Andrea - nasza
workaway'ka - wyjechała. Znowu było nam smutno. Mamy szczęście do fajnych ludzi (poza Stefanem oczywiście
http://hostelik.blogspot.com/2016/06/no-problem.html ), ale potem tak trudno się pożegnać.
Z kolei Kiciuś żegna się bardzo łatwo. Przychodzi do niego panna. Zaleca się, kusi, a Kiciuś nic i panna odchodzi z kwitkiem.
Kiciusia amory nie są jednak sprawą dominującą w życiu Hostelu Mamas&Papas. Mamy Mistrzostwa Europy w Piłkę Nożną. Wielu egzotycznych Gości. I normalne przygody, jak zwykle.
Ostatnio adrenalinkę podniosły nam wydarzenia, które przydarzyły się dwóm dziewczynom z Łotwy.
Już na początku widać było, że dziewczyny nie godzą się łatwo z tym, co dla innych jest oczywiste. Jedna z nich zapytała, ile lotnisk jest w Gdańsku. Na odpowiedź, że jedno, absolutnie nie zgodziła się. Powiedziała, że lądowała już w Gdańsku i nie było to lotnisko, z którego przybyła dzisiaj. Pomyślałam, że może przyleciała do Gdańska przed rokiem 2012 i miała okazję poznać stary terminal. Stanowczo zaprzeczyła. Korzystała z naszego lotniska w ubiegłym roku i na pewno był to inny port lotniczy. No cóż! Z Faktami nie dyskutuje się :) Jednak nie było to ostatnia przygoda związana z naszym skromnym portem lotniczym.
Dziewczyny chciały pojechać na lotnisko pierwszym dziennym autobusem. Wyjaśniłam im, że nie mają najmniejszych szans dotrzeć na czas, ponieważ autobus dojeżdża na miejsce już po zamknięciu bramki. Brakuje im minimum 30 minut. Poinformowałam, że mogą pojechać autobusem nocnym z przesiadką. Nie bezpośrednio, ale z wygodną przesiadką i na czas.
Pojechały. Wybrały się na autobus, którego nie było. Tzn. pierwszy przed przesiadką był, ale nie miały się na co przesiąść. Zdecydowały się na autobus, z którego mogły przesiąść się tylko na autobus, który wcześniej został zdyskwalifikowany, jako zbyt późny. Dziewczyny twardo broniły swojego prawa do dłuższego snu! Nie pomyślały, że wyjście na autobus o pół godziny wcześniejszy (z przesiadką) nic a nic nie zmieni ich sytuacji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz