserwował nam interesujące spostrzeżenie, że w Polsce jest dużo katolików i mało dżentelmenów. Zbulwersowało go rozmieszczenie pasażerów w autobusie miejskim. Siedząca silniejsza część pasażerów i stojąca słabsza.

Duet Papas-Mordka i tym razem Pavel jako zmienny element . Papas chwali się nowym tatuażem.

Sergio z Teksasu, wielbiciel naszego ogrodu.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz