niedziela, 23 marca 2014

To już setny wpis!!!!

Setny wpis, proszę Państwa! Kto by pomyślał, że tyle czasu wytrwam w pisaniu tego bloga! Nie ukrywam, że często część fanów mojego pisarstwa bardzo mnie mobilizuje w chwilach niemocy i lenistwa. Dziękuję wszystkim za miłe słowa i zapraszam do kolejnej setki.

Jubileusz jubileuszem, ale najważniejsze, że zimę pożegnaliśmy i rozpoczyna się kolejny ciepły okres w życiu Hostelu Mamas&Papas.

Właśnie wiosna jest tą porą roku, która jest miła i ważna dla każdego. I w hostelu zaczyna się dziać.
Przede wszystkim muszę zdać relację z wizyty Gości z Nepalu. Jak rzekłam poprzednio, pierwszy raz przyjechali do nas ludzie stamtąd. Ekipa składała się z sześciu młodzieńców, aktualnie studiujących w Finlandii.

http://ep.yimg.com/ca/I/imapsusa_2267_598350549
 flaga Nepalu



Pierwszej nocy zmylili nas trochę, bo poszli w zasadzie spać "po bożemu" bez żadnych ekscesów i ważnych zdarzeń. Poza jednym członkiem grupy, który wybrał się samotnie na miasto nocą i po powrocie usiłował otworzyć drzwi wejściowe kluczem od pokoju. Na szczęście byłam czujna i wpuściłam radosnego Nepalczyka do hostelu. Nie musiał nocować na ławce w ogrodzie. Chociaż ogród zaczyna się budzić i może byłoby to fajne doświadczenie.

Nasz słynna ławeczka czeka po zimie

Papas nieśmiało oswaja się z wiosennym ogrodem
Żywy dowód na przybycie wiosny

i jeszcze jeden



Następnego dnia chłopacy postanowili się zintegrować. Papas był poza hostelem (na koncercie w Gdyni) i wraz z Anią same musiałyśmy przyjąć ogrom ich sympatii na klatę.

Papas na koncercie. Nie może odżałować imprezy z Nepalczykami.


Chłopaki operowali dwójkami. Chciałam zrobić zdjęcie, ale nigdy nie złapałam ich razem. Kiedy pierwsza dwójka już spadała z piętrowych łóżek (ale był łomot!!!), trzecia dopiero wracała z miasta. W sumie wszyscy byli zachwyceni, że w Polsce jest tak tanio i piwo w knajpie kosztuje tylko 10zł.
Pogadaliśmy o ich (egzotycznym dla nas) kraju. Panowie bardzo tęsknią. Ich kraj jest bardzo biedny (podkreślali to bardzo), więc wykorzystują bieżącą szansę na wyrobienie sobie lepszej pozycji startowej po powrocie (studiują i pracują). Zdecydowanie mają zamiar wrócić. Za bardzo tęsknią. Jeden z nich, Madhu,  ma wielki dylemat. Uwielbia kebaby. W Nepalu słowo kebab to właściwie brzydkie słowo. Kiedy Madhu jest w Nepalu, jest religijnym wegetarianinem i tak strasznie tęskni za kebabem. Jak miałby tam żyć skoro tam nie jada się kebabów? Ponadto narzekał na brak swobody u siebie w kraju. U nich młodzi ludzie nie są zachęcani do wybierania swojej drogi. Rodzina chce, żeby żyć i pracować razem bez względu na wiek. Madhu zaznał niezależności i mówi, że trudno mu będzie zrezygnować z niej po powrocie na łono rodziny i pod władzę ojca.
Madhu powiedział, że wielu Nepalczyków formalnie przynależy do grup religijnych, ale w zasadzie są świeccy. Nie uznają w duchu żadnej wiary jak ateiści lub akceptują wiele wierzeń jako równorzędne. Jak wielu ich jest, nie wiem. Oficjalnie dominują tam wyznawcy hinduizmu (75%), ale u nas był też wyznawca buddyzmu.
Zaskoczyła nas informacja, że w Nepalu żyje ponad 30mln ludzi. Zawsze wydawało mi się, że to taki nieogromny kraj.

Panowie byli tak rozbawieni i wyluzowani, że byłam pewna, że nie wstaną na samolot. A jednak wstali! Jeszcze pokąpali się, pojedli, muzyki posłuchali. Podziw wielki! Nepalczycy to fajne chłopaki!!!

Oprócz Nepalczyków gościliśmy małżeństwo z Danii. Byli to Polacy pochodzenia żydowskiego, którzy musieli opuścić Polskę po wydarzeniach marcowych. Pięknie mówili po polsku, po 40 latach. Pierwszy raz mieliśmy okazję poznać osobiście ofiary tamtych wydarzeń. Jakoś smutno.

Wszystkich Gości przebił Pan, który płacił za pobyt monetami pięciozłotowymi. Wygrał worek takich monet na jakichś maszynach i szczęśliwy trwonił fortunę m.in. w Hostelu Mamas&Papas.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz