czwartek, 9 marca 2017

Znowu fajne spotkanie (wpis 55.)

Drugiego dnia w Siem Reap mieliśmy z Papasem relaks. Upał wymęczył nas i postanowiliśmy posiedzieć część dnia w klimatyzowanym pokoju z przerwami na spacery po posesji hotelu. Hotel prowadzi restauracyjkę, więc nawet na posiłki nie musieliśmy biegać do miasta. Ada wstała skoro świt i udała się na zwiedzanie kompleksu Angkor Wat. Zaleca się trzydniowe zwiedzanie, ale można też ogarnąć najciekawsze miejsca w dzień lub dwa. Papas podczas poprzedniego pobytu zwiedzał dwa dni, ja zadowoliłam się jednym. Pamiętam, że w czasie wycieczki do Angkor Wat zepsuł nam się aparat fotograficzny. W tym roku ZNOWU zepsuł się w przeddzień przyjazdu do Siem Reap. Ada porobiła zdjęcia telefonem. Jutro może będzie miała siły przygotować wpis. Dzisiaj padła i nie było opcji, żeby ją namówić do pisania,
Po południu wybraliśmy się do centrum, do słynnej Pub Street. Nie jesteśmy amatorami takich miejsc, ale mieliśmy konkretny cel. Byliśmy umówieni na spotkanie.
Już na początku naszej podróży chcieliśmy się spotkać w Bangkoku z Gabim z Argentyny. Gabi był naszym Gościem w Hostelu Mamas&Papas. Bardzo fajny i interesujący młody człowiek. Podglądaliśmy się na facebooku i stąd wiedzieliśmy, że jest w Tajlandii. Niestety, wyjeżdżał z Bangkoku na drugi dzień po naszym przyjeździe. Nie udało się spotkać.



Kiedy byliśmy w Siem Reap zorientowaliśmy się przez facebooka, że Gabi też jest w tym mieście! Co za przypadek! Skontaktowaliśmy się i okazało się, że następnego dnia wyjeżdża. Tym razem wyjazd miał wieczorem, więc umówiliśmy się na spotkanie.
Spędziliśmy miły czas słuchając jego opowieści. Jest w podróży od pół roku. Z Polski pojechał do Indii, a potem dalej do innych azjatyckich miejsc. Piękna podróż! Najbardziej polecał Nepal i Filipiny. Może to pomysł na naszą kolejną podróż? Pogadaliśmy, pooglądaliśmy zdjęcia, filmiki i trzeba było się pożegnać :(
Zrobiłam fotkę fotki z telefonu Gabiego. Ma on takie oryginalne hobby polegające na umieszczanie godeł/flag odwiedzanych krajów na kurtce. Zobaczcie, gdzie jest nasz polski orzeł! 


Potem jeszcze szybki kebab u przesympatycznego Turka. Koleś był niesamowity, Nie bardzo zna język khmerski, ale nie jest mu potrzebny, bo w mieście jest 20-osobowa mniejszość turecka :) Powiedział, że w sklepie jego brata w Siem Reap pracuje dwoje Polaków. Nasi są wszędzie!








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz