niedziela, 30 października 2016

Traktorem na Ukrainę.

Maks i Monia - fajne dzieciaki :)


Jesień pełną gębą. Poszłam z Adą do naszego wspaniałego Parku Oruńskiego. Opierałam się, bo ostatnie szare dni odebrały mi chęć na zrobienie czegokolwiek poza absolutnym minimum. Warto było! Zapomniałam już, jak tam jest pięknie! Nasi Goście często mówią, jak bardzo podoba im się to miejsce. Miałam zamiar wiele razy wejść do parku, żeby zaczerpnąć z jego urody. Wciąż nie było mi tam po drodze, chociaż wejście mijam prawie codziennie. Wreszcie Ada użyła siły i pogoniła mnie na spacer :) 









W hostelu mamy tylko baaaardzo grzecznych Gości. Jak zwykle o tej porze roku są bardziej chętni do wczesnego spania niż do szaleństw do białego rana. No cóż, nam też chce się ciągle spać :)
Ostatnio przez hostel przewija się sporo akcentów ukraińskich. Np.  jednego dnia przebywali u nas: Amerykanin mieszkający na Ukrainie, zajmujący się nauczaniem języka angielskiego oraz Pan, który jest pośrednikiem w legalnym zatrudnianiu osób z Ukrainy. Oczywiście również Maks, który zamienił Kijów na Gdańsk. I jeszcze młody człowiek, który przyleciał z Kijowa, żeby kupić .... traktor. Różne bywają powody przyjazdów do Gdańska, ale traktor naprawdę zadziałał na naszą wyobraźnię. Zastanawiamy się, jak będzie dostarczony do miejsca docelowego. Nie wydaje się, żeby jechał po prostu tyle kilometrów. Laweta, samolot? Nasz miły Gość na pewno zakupił pojazd właśnie tutaj, bo mu się opłacało, ale nasza ciekawość pozostanie niezaspokojona. Trzeba było zapytać!



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz