niedziela, 2 lipca 2017

Ireneusz

Ola i Ula. Niesamowite polskie dziewczyny. Życzymy sobie takich Gości więcej i więcej. I jeszcze więcej....

Dzisiejszy wpis zacznę od opinii p.Ireneusza, który miał zaszczyt być naszym gościem. Pan skarżył się na ból nogi i pilną konieczność radykalnego leczenia. Naszym zdaniem nie noga jest jego problemem numer 1.

Cytuję jego opinię:
  • Śniadanie bardzo dobre, choć mało urozmaicone, ale za te pieniądze to jest miodzio :) Bardzo miły personel :)
  • Pomimo prośby napisanej przy rejestracji, pościel nie została założona świeża! Największa wada! Pościel zamiast świerza i wyprana, jest po poprzednich klientach lub ewentualnie przewracana na drugą stronę, o czym poinformowała mnie właścicielka. Dla osób brzydzących się takich rzeczy, polecam śpiwór i wtedy jest git malina :)
Pan po prostu obraził moją inteligencję! Gdybym była taka "sprytna", na pewno nie chwaliłabym się :D

Co ciekawsze, ów panicz pojawił się u nas po kilku dniach ponownie. Tym razem obraził swoją inteligencję. Normalny człowiek potraktowany używaną pościelą raczej nie wraca do takiego przybytku. P.Ireneusz wrócił, a jakże! I wystawił taką samą opinię jeszcze raz!

Nie ma u nas takiej opcji, żeby zaproponować komukolwiek nocleg w używanej pościeli. Pisałam dawno temu o naszym workaway'u, który nie zdjął pościeli po poprzednich gościach, gdyż w innym hostelu, gdzie pracował, nie zdejmowano pościeli, która wyglądała "dobrze". Wydawało mu się, że tak ma być. Okazało się zresztą, że spaliśmy w tym miejscu :(  (Hostel Picasso w Maladze). Innym razem w Bangkoku stwierdziliśmy, że pościel ewidentnie nie jest czysta. Pan Właściciel przewrócił przy nas poduszki na drugą stronę (pewnie n-ty raz) i zdziwił się, że nam to nie odpowiada i nie zamierzamy tam zostać. Mamy zerową tolerancję dla takich praktyk!

P.Ireneuszowi zaproponowaliśmy, żeby w pierwszej kolejności leczył inną część ciała. Może nie jest za późno!

Na szczęście Ireneusze są zdecydowaną mniejszością w Hostelu Mamas&Papas

Zdarzyło się w ostatnim tygodniu, że dwukrotnie mieliśmy Gości z sześciu kontynentów! Cudownie się integrowali. Ludzie są wszędzie tacy sami i bez problemu dogadują się między sobą. Wielka polityka niesie za sobą konfrontacje, niechęć, uprzedzenia. Zwykli ludzie nie wpisują się w ten ton.







Te sześć kontynentów wyszło dzięki powrotowi Marvina z Zimbabwe. Marvin osiadł na czas studiów w Trójmieście. Teraz w czasie zamiany lokum parę dni pobył u nas. Opowiedział nam, że jak był zimą w Szwajcarii, tak wymarzł, że lekarz kazał mu zwiewać stamtąd, zanim dopadnie go poważna choroba. Czuł się tak wymrożony szwajcarskim klimatem, że po przyjeździe do swojej ojczyzny nie mógł rozgrzać swoich kości. Wciąż czuł, że są one w potrzebie. Teraz nawet czerwcowy europejski  ziąb mu doskwiera. My go rozumiemy. Pamiętamy, jak męczył nas gorąc w Bangkoku :)  

Duet polsko-japoński. Japonka mówiła po polsku!

Japoński akcent w dłoni Mamasa.

Tak sobie radzili uczestnicy Open'er Festival

Śliczna Meksykanka

Trzy śliczne dziewczyny

Ania i Jonas znowu są u nas :)

Dziewczyny bazgrzą po murach.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz