Pamiętacie może wpis (nota bene pierwszy post na tym blogu) o nieoczekiwanym spotkaniu Hindusa na stałe zamieszkałego w Australii z chłopakiem z Omanu w ...Pszczółkach? (http://hostelik.blogspot.com/2012/07/krotka-historia-przyjazni-ktora-wraca.html) Niesamowite, dokąd to los kieruje Gości naszego hostelu. Wiadomo Gdańsk, Kraków, Wrocław i wiele innych znanych turystycznie miejsc. Ale Pszczółki czy Popowo?
Właśnie dotarła do nas mieszkanka Hawajów - Alison. Pierwszy Gość z tych odległych, egzotycznych wysp. Od wejścia zapytała, gdzie jest Osada Popowo. Najpierw nie rozumieliśmy, o czym ona mówi. Pokazała wydrukowanego maila z nazwą. Nadal nic to nam nie rozjaśniło. Machnęła ręką i poszła do common room posiedzieć z innymi Gośćmi. Spotkała tam ...... autora maila, którego nam pokazywała. Wyjaśniło się, że Osada Popowo to nazwa jakiegoś kompleksu turystycznego, w którym będzie prowadzony letni kurs języka angielskiego. Kurt z Nowego Jorku, który zatrzymał się u nas, pracuje w Polsce i wybiera się do Popowa jako organizator. On zaprosił Alison do współpracy i przypadkiem oboje wybrali Hostel Mamas&Papas jako miejsce, z którego wyruszą. Pisałam już kiedy, że świat jest mały i zdania nie zmieniam.
Alison z Hawajów |
Świat jest mały, ale ludzkie emocje ogromne. Poprzedniej nocy hostel był wybukowany do ostatniego miejsca. Wiadomo dużo ludzi, więcej się dzieje. Siedziałam w nocy, żeby mieć oko na wesołe towarzystwo. Część Gości spędzało radośnie czas w common room, część wybrała miasto. Staram się doczekać powrotu wszystkich, albo prawie wszystkich. Lepiej mi się śpi. Już jasno było, gdy doczekałam powrotu dwóch Polaków. Przyszli z jakąś panną. Od razu zorientowałam się, że rozgrywa się jakiś dramat. Panna siedział na krawężniku pod hostelowymi oknami. Płakała i głośno rozmawiała z jednym z panów. Podeszłam i poprosiłam, żeby rozgrywali swoje dramaty ciszej, albo jeszcze lepiej, gdzieś indziej. Jasno było, ale wszyscy jeszcze spali. Przeprosili grzecznie i wybrali inny krawężnik, parę domów dalej. W pewnym momencie wybiegł drugi pan i głośno oznajmił, że ma zamiar powiesić się i żeby pamiętali przez kogo. Pobiegł w prawo. Pierwszy pan pobiegł w lewo. Panna siedzi i szlocha. Poszłam za tym na prawo i coś tam powiedziałam. Wrócił ze mną pod hostel. Zdjął pasek od spodni i rzucił na schody, żeby go nie kusiło powiesić się. Podeszłam do pana z lewej. Nie chciał gadać, powiedział tylko, że nic sobie nie zrobi. Ja wcale się o to nie pytałam! No to podeszłam do pani, żeby wybadać sytuację. Pani poopowiadała o swojej pracy i kilku innych aspektach życia. Nic się nie dowiedziałam, więc stwierdziłam, że jednak za dużo czasu tracę. Jak muszą, niech się wieszają, a ja idę spać. W międzyczasie zrobiła się 7.30, więc jak najbardziej zasłużyłam na łóżeczko.
Uprzejmie donoszę, że panowie nie powiesili się. Jeden spał w samochodzie, drugi nie wiem gdzie. A potem przejął ich Papas .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz