niedziela, 5 czerwca 2016

Policja

Grzesiu "Mordka" i Andrea - nasza workaway'ka.
Ostatnio wydarzyło się sporo sytuacji, które po prostu wkurzają nas.
Zacznę od policji.
Ostatnio nasza dzielna władza mile nas zaskoczyła przy przygodzie Gościa z Finlandii  ( http://hostelik.blogspot.com/2016/05/katastrofy.html )  i już prawie zdążyliśmy pokochać ją. Niestety, szybko nam przeszło.
Nasz Gość z Chile jechał sobie na rowerze (pożyczonym od nas). Dzielni policjanci wylegitymowali go na ścieżce rowerowej i dokładnie sprawdzili w rejestrze, czy rower, na którym jechał Chilijczyk, nie jest przypadkiem kradziony. Zajęło to trochę czasu i pozostawiło dużo smrodu w odbiorze Polski przez obcokrajowca.
Bardziej zbulwersowała nas inna reakcja policji. Do naszego hostelu przyjechał wieczorową porą pewien Polak. Był jakiś dziwny. Nie pierwszy i nie ostatni. Nocował w dormie. Rano okazało się, że Gość z Hongkongu śpiący w tym samym pokoju, został okradziony. Sytuacja taka zdarzyła się w Hostelu Mamas&Papas pierwszy raz od początku istnienia. Wiedzieliśmy, że statystycznie jesteśmy skazani na taką okoliczność. W sumie i tak, szczęśliwie, doświadczyliśmy się takiego zdarzenia dopiero po pięciu latach. Wszystkie poszlaki wskazywały, że sprawcą kradzieży jest ów dziwny Polak. Wezwaliśmy policję.
Pierwsze zdziwienie. Pan oficer dyżurny powiedział, że nie wiadomo, kiedy podjedzie patrol, bo muszą znaleźć funkcjonariusza mówiącego po angielsku. Dziwne! W Polsce język angielski jest obowiązkowy już w szkole podstawowej. Do policji przyjmują ludzi przynajmniej z maturą, na której angielski też jest obowiązkowy. I mimo to, jest problem ze znalezieniem policjanta mówiącego po angielsku?! Na szczęście, w naszym przypadku szybko znaleźli odpowiednią osobę. Przyjechał 3-osobowy patrol. Była moc!!! Co nas zbulwersowało? Mieliśmy dane karty kredytowej podejrzanego i numer jego komórki. Policja nie była w ogóle zainteresowana tymi danymi. Każdy wie, że można szybko namierzyć podejrzanego posiadając takie dane. Policja najwyraźniej nie była w ogóle zainteresowana znalezieniem tego pana. Nie chcieli znać numeru telefonu czy karty. Ręce opadają... Na szczęście są wystarczająco zaangażowani w ściganiu potencjalnych złodziei rowerów z Chile!
Mamy nadzieję, że nie będziemy zmuszeni więcej do współpracy z ukochaną władzą. Wolimy nasze wesołe życie w Hostelu Mamas&Papas.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz