niedziela, 21 grudnia 2014

Turecka epopeja dobiegła końca

Nadeszła chwila rozstania z naszymi tureckimi chłopakami. Rozstanie to ludzka rzecz, ale w tym przypadku opowieść nie ma szczęśliwego zakończenia. Jeden z nich miał od soboty wynajęte mieszkanie. W związku z tym opłacili pobyt do soboty i postanowili opuścić nasz hostel. Ayberk zadzwonił wieczorem do właściciela mieszkania, żeby umówić się na przekazanie mieszkania i dowiedział się, że pan się rozmyślił. Chłopak żył prawie tydzień ze świadomością, że ma gdzie mieszkać od soboty. Niczego już nie szukał. Tymczasem właściciel zmienił zdanie i nie raczył zawiadomić. I znowu musimy się wstydzić za naszych rodaków. Wydaje się oczywiste, że umów (również ustnych) należy dotrzymywać. Niestety, nie dla wszystkich jest to oczywiste. A szkoda! "Nasi" Turcy wciąż lubią Polskę, ale ciekawa jestem, na jak długo wystarczy im tej sympatii.
Z drugiej strony nie mają chłopaki zdrowia do nauki. Ciężko im się wybrać na zajęcia. W tym momencie przypominają mi się nasi studenci, o których kiedyś pisałam (http://hostelik.blogspot.com/2012/11/zgubne-skutki-pobytu-w-hostelu.html). Chociaż przynajmniej jeden z nich parę razy dotarł na zajęcia. Opowiedział nam śmieszną historyjkę. W jego grupie jest Azjata, który ciągle się spóźnia na zajęcia. Wkurzony profesor poinformował go, że następnym razem nie wpuści go na zajęcia i ma wreszcie być poważnym studentem. Zawstydzony Azjata pokłonił się z pokorą i wtedy profesor wzburzony powiedział, żeby ten przestał się głupkowato uśmiechać. Skośnooki Azjata usiadł obok naszego Turka i z ciężkim westchnieniem pożalił się "Ja się nie śmieję, ja tak wyglądam!".  Ciężkie jest życie na obczyźnie!
Ayberk wracał któregoś razu nocnym autobusem. Pobiegł ok. drugiej w nocy, żeby zdążyć na kurs. W nocy jest jeden autobus na godzinę, więc lepiej nie spóźnić się. Dobiegł na czas, ale zaczepił go jakiś pijak i poprosił o rozmowę. Ayberk jest miłym i kulturalnym człowiekiem, więc porozmawiał z pijakiem, a autobus odjechał. Po godzinie przyjechał następny. Zanim Ayberk wsiadł, podszedł do niego kolejny pijak i poprosił o rozmowę. Ayberk jest miłym i kulturalnym człowiekiem, więc porozmawiał z pijakiem, a autobus odjechał. Poczekał więc kolejną godzinę. Tym razem unikał pijaków i innych zagrożeń i udało się pojechać. To taki sympatyczny człowiek, a wciąż jest narażony na przykrości w naszym kraju. Nawet durnej legitymacji studenckiej nie chcą mu wydać. Pani w dziekanacie każe przynieść umowę najmu mieszkania. Nie chce słuchać, że przecież hostel to też miejsce, gdzie się mieszka. Poza tym umowę najmu można przecież podpisać i  wypowiedzieć. Nie jest żadną gwarancją przebywania pod tym adresem cały rok. Chłopak wciąż przepłaca, chociażby na biletach. Niestety, nikt nie jest w stanie objaśnić cudzoziemcowi zjawiska pod nazwą "pani z dziekanatu". Trochę smutno, trochę wstyd.

Nie było okazji do zrobienia zdjęć, ale jedną fotkę udało się ustrzelić. Popatrzcie jaki ten Papas malutki :)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz