niedziela, 24 sierpnia 2014

Serbia

Bardzo, bardzo rzadko miewamy Gości z krajów bałkańskich. Polska zdecydowanie nie jest popularnym kierunkiem podróży wśród ludzi z tamtej części Europy. Gościliśmy właśnie dwoje Serbów i przede wszystkim Polaków studiujących serbistykę. Dowiedzieliśmy się parę ciekawych rzeczy.
Pierwsi z nielicznych Gości z Serbii -dwóch przemiłych chłopaków- przyjęliśmy w pierwszym roku działania hostelu. Od razu uderzyło nas podobieństwo naszych języków. Rozmawialiśmy z nimi po angielsku, ale gdy oni rozmawiali między sobą po serbsku, wszystko rozumieliśmy.
Podobieństwo języków może być zwodnicze. Np. Goście kupowali gofry z truskawkami. Polacy tłumaczą Serbom, że są to gofry z jagodami (jagoda po serbsku to truskawka). Pani sprzedawczyni poprawiła, że to nie są jagody, tylko truskawki :)  No cóż, pani była po prostu miła.
Większe niebezpieczeństwo stanowi nasze popularne, niewinne przekleństwo "kurcze". W języku serbskim oznacza to wulgarne określenie męskiej części ciała, która w języku polskim zaczyna się na ch..... Lektorka serbskiego naszych miłych Gości podkreślała, żeby się pilnować. Wypowiedzenie tego słowa w obecności mężczyzny oznacza "ty, ch...!".
Inna opowieść dotyczyła użycia słowa, które w języku polskim jest bardzo popularne i zaczyna się na k...
W języku serbskim k... oznacza panią lekkich obyczajów. Nie jest "przerywnikiem", jak w języku polskim. Kiedyś ktoś się zdenerwował widząc sposób zaparkowania jakiegoś auta (na pasach) i rzucił "to jest, k...a, Serbia". Został zrozumiany, że Serbia to dziwka. Zaczynało być niewesoło. Kraj ten ma silne zabarwienie nacjonalistyczne i nazwanie go panią lekkich obyczajów to mega obelga.

Ludzie, których gościliśmy byli młodzi, ale pamiętali wojnę. Dobrze czują się przy ...grillu. Mają pozytywne skojarzenia właśnie z czasów nalotów. Grillowanie w piwnicy dawało poczucie bezpieczeństwa. Z tamtych czasów wspominają wielką hiperinflację. W pewnym okresie ceny szybowały w górę o 100% dziennie, a jedna z denominacji odbyła się w stosunku 1:1000000000!!!
Opowiedzieli np. historię, jak dwie pensje nauczycielskie wystarczały na .....jedno jajko. Cała ulica robiła wspólną zbiórkę pieniędzy na zakup papierosów na wymianę na żywność na wsi.
Albo jedno  jabłko jako prezent świąteczny.


Moi polscy rozmówcy twierdzili, że tam nadal coś się czuje "podskórnie". I przede wszystkim, nadal u ludzi jest bardzo dużo broni.

Ciekawostka - w Serbii nienawidzą  Gorana Bregovica. Ludzie mają mu za złe, że  robi kasę czerpiąc z folkloru, czyli z czegoś, co nie tylko do niego należy. Nie mam pojęcia, czy tak jest naprawdę, ale dlaczego nie miałabym wierzyć tym ludziom.

Gości z krajów bałkańskich jest niewielu, ale za to ostatnio dopisują Hiszpanie. Na naszą mapę doszła kolejna flaga na terytorium Hiszpanii. Przyjechały dziewczyny z Wysp Kanaryjskich i uznały, że flaga musi być. I jest.




Anika spełniła marzenie Oli i podwiozła ją na motorze. Zrobiła to mimo, że z zasady nikogo nie wozi. Zobaczyć oblicze Oli - bezcenne!
Costantino już odjechał :(
Grant (z lewej) ciągle uczy się polskiego i robi postępy. Jego ulubione słowo "oczywiście"
Na koniec Kiciuś. Bez kota blog jest niepełny :)
Brakuje mu tylko pilota i piwa.









Brak komentarzy:

Prześlij komentarz