niedziela, 14 grudnia 2014

Ale wstyd!

Na froncie przyjaźni polsko-niemiecko-tureckiej bez zmian. Nasi tureccy Goście dalej bez powodzenia poszukują lokum. Chociaż w zasadzie to jeden z nich nie jest zbyt aktywny na tym polu. Drugi jak najbardziej szuka. Nie obyło się bez niemiłych sytuacji. 3-4 razy wynajmujący wycofali się na wieść, że jest Turkiem. Nawet zdarzyło się, że umówiony właściciel nie przyszedł, a nasz biedaczysko stał na śniegu i wietrze (taka akurat paskudna pogoda była). Widać było, że jest mu przykro. A nam po prostu wstyd za naszych rodaków. Nie widzieli człowieka na oczy, ale od razu łatkę przypięli. Pielęgnujemy stereotypy, a sami oburzamy się się, jak nas wrzucają za granicą do jednego worka z pijakami, brudasami i złodziejami. No bo kto z Was zgadza się się z opinią, że jest pijakiem, złodziejem i burakiem (no paru pijaków jest :) ). A tak właśnie określa Polaków stereotyp.
Raz udało się Ayberkowi umówić na oglądanie mieszkania. Wrócił ubawiony. Nie wiemy, gdzie to było, ale chata była bardzo ciasna. Wyglądało to na standardy gomółkowskie. Zamiast kuchni była wnęka w przedpokoju i w zasadzie zaraz z tej "kuchni" było wejście do łazienki. W łazience ciasnota była taka straszna, że trzeba wynosić pralkę, żeby się wykąpać! Jak można tak zaprojektować mieszkanie!
Ostatecznie znalazł lokum. Wynajął mieszkanie od pana bardzo lubiącego Turcję i Turków. Ufff!
Ayberk jest bardzo sympatycznym i wesołym młodzieńcem. Całe szczęście! Może łatwiej mu znieść
rasizm i inne niedogodności. Opowiadał, że pobyt w Polsce rozpoczął od Łodzi. Przyleciał wieczorem i poszedł na Piotrkowską coś zjeść. Spotkał takich kolesi na swojej drodze, że zdecydował się jak najszybciej wyjechać do Gdańska. Mówił, że starsi ludzie byli ok, ale młodzi, niestety, nastawieni byli nieprzyjaźnie i sygnalizowali agresję.
Jakby było mało kłopotów, doganiają ich problemy z codziennością. Turcy na ogół nie jedzą wieprzowiny. Wyobraźcie sobie, że kiedyś chciałam kupić wędlinę drobiową zamiast tradycyjnej. Czytałam w sklepie z panią ekspedientką etykiety wszystkich drobiowych wyrobów i okazało się, że w KAŻDEJ było chociaż troszkę elementów wieprzowych. Czasami całkiem sporo. Po prostu SZOK!
Ciężko ogarnąć nową rzeczywistość. Obcy kraj, inny język, ludzie, kultura. Nawet pogoda nic a nic nie przypomina Turcji. Z drugiej strony trochę za mało śmiało próbują odnaleźć się w nowej rzeczywistości. Np. nie dopytali się o komunikację i bilety. Biedaki jeździli w najdroższym wariancie. Zamiast zapłacić 7,60 za podróż tam i z powrotem, płacili 15,20. Niezła przebitka. I tak codziennie. Ależ łapali się za głowy z rozpaczy, jak się dowiedzieli, ile kasy puścili w błoto.
Ciężkie jest życie człowieka na obczyźnie, ale na pewno chłopaki ogarną wreszcie naszą polską rzeczywistość.
A moja rzeczywistość jest bardzo kolorowa. Znowu miałam wychodne! Już trzeci raz w ostatnim półroczu. Zdobyłyśmy z Adą starówkę. Pikawa była nasza.

Zestaw rozgrzewający

Żywa malina!!! Cudo!!!

Pierwsze selfie Ady

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz