czwartek, 16 stycznia 2020

Ostatni dzień w Dalat (wpis 11.)



Ostatni dzień w Dalat spędziliśmy jak rasowi turyści. Zamówiliśmy taksówkę i postanowiliśmy zwiedzać, zwiedzać, zwiedzać. Przy czterech osobach taksówka na wyłączność na cały dzień to bardzo korzystna opcja. Sami sobie wszystko organizujemy. Zorientowaliśmy się, że w wietnamskich hotelach nie pomagają za bardzo w organizowaniu wycieczek zakupach biletów i innych sprawach . W Laosie, Tajlandii i innych krajach Azji Płd.-Wsch., zawsze takie sprawy załatwiała, bądź pomagała załatwić, recepcja. Tutaj z jednej strony ciężko dogadać się po angielsku. Z drugiej, nawet jeżeli jest jakieś zrozumienie języka - nie skutkuje to niczym konkretnym. W naszej grupie samoistną liderką od spraw organizacyjnych została Betasza i świetnie sobie radzi.
Tego ranka też się wybrałam na wycieczkę, chociaż długo się zastanawiałam. Niezbyt dobrze się czułam, ale ciekawość zwyciężyła.
Pojechaliśmy obejrzeć polecany wodospad. Ludzi nie było dużo, za to sami Rosjanie. Na kolejnym było już znacznie tłoczniej.





































W ostatniej miejscówce taksówkarz zdecydowanie poradził nam odwiedzić świątynię. W sumie widzieliśmy wiele ciekawszych, ale na tym polega bycie turystą na wycieczce, że łazi się, gdzie zawiozą i ogląda, co każą. Świątynia była "plastikowa". Ogromny posąg stojący obok miał w środku osiem pieter (Papas policzył) i wyglądał na niedokończony. Malowidła ścienne były jednak super!































Po nieciekawej plastikowej świątyni, wzięliśmy sprawę w swoje ręce i poprosiliśmy o zawiezienie nas do Pagody Linh Phuoc. I to był strzał w dziesiątkę! Świątynia zrobiła na nas wielkie wrażenie.






























Okolice Dalat to również kawowe zagłębie. Znaki tego widać na każdym kroku. Zostaliśmy zawiezieni (między świątyniami) na plantację kawy. W zasadzie chyba głównie po to, aby wypić kawę drogą, jak w Polsce. Ale smaczna była to nie płaczemy :)









I tyle nas było w Dalat. Podobało nam się. Zwłaszcza, że mieliśmy odpoczynek od upałów. Następnego dnia planujemy jechać, do Nha Trang. Absolutnie nie chcemy tam się zatrzymywać, chociaż nigdy nie wiadomo. Na pewno będzie goręcej. Mamy plan wydostać się jak najdalej na północ.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz