W tym wpisie pragnę wyrazić swoje oburzenie na traktowanie mnie przez los :))))
Przyszły do hostelu Mamas&Papas trzy przemiłe, wesołe obywatelki Australii. Znalazły informacje o naszym hostelu w internecie i zapragnęły zatrzymać się właśnie u nas w trakcie swojego pobytu w Gdańsku.
Którejś nocy wtoczyła się (pardon - weszła) jedna z nich do hostelu i od razu oceniliśmy z Papasem, że nie jest dobrze. Po chwili weszły (tzn. ledwo się wtoczyły) dwie kolejne dziewczyny i stwierdziliśmy, że pierwsza to właściwie trzeźwa była jak niemowlę. Panie były mocno wypełnione trunkami. Przewracały się, bełkotały i tam takie inne.... Po chwili zaczęła się twórczość artystyczna, czyli przecudne kolorowe pawie. Zgodnie z regulaminem trzeba by Panie wystawić z hostelu, ale ciemno i zimno, i takie zaczarowane..... No, cóż. Mamas zakłada rękawiczki i bierze się do roboty. Ciąg dalszy nerwowy i niezbyt miły. Ale stało się.
Rano dziewczyny miały mega moralniaka. Przepraszały milion razy. Opowiedziały, że spotkały w pubie przemiłych Polaków, którzy postanowili zaznajomić je z jak największą ilością gatunków wódki. Wiadomo, Polska trunkiem stoi!!! Nieświadome zagrożenia próbowały, próbowały, próbowały..... A ja sprzątałam, sprzątałam, sprzątałam...
A teraz o mojej krzywdzie. Przyszły Panie wieczorem do Papasa z garścią piwa jako przeprosinami i podziękowaniem za sprzątnięcie dowodów hańby. Ja sprzątałam, Papas dostał piwo i przeprosiny. Nie wiem, czy się kiedyś podniosę po tej traumie :))))))
Następnego dnia wtoczyła się do hostelu dwójka sympatycznych Gości z Niemiec. W zasadzie kalka poprzedniej sytuacji. Też spotkali przemiłych Polaków, też dużo próbowali i aktualnie słyszę niepokojące odgłosy z łazienki. Zakładam rękawiczki (nie z powodu zimna) i lecę zobaczyć, co słychać (tzn. widać).
Obcokrajowcy, bądźcie czujni!!!!!!!!!!!!!
Litościwie ludzkich zdjęć dzisiaj nie będzie. Kto by chciał pokazać się z takiej strony....