niedziela, 26 lipca 2015

Ogórek i inne języki


Trudno mi uwierzyć, że już kolejny tydzień minął i czas na wpis. Hostel Mamas&Papas przeżywa oblężenie i czasami nie nadążamy z zapamiętaniem twarzy i imion. Któregoś wieczoru czekałam na przyjazd Gości z Ukrainy czy Białorusi. Raptem słyszę "dobryj wieczier", znaczy, że już przyjechali. Wyszłam na spotkanie i okazało się, że to byli ......Szwedzi, którzy byli u nas od wczoraj. Chcieli być mili i nauczyli się tego zwrotu. Miało być chyba po polsku. W sumie nie ma znaczenia jak im wyszło. Śmieszne, ale nabrali mnie, bo nie skojarzyłam twarzy.
Obcokrajowcy często próbują mówić parę podstawowych słów po polsku. To miłe. Pewien Francuz w dosyć ciepłą noc powiedział "o, ogórek!". Na moment zbaranieliśmy, ale jego polska dziewczyna wytłumaczyła, że młody człowiek myli dwa polskie słowa - ogórek i ....gorąco. Powiedział, że jest gorąco, a wyszło, że ogórek. Dla nas słowa te brzmią zdecydowanie różnie, ale widać, nie jest to takie oczywiste.
W ogóle mało jest tych "ogórkowych" nocy w tym roku. Kiedyś w jedną z tych cieplejszych nocy Manoel z Brazylii pożalił się, że jest mu zimno. Mówił, że teraz w Brazylii jest zima i jest tylko 28 stopni. Ludzie noszą kurtki. Jak czasami temperatura zleci do 20 stopni to mają tam lokalną Syberię. Kolejny raz przekonujemy się, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.


Wśród Gości naszego hostelu dominują fajni ludzie. Czasami jednak są niemiłe sytuacje. W ten weekend w Gdańsku zabrakło miejsc noclegowych. Gdy mieliśmy ostatnie 3 wolne łóżka zadzwonił telefon i Papas sprzedał te miejsca. Dosłownie w tej samej sekundzie ktoś zarezerwował te łóżka w internecie. Szybko oddzwoniliśmy, żeby poinformować, że rezerwacja nieaktualna. Mimo paru prób nie udało się nam dodzwonić. Wysłałam więc SMS. Po chwili podjechała jakaś zaczarowana fura z trójką Arabów. Widząc tych Panów zrozumiałam mechanizm powstawania stereotypów i niechęci. Jeżeli ktoś miał do czynienia wyłącznie z takimi przedstawicielami gatunku, zdecydowanie ma prawo do negatywnych myśli. Wyglądali i zachowywali się jak panowie świata. Hostel był na pewno ostatecznością w związku z brakiem innych możliwości noclegowych. Nie chciałabym gościć ich za żadne pieniądze świata. O ile w pierwszym momencie po stwierdzeniu overbookingu byliśmy zdenerwowani, o tyle po kontakcie z panami świata cieszyliśmy się, że tak wyszło. Byli bardzo nieprzyjemni, chamscy i bucowaci. Niewiarygodnie odpychające typy. Na szczęście odjechali, a my cieszyliśmy się towarzystwem fajnych ludzi.


Zwariowane, pozytywne Polki.

Papas w towarzystwie przemiłych Francuzów.

Takimi wehikułami podróżują nasi Goście.

Pan Kiciuś dostojny i znudzony.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz