niedziela, 3 czerwca 2018

Ziomale z dzielni

Dzisiaj opowiem o naszych nowych znajomych.
Pewnego (mojego) poranka Papas zawołał mnie, żeby ratować rannego osobnika. Osobnikiem okazał się być młody dżentelmen, który miał kraksę rowerową. Młodzieniec (wiek lat około 8) dzielnie znosił moje zabiegi ratownicze. Mimika wskazywała na przeogromne cierpienie, które powodowała woda utleniona, ale nie pisnął ani razu. Zanim zakończyłam czynności ratujące życie, przyszedł inny młodzieniec, który wyglądał na lat 6 Okazało się, że również jest prawie absolwentem pierwszej klasy. Siedząc na brzegu wanny i bujając leniwie nogami zapytał znienacka "Czy minęły już trzy godziny?".  Nie wiedziałam, co odpowiedzieć, ale wyższy kolega odpowiedział ze stoickim spokojem "No co ty?! Minęła godzina!". Pogawędziliśmy chwilę w łazience o różnych życiowych sprawach i młodzież opuściła hostel. Natychmiast wrócili i poprosili o zabiegi ratownicze dla roweru. Papas zawołał Fazzę i ten pogmerawszy chwilę, postawił rower "na nogi".



W trakcie działań ratowniczych Fazzy, mniejszy młodzieniec zmienił pozycję siedzącą na chodniku na pozycję stojącą i wygłosił formułę podziękowania za uratowanie kolegi. Po czym wyciągnął do mnie dłoń. Myślałam, że chce mi uścisnąć prawicę. Nieeeee....... Kolega usiłował mi wręczyć 6 groszy (być może 11). Odmówiłam przyjęcia tej fortuny i wyjaśniłam młodemu dżentelmenowi, że nie biorę zapłaty za pomoc. Że trzeba sobie pomagać bezinteresownie. Młodzieniec chyba nie zmartwił się brakiem mojego entuzjazmu do pobrania tej sowitej zapłaty.
Czekając aż Fazza podniesie z upadku rower, młodzi Panowie zastanawiali się, co zrobić z resztą dnia. Mieli pomysł, żeby pojechać do Fabianka, ale tylko wtedy, kiedy rzucą monetą (5 gr) i wypadnie orzeł. Orzełek nie chciał wypaść :( Rzucali do skutku :) I pojechali do Fabianka.
Notabene zgubili swój pięciogroszowy skarb i musieliśmy biec za nimi. W sumie mieli 16 groszy i stracić 5 groszy to duży uszczerbek.
Ładnie podziękowali Fazzie w pięknej angielszczyźnie ("thank you so much") i żegnając nas ("bye, bye").

Super dzieciaki! Rozczuliła nas ich beztroska. Brak świadomości pewnych spraw, które powodują, że dzieciaki chłoną świat tak cudownie!

Następnego dnia Marcel, któremu uratowałam kolano, wpadł powiedzieć "dzień dobry". Mamy prawdziwych ziomali na dzielni :)






Niemcy

Słowenia

Ogród nocą

Filipiny

Ukraina i Uzbekistan

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz