niedziela, 16 lutego 2014

Nuda

Ciężko się wraca do rzeczywistości po pobycie w Granadzie. Luty jest miesiącem bardzo spokojnym w Hostelu Mamas&Papas. Niewielu Gości, niewiele się dzieje.
Zdarzyło się coś, czego Papas nie widział i nie może tego odżałować. Zaliczyłam kolejny upadek. Okoliczności były bardzo mało romantyczne. Szłam wyrzucić śmieci. Taka trywialna czynność. Wydawało się, że nie jest to niebezpieczna robota. No właśnie, wydawało się.....
Raptem patrzę i oczom nie wierzę! Siedzę w kałuży! Wyrżnęłam się jak długa. Pod cieniutką warstwą wody był lód. Leżę i badam, połamałam się czy nie? Wyszło mi, że jestem w jednym kawałku. Próbuję wstać i ....nie mogę. Wywaliłam się w jakiś ekwilibrystyczny sposób. Jedna noga tu, druga nie wiem gdzie. Kombinuję, kombinuję i nic. Tyłek ciągle w kałuży. Musiałam podjąć desperacką decyzję. Położyłam się na plecy w tej nieszczęsnej kałuży. Zmoczyłam to, co się uratowało w momencie upadku, ale udało mi się pozbierać i ustawić sylwetkę w pozycji pionowej. Pokuśtykałam do hostelu. Zaczęłam się przebierać. Zdążyłam zdjąć mokry sweter i słyszę, że Gość nadchodzi. Szybko wrzuciłam na siebie suchy sweter na mokry podkoszulek. Sympatyczny obywatel Rosji przyszedł zapytać, gdzie można kupić części samochodowe. Ja i części samochodowe!!! Z tyłka kapie, kałuża ze skarpet płynie, a ja muszę szukać sklepu. Telefon do Moniki i jest informacja. Gość poszedł do siebie. Rzuciłam się dalej do przebierania. Zdążyłam zdjąć skarpetki, Gość wraca z numerem telefonu i prosi o zatelefonowanie w pewne miejsce. No to dzwonię i pytam o części do samochodu Saab 9000. Z tyłka dalej kapie, a ja próbuję przetłumaczyć na polski nazwy części samochodowych. Skąd ja mam znać fachowe słownictwo po rosyjsku! A z tyłka dalej kapie.... Długo to trwało. Znowu zostałam sama. Próbuję kontynuować przebierankę, ale nadchodzi kolejny Gość. I jeszcze bramę otworzyć. I coś tam i coś tam. Wreszcie uspokoiło się, a moje spodnie wyschły na moich biednych obitych czterech literach. To było najbardziej ekscytujące wydarzenie minionego tygodnia. Tylko Papas ciągle gada, że szkoda, że tego nie widział.

Jeszcze jedno zabawne wydarzenie. Gościli u nas Rodacy mieszkający na stałe w Norwegii. Mili panowie. Nazajutrz mieli samolot, przed wylotem chcieli się zabawić. Najpierw posiedzieli w common room, następnie udali się do miasta. Dosyć szybko wrócili. Wiadomo, nigdzie nie jest tak fajnie jak w Hostelu Mamas&Papas. Zapytali, gdzie jest ich butelka whisky, którą postawili w common room. Nic mi nie było wiadomo na ten temat. Wyraziłam szczery  żal i zaproponowałam, żeby dopili buteleczkę z wódką, którą zostawił ktoś inny. Po chwili olśniło mnie. Kamil, nasz stały Gość, chodził i częstował wszystkich whisky. Zachęcał gorąco i sam bardzo zadowolony sączył. Okazało się, że myślał, że to Papasa zasób. Papas oglądał skoki narciarskie w męskim gronie i w towarzystwie buteleczki. Nieszczęsna whisky stała tak blisko, że zdaniem Kamila była żelazną częścią stolika kibiców. Teraz chłopak gryzie się,  czy mu Bóg wybaczy to przestępstwo. My wybaczamy, nie tylko dla siebie dokonał tej kradzieży. A miły panom z Norwegii nie podamy adresu Kamila.

Poeta Kamil


Odwiedziła nas Monia. Piękne mamy dziewczyny :)



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz