Tak wiele się dzieje w Hostelu Mamas&Papas, że trudno się zdecydować, o czym pisać. Na pewno ilość Gości nie przenosi się na ilość wydarzeń. Bywa, że mamy zajęte wszystkie miejsca i chwilę po północy życie w hostelu zaczyna zamierać. Z drugiej strony parę energicznych osób postawi trzymać mnie w pogotowiu do białego rana. Często bywają sytuacje, kiedy nie jesteśmy pewni, czy Goście wrócili do hostelu. Tutaj zbawienne jest chrapanie :) Np. mieszkała u nas 5-osobowa rodzinka z Czech. Jak wychodzili na miasto, zawsze ich było widać i słychać, wracali poubierani w czapki niewidki. Nigdy nie zauważyliśmy, że już wrócili. Na szczęście tato Czech regularnie o północy rozpoczynał swoją melodię i nie było najmniejszych wątpliwości, że na rodzinkę nie trzeba czekać. Chrapanie Gości wielokrotnie pozwalało upewnić się, że już są i można zamykać hostel. Często inne intensywne odgłosy upewniają nas, że Goście są na miejscu :) i wcale nie trzeba nasłuchiwać. Samo się niesie :) Chrapanie czy kochanie - nieważne. Ważne, że mogę kończyć szychtę.
Parę dni temu miałam nockę pod znakiem.... nóg.
Sprawdzałam wieczorem łazienki. Jedna była zajęta, a dźwięki dochodzące stamtąd spowodowały, że skrępowana uciekłam czym prędzej spod drzwi. Długo trwało "zajęcie", aż zauważyłam dziewczynę, która wg moich obliczeń zajmowała to pomieszczenie. Poszłam czym prędzej dokończyć inspekcję. Otwieram drzwi, a tam widzę dwie zdecydowanie męskie nogi (od kolan w dół). Szybko się wycofałam, zastanawiając się, co można robić w łazience leżąc bez życia na brzuchu na gołej podłodze. Po chwili przyszedł chłopak zapytać, gdzie może znaleźć inną łazienkę, bo tamta zajęta. Poczułam niepokój. Pomyślałam, że może właściciel owłosionych nóg zemdlał, albo nie żyje, albo coś. Ile można tak leżeć?! Z mocnym postanowieniem niesienia pomocy poszłam na ratunek. W międzyczasie koleś zamknął się i nadal okupował nieszczęsną łazienkę. Tym razem bezdźwiękowo.
Biegając za tą łazienką, doliczyłam się dwojga brakujących Gości z dwóch dormów.. Czekam, sprawdzam dormy, czekam, sprawdzam dormy, czekam, sprawdzam dormy i.... nagle widzę, że jedna zguba się znalazła! Przeszczęśliwa podeszłam z latarką bliżej, żeby się upewnić, że nie przewidziało mi się. I co? Na łóżku były ewidentnie trzy stopy. Przeliczyłam raz jeszcze i nadal są trzy sztuki. Szczęśliwa założyłam, że obie brakujące osoby są i idę spać. Jak widać, nawet jak w zasadzie nic się dzieje, nabiegam się, naliczę. Nigdy nie jest nudno w Hostelu Mamas&Papas.
Dowiedzieliśmy się, że w Mrzeżynie odbywa się jakiś fajny festiwal. Najpierw od nas jechali tam nasi Goście. Po paru dniach ludzie zatrzymywali się u nas w drodze z festiwalu. Często właśnie od Gości otrzymujemy wiedzę, o tym, co się dzieje dalej i bliżej.
|
Wesoły samochodzik i część mrzeżyńskiej widowni. |
|
|
Niemrzeżyńscy Goście |
|
Kolejny motor odwiedził nasz hostel ku ogromnemu zadowoleniu Oli |
|
Tym razem Monika element upiększający duetu Papas-Mordka. |
|
Monia do nas wróciła! Papas stojący w drzwiach wciąż nie może uwierzyć :) |
Na koniec dla fanklubu Kiciusia jego kolejne starcie z Garym. Tym razem, po głębokim wzajemnym spojrzeniu w oczy, wspólna uczta. Kiciuś żrący psią karmę i Gary wyjadający resztki z kociego obiadu. Ależ symbioza!!!!