niedziela, 12 lipca 2015

Policja i higiena

Na początek muszę się pochwalić, że za sprawą Ady DWA razy miałam wychodne. Najpierw świętowałyśmy jej świeżo zdobyty tytuł magistra. Po krótkim czasie okazją było dostanie się Ady na studia doktoranckie. Jestem z niej bardzo dumna, więc czas musiał się znaleźć mimo wysokiego sezonu i natłoku Gości.




A teraz przygoda, która była udziałem naszych szwedzkich Gości.
Wieczorem (ale jeszcze było jasno) Papas zaalarmował mnie, że pod naszą brama stoi policja i czepia się jakichś ludzi. Nie widział wcześniej tych osób, ale w ogóle niewiele widział, bo go nie było w hostelu. Też nie za bardzo ich kojarzyłam, ale podeszłam bliżej. Zapytałam bardzo grzecznie PANA policjanta, co się dzieje. PAN odburknął bardzo niegrzecznie, że to nie moja sprawa i kto ja właściwie jestem. Odpowiedziałam zgodnie z prawdą , ale i tak nic mi nie powiedział. Był mega niegrzeczny i opryskliwy. Zagadnęłam ludzi napadniętych przez nasz mężny patrol. Okazało się, że faktycznie są to nasi Goście i zostali zatrzymani już przy bramie wjazdowej, bo nie mieli włączonych świateł. Mieli samochód z wypożyczalni. W ich własnym aucie światła włączają się automatycznie po przekręceniu kluczyka w stacyjce. Ponieważ było jasno, nie zorientowali się, że popełnili przestępstwo. Nasz dzielna policja zamiast zwrócić im uwagę, pouczyć i pojechać do ważniejszych spraw, postanowiła nadać przestępstwu tory urzędowe. Panowie nie mówili oczywiście po angielsku, zaledwie kilka słów. Szwedzi rozumieli, że złamali przepisy i przygotowywali się do płacenia mandatu. Policjanci siedzieli z ich dokumentami w radiowozie baaaaardzo długo. Na koniec wyszli, oddali papiery i mandatu nie wręczyli. Tylko jeden z PANÓW bardzo chamskim tonem zapytał mnie, czy zaspokoiłam już swoją ciekawość i dowiedziałam się, o co chodzi. Bałwan nie może pojąć prostej sprawy, że czujemy się odpowiedzialni za naszych Gości i w razie kłopotów chcemy im pomóc. Zakwalifikował mnie do grona wścibskich bab szukających sensacji. Myślę, że zrezygnowali z mandatu, bo nie umieliby go wręczyć z użyciem języka angielskiego. Na marginesie jeden z nich po zdjęciu munduru wyglądałby bardziej na podopiecznego policji niż na policjanta. I jego sposób odzywania się też pasowałby mi bardziej do "człowieka bez szyi" niż do funkcjonariusza. Chcę tu podkreślić, że nie czepiam się, że w ogóle interweniowali, bo Szwedzi faktycznie popełnili wykroczenie. Razi mnie brak kultury i tracenie nadmierne czasu na pierdoły zamiast interweniowania w miejscu i czasie oczekiwanym przez nas podatników.
Na szczęście kontakt z policją nie jest to nasza codzienność. Mamy za to wiele innych sytuacji, które wspominamy z uśmiechem.
Oto przykład. Zadzwonił telefon i jakiś osobnik zapytał, czy mógłby przyjechać do naszego hostelu tylko po to, aby wziąć prysznic. Pokoju nie potrzebował (zresztą nie mieliśmy wolnych miejsc).  Zgodziłam się. Po godzinie podjechał spory samochód i wysypało się z niego siedmioro niemieckich nieświeżych ludzi. Szczerze powiedziawszy, w czasie rozmowy nie padło z mojej strony zapytanie o ilość osób. Również osoba telefonująca nie rzuciła żadnym liczebnikiem. Przyjęliśmy brudasów na klatę. Nie wzięliśmy pieniędzy od potrzebujących, więc zostawili nam mnóstwo prezentów.


Jechali sobie z Hamburga dookoła Bałtyku (kolejni na trasie bałtyckiej). Jak jechali przez Danię i kraje skandynawskie, nic nie kupowali i nie chodzili do knajp. Wiadomo, słynne skandynawskie ceny! Wieźli ze sobą żarcie i w ogóle wszystko. Spali m.in. na dachu auta. Nie wszyscy, dwie osoby :) Po przekroczeniu granicy fińsko-rosyjskiej wrócili do krainy bogatych i wreszcie mogli przestać liczyć pieniądze. Jeden z nich miał misję odwiedzenia rodzinnych stron swojej mamy (w obwodzie kaliningradzkim). Mama nie dostała wizy. Chyba z obawy, że zacznie siać rewizjonizm. Synek zorganizował jazdę tak, żeby porobić fotki dla mamy. Do Gdańska dotarli w worem rosyjskiego piwa i wódki i stąd pędzili do Hamburga, żeby domknąć koło.



Melduję, że Grant wyjechał, ale już zapowiedział powrót. Fani Granta niech nie płaczą.



My z kolei zostaliśmy fanami kolejnego naszego Gościa - Hanny z Finlandii. Po raz kolejny potwierdziło się, że Finowie to mega pozytywni ludzie. Hanna też podróżuje dookoła Bałtyku. Pokonuje ta trasę na rowerze.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz