niedziela, 18 listopada 2018

Panna wybredna



Zdziwiona zachwycałam się cztery tygodnie temu, że mimo bardzo jesiennej pory nasze pelargonie wciąż mają się bardzo dobrze. Zachwyt był mocno przedwczesny. One wciąż kwitną! Dziwnie zachowuje się pogoda w tym roku. Oczywiście, nie narzekam :) Dla mnie pelargonie na zewnątrz mogłyby kwitnąć cały rok, ale aż tak dobrze raczej nie będzie :(

Cztery tygodnie temu....

...i teraz

Ale poza tym jest bardzo dobrze. Nasza nowa workaway'ka z Japonii jest mega pozytywną postacią. Uczy się pilnie polskiego. Z wielką otwartością próbuje polskich potraw. I oczywiście zaprzyjaźniła się przy tej okazji z p.Czesią.


Łapie kontakt ze wszystkimi. Niesamowicie otwarta osoba!

Joka z Tajwanka i.. TA dłoń! Kto zgadnie, czyjaż ona jest?

Są fajne dziewczyny, jest i Fazza :)
Dziewczyna z Tajwanu (nie udało mi się nauczyć jej imienia :( ) przyjechała do nas z polecenia innej Tajwanki, którą gościliśmy miesiąc temu.


Dziewczyny spotkały się przypadkiem. Nocowały w tym samym dormie w hostelu we Wrocławiu. Nie jest to statystycznie takie proste, żeby dwie Tajwanki spotkały się w jednym dormie w Polsce. W tym przypadku nie dość, że się spotkały w Polsce, to okazało się, że chodziły do tej samej szkoły w tym samym czasie. Świat jest taki mały!!!


Jednak w minionym tygodniu naszą cierpliwość i uwagę przetestowała Polka.
Papas odebrał rezerwację telefoniczną i od początku gryzło go, czy nie wsadzamy się na minę. Opisywałam niedawno problem rezerwacji telefonicznych. Często są one wysokiego ryzyka. Oczywiście nie zawsze. Było mnóstwo fantastycznych ludzi z tego kanału rezerwacji.
Jednak w tym przypadku Papasa coś zaczęło niepokoić. Kiedy panna przyjechała, zrozumiałam, że Papas miał rację.
Gdyby nie miała rezerwacji i przyszłaby "z ulicy", na pewno nie przyjęlibyśmy jej. Ona jednak miała rezerwację. Anioły nam sprzyjały! Nie miała dokumentu. Nie ma opcji, żeby zameldować kogoś bez dokumentu! Powiedziałam jej o tym. Ona na to, że pan, z którym rozmawiała telefonicznie, powiedział, że nie ma problemu. Można bez dokumentu. Byłam pewna na 1000%, że Papas nie powiedziałby tak. Panna się upierała i dodała, że wczoraj spała na Suchaninie i nie było problemu z powodu braku dokumentu. Próbowała się wylegitymować kartą stałego klienta z jakiegoś sklepu. Zadeklarowała, że poda z pamięci wszelkie dane. Nie zgodziłam się. Nie meldujemy bez dokumentu i już! Na pewno nie zmienimy zasad dla osoby z takim wyglądem. Powiedziałam, żeby zaczekała na Papasa i zrobimy konfrontację. W międzyczasie pożaliła się, że nie ma pieniędzy. Próbowałam jej zasugerować jakieś inne miejsca w Gdańsku z dolnej półki cenowej. Tańsze niż u nas. Przy każdym wymienionym obiekcie twierdziła, że tam już była i nie chce tam wracać. W tym momencie lampka zapaliła mi się jeszcze mocniej! Nie ma pieniędzy i tak wybrzydza???!!! Co więcej, dzwoniła do nas z zapytaniem o nazwę przystanku, na którym ma wysiąść, stojąc obok jednego z najtańszych hosteli w Gdańsku! Już byłam pewna! Ta osoba po jednej nocy nie ma wstępu do obiektu, który zaszczyciła swoja obecnością! Ufff.... Jak dobrze, że nie przyjęliśmy jej.
Konfrontacja z Papasem nie była dla niej korzystna. Próbowała wmówić, że zgodził się przyjąć ją bez dokumentów po rozmowie .... z jej kierowniczką. Papas nie rozmawiał z żadną kierowniczką! Nawet gdyby jej szefowa zechciała zaszczycić Papasa rozmową, nie zgodziłby się na pewno na meldunek bez dokumentów. Tak jakoś mam, że ufam Papasowi bardziej niż tej pannie.
Panna zobaczyła, że nic nie ugra i zaczęła nawet pyskować. Na szczęście jest już przeszłością.
Zdjęcia z panną nie ma. Żałujcie! Albo może nie :) Lepiej popatrzeć na sympatyczne osoby.


Na koniec sesja z Kiciusiem. Oczywiście dedykowana Kóżce i Adiemu :)
Kiciuś bezbłędnie wyczuwa, że czas posiadówek na kolanach bezlitośnie mija i atakuje jakiekolwiek kolana pojawiające się w jego polu widzenia.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz