niedziela, 9 marca 2014

Przemyślenia

Ostatnie wydarzenia na Ukrainie i w Rosji wywołały refleksje na temat Gości z tych krajów. Jak większość obserwujących nie bardzo nadążamy za wszystkim, ale jedno wiemy na pewno. Nienawidzimy polityki i trzymamy się w Hostelu Mamas&Papas od tego jak najdalej.
Goście z Ukrainy i Rosji niczym nie ustępują przybyszom z innych krajów. Poza brakiem znajomości języka angielskiego wśród Rosjan z okolic Kaliningradu. Mamas&Papas dogaduje się, ale możliwość rozmowy z innymi nacjami są utrudnione. Zarówno Ukraińcy, jak i Rosjanie są bardzo grzeczni i kulturalni. Nawet, gdy spożywają większe ilości alkoholu, nie ma żadnych problemów. Nie zalewają łazienek. Nie stwarzają sytuacji stresowych. Można pogadać na różne tematy. Albo posłuchać. Kiedyś byłam świadkiem ożywionej, interesującej debaty przy śmietniku na tematy filozoficzne, historyczne, polityczne. Goście wyszli na papierosa i nie potrafili przerwać dysputy. Przyznam, że słuchałam z otwartą buzią i wielkim zainteresowaniem. Oczywiście zdarzyły się też kontrowersyjne opinie (np. że Alaska jest rosyjska). Poza tym przybysze z Rosji spoza Kaliningradu obgadują tych ostatnich, ale to są ich prywatne rosyjskie sprawy. Generalnie jednak przeciętny obywatel Rosji ma podobne problemy, jak obywatel Polski. Myślę, że podobne też jak Ukraińcy. Ale kogo na górze obchodzi szary człowiek. Polityka, polityka, polityka.... Nieważne czy to Rosja, Ukraina, Polska czy inny kraj, każdy chce żyć w miłości, pokoju i spokoju.
Nasz kotek bardzo lubi Gości z Rosji. Wiele osób go rozpieszcza, dokarmia, ale Rosjanie przodują. Karmią go takimi delicjami, że człowiek żałuje, że nie jest kotem.
Zresztą kotek zupełnie się rozleniwił. Nie wiem, co będzie w wysokim sezonie, kiedy będzie pupilkiem tak dużej ilości Gości. Poniżej wołowinki czy łososia nie zejdzie.

Ale dosyć polityki. Życie w hostelu jest nadal ciekawe. Nie ma wielu Gości o tej porze, ale nie narzekamy na brak interesujących ludzi. Np. szalone Anie z Warszawy. Anie były co prawda trzy w pięcioosobowej grupie, ale kto by tam wnikał w szczegóły. Dziewczyny jechały całą noc do Gdańska. Potem maraton calusieńki dzień po Trójmieście. Przenocowały. I od rana calusieńki dzień od nowa. I nocą powrót. Normalnie wypisz, wymaluj jak Goście z Azji (http://hostelik.blogspot.com/2013/09/dla-mojej-matki-przynios-mi-miske.html).

Odwiedziła nas wreszcie Ania. Bierzcie przykład wszyscy, którzy się osiągacie z  odwiedzinami. Prezenty nie są obowiązkowe.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz