niedziela, 8 czerwca 2014

Pani Mariola

Niedawno po dłuższej przerwie odwiedził nas Denis. Bardzo fajny człowiek. Nocuje u nas od początku istnienia hostelu. Zaimponował nam bardzo konsekwencją i postępami w nauce języka angielskiego. Pisałam wcześniej o spostrzeżeniu, że Goście z Kaliningradu na ogół nie mówią po angielsku. (http://hostelik.blogspot.com/2012/09/jezyk.html) Denis też nie mówił, ale postanowił nauczyć się. Teraz każdy kolejny jego pobyt pokazuje nam naprawdę niesamowity postęp. Zaimponował nam. Teraz przyjechał z dwoma kolegami, którzy uczą się pilnie języka polskiego. Nastąpił mały konflikt :) Każdy z nas chciał mówić w innym języku. Denis szlifuje angielski, jego przyjaciele polski, a ja chciałam pogadać po rosyjsku. Gadaliśmy więc jak w Wieży Babel. Parę zdań po polsku, kilka po angielsku, podsumowanie po rosyjsku. Najważniejsze dogadać się!
Parę dni później pojawił się Chińczyk. Zaskoczył nas pięknym "dzień dobry" po polsku. Okazało się, że od ośmiu miesięcy mieszka w Polsce i próbuje opanować naszą mowę. Dodatkowo studiuje na uniwersytecie język rosyjski. I po angielsku też mówił. Tak uzbrojony w języki może czuć się w Europie swobodnie. Ale w Hostelu Mamas&Papas spotkała go niespodzianka. Porozmawiał sobie w common room z Polką po....chińsku.
Także język polski  zaczyna być językiem uniwersalnym. Na własne oczy widziałam jak ludzie z różnych krajów porozumiewali się nie po angielsku, ale po polsku właśnie.
Chociaż czasami trudno dogadać się we własnym języku. Pamiętam takich Gości, do których nie docierało, co to jest doba hotelowa. A mówiliśmy głośno i po polsku. Państwo ci zarezerwowali pokój na 1 noc. Podali datę przyjazdu 25. I przyjechali 25-go, ale tuż po północy. Pokój nie był gotowy, bo doba hotelowa zaczyna się u nas od 13-ej. Pani Mariola strasznie się wkurzyła. Nie rozumiała, że jeżeli chciała zameldować się po północy, to jej doba hotelowa jest od 24-ego. A jeżeli zarezerwowała na 25-ego to wchodzi do pokoju od godziny 13. Pani Mariola wypaliła z nerwów pół paczki fajek i korona z głowy, niestety, spadła, że poczekała chwilę, aż wspólnymi siłami szybko przygotujemy pokój (nawet Papasa obudziłam do pomocy). Tak się obraziła, że nie chciała śniadania. Cała jej grupa zemściła się na nas za swoją niewiedzę i pojechali do Katowic głodni. A my do tej pory zastanawiamy się, płakać z tego powodu czy nie?

Przemiła grupa z Kazachstanu. Zjechali znienacka w nocy. Dzielnie pomagali ścielić łóżka dla siebie. Budzić Papasa nie było potrzeby.


Kazachowie przyjechali o 3 w nocy. Miałam przygotowane tylko dwa łóżka. Mamy zasadę, że nie ścielimy w nocy łóżek, jeżeli ktoś śpi w pokoju. Musiałam odmówić. Młodzież poprosiła chociaż o te dwa łóżka i zgodę na ustawienie gdzieś samochodu, co by reszta mogła się ułożyć. I tu stał się cud. Okazało się, że Goście w pokoju z wolnymi łóżkami nie śpią. Siedzą przy ognisku bez ognia. Szybko wspólnie zabraliśmy się za ścielenie i uszczęśliwieni Kazachowie posnęli błyskawicznie. A ich współlokatorzy siedzieli przy ognisku bez ognia do białego rana.

Hiszpanie i Włoch przy ognisku bez ognia.


Kazachowie z Papasem. Musiałam umieścić to zdjęcie, bo Papas jest bardzo dumny ze swojej nowej bluzki.
Pamiętacie ich z poprzedniego posta?
Agnieszka jest z Polski i takich Polaków oczekujemy najbardziej. Super dziewczyna!

Sezon motocyklowy w hostelu również otwarty!
Oczywiście wpis bez fotki Kiciusia nie byłby pełny.
Na deser nasza Kasia kochana. Coraz mniej ma czasu, żeby nas odwiedzać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz