niedziela, 10 sierpnia 2014

Krav maga i tygrys


Dzisiejszy wpis muszę rozpocząć od kotka. Dowiedziałam się od naszego nowego Gościa z Włoch, że przed przyjazdem do nas czytał naszego bloga i zauważył, że Kiciuś jest najważniejszą postacią w hostelu. Ostatnio zaniedbałam Kiciusia we wpisach. Poczułam, że muszę coś napisać. Przede wszystkim Kiciuś złapał mysz!!!!! Wcześniej Gregorio mówił, że widział kotka z myszą. Przyznam szczerze, nie uwierzyłam. Dwa dni później Papas zawołał mnie bardzo poruszony. I rzeczywiście potwierdzam. Nasz kotek to prawdziwy tygrys! Nie tylko motyla umie złapać. Poza tym dalej zachowuje się jak lump i sypia na śmietniku.

Kotek lump

Kotek pieszczoch
Szczyt sezonu, a więc dużo się dzieje. A to Niemcy, którzy szukali śladów przodków w Gdańsku (skierowaliśmy ich do archiwum i znaleźli). Do tego dziesięciu hiszpańskich adeptów krav magi. Chinka rozmawiająca z Hiszpanami po .... hiszpańsku (biegle mówiła).
Mieliśmy też kolejnego Gościa bez pieniędzy. Tzn. miał tyle, żeby zapłacić za nocleg i nic więcej. Jego karta przestała działać, a bank twierdził, że wszystko jest w porządku. Pewnie uszkodził chipa albo coś. Nakarmiliśmy nieboraka, bo już omdlewał z głodu. Amerykanie dali mu piwo, suchy prowiant i pojechał chłopak do Holandii do domu.
No właśnie byli też Amerykanie. Bardzo weseli, kontaktowi ludzie i serdeczni (vide Holender). Ale wieczorem nastąpiła mała konsternacja. Spali w dormie przy recepcji. Siedzieli przy otwartych drzwiach. Zdjęli buty. Skutki były wyczuwalne nawet na klatce schodowej, a współspaczka przybiegła z błaganiem o pomoc. Sytuacja niezręczna, ale trzeba było działać. Wzięłam worki i poszłam poinformować Gości, że ich buty wolałyby spać w worku poza pokojem. No problem! Szybciutko wyprowadzili obuwie na zewnątrz. Następnego dnia zrobili to od razu po powrocie. Okazało się nie do końca skuteczne, bo zapach i tak się snuł, ale clou zostało w worku z butami. Ale ludzie byli pozytywni, a tamto to tylko szczegół.
Byli też Polacy, którzy nic nie jedli i pili tylko herbatę z jakiejś kory. Nawet piwa nie pili! Tylko ta herbata. To była jakaś kuracja oczyszczająca. Najpierw parę dni diety przygotowującej, czyli już z ograniczeniami, a potem ta kora.
Inni Polacy imprezowali w common room i byli bardzo grzeczni. Chodzili na paluszkach i nie wydzierali się. Można? Można!

Wojownicy od krav magi i Chinka gadająca jak Hiszpanka

Uprzejma korespondencja Gości Hostelu Mamas&Papas. Pełna kultura i zrozumienie

Mamy nadzieję, że Adi nie był twórcą pierwszego zdania z poprzedniego zdjęcia

Wśród Gości zdarzają się prawdziwi artyści. Kiciuś pozował niewzruszenie (aż się wyspał)

Papas demonstruje kanapeczkę zrobioną przez Gościa. Chleb chyba kroili na kromki wzdłuż bochenka

Kanapeczka w przekroju

Inny zestaw żywnościowy Gości. Uroczy.
Kasia odwiedziła nas po 2 miesiącach. "Mordka" nie przychodzi, więc wygryzł go Maciek. Jakby co, to na schodach miejsce jeszcze jest.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz