Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Brazylia. Pokaż wszystkie posty
Pokazywanie postów oznaczonych etykietą Brazylia. Pokaż wszystkie posty

niedziela, 16 października 2016

Ludzie z zewsząd są wszędzie!



Parę dni temu nasza mapa przyjęła nową flagę. Bardzo egzotyczną. Przyjechał do nas Marvin z Zimbabwe. Aż trudno uwierzyć, że aż tak ludzie z zewsząd są wszędzie! Marvin jest bardzo pozytywnym człowiekiem i mamy nadzieję na wiele ciekawych rozmów. Przy okazji uzupełniliśmy mapę o zaległe flagi z Dominiki i Syrii. Coraz mniej miejsca na nowe nabytki, ale wciąż jeszcze czekamy na obywateli kilku krajów.




Zimno, zimno! Musimy powspominać, żeby nie popaść w depresję. Fajnie, że niegdyś nasz szalony Brazylijczyk zgodził się wziąć udział w profesjonalnej sesji ;) Miło przypomnieć nieodległy czas.







Jeszcze nie tak dawno Pani w dziewiątym miesiącu ciąży wychodziła w nocy po szklankę wody dla męża, bo go "strasznie suszyło". Taka ciepła noc była we wrześniu! (Swoją drogą medal dla męża za wysługiwanie się żoną w tak zaawansowanym stanie błogosławionym.) Teraz Goście pytają o dodatkowy koc. Z drugiej strony dominują kierunki nieeuropejskie. Oprócz Zimbabwe, Australia, Nowa Zelandia czy Afganistan. Oni maja inne przyzwyczajenia pogodowe.

Nie jest już tak gwarno, jak jeszcze niedawno. Lubimy również ten czas. Mamy możliwość poświęcić więcej czasu na rozmowy z Gośćmi i posłuchać wiele ciekawych historii. I więcej czasu dla nas :)







niedziela, 24 stycznia 2016

Ryba

Odwiedziły nas Kasie. Od razu cieplej :)
Nie będę już marudzić na temat zimy, chociaż muszę poinformować, że Goście ze Szwecji i Finlandii mówią, że w Gdańsku jest zimniej niż u nich. 
Wśród narzekających na ziąb byli młodzi ludzie z Hongkongu. Ich kraj należy do droższych. Przyjechali na studia do Szwecji i okazało się, że tam jest jeszcze drożej (i zimniej). Postanowili wpaść na odpoczynek do tańszej Polski. Wyszło, że jest taniej, ale za to zimniej niż w Szwecji. Biedaki! Na każdym kroku doganiają ich niedogodności tego świata!

Dopada nas niski sezon. Mamy trochę czasu, żeby pomyśleć o urlopie. Wybieramy się niebawem do Francji. Stamtąd przyjechała "nasza" Patricia i trochę nam doradza. Z Patricią nie można się nudzić. Jest osobą nietuzinkową. Bardzo nam się podoba jej otwartość i ciekawość świata. Ciągle gdzieś chodzi, poznaje ludzi. Zorganizowała już nawet w Gdańsku wystawę swoich fotografii!

Patricia zaplanowała sobie kiedyś podróż do Irlandii. Na miesiąc, z 200 euro w kieszeni. W pewnym momencie było już krucho z kasą, więc poszła na targowisko poszukać czegoś niedrogiego do jedzenia. Na stoisku z rybami zapytała, czy są jakieś resztki. Takie tam, żeby ugotować zupę rybną. Pan sprzedawca zapytał, dlaczego resztki?! I dał Patricii piękną rybę. Za darmo! Następnego dnia spotkali się przypadkiem na mieście. Pan sprzedawca zapytał, czy wszystko jest w porządku i czy dziewczyna nie potrzebuje przypadkiem kolejnej ryby? Piękny człowiek! Fajna sytuacja. Patricia ciągle opowiada nam różne przygody ze swojego życia. Jest tego tyle, że nie wiem, czy nie porzucić pisania bloga i nie napisać książki o jej życiu :)

Hongkong
Brazylia
USA


niedziela, 3 stycznia 2016

Historia kryminalna.


Banda Czworga z Brazylii

Jestem mocno poruszona sytuacją, która przydarzyła się naszym Gościom z Brazylii. Jest nam po prostu  wstyd za nasz kraj.
Czwórka młodych Brazylijczyków przyjechała do nas z Sopotu. Hostel, w którym mieszkali, nie bardzo im się podobał. Zajechali więc do Hostelu Mamas&Papas. Ponieważ był to noworoczny poranek, położyli się szybko do łóżek i przespali dzień. Wieczorem pełni werwy postanowili pojechać zabawić się do Sopotu. Wybrali się samochodem. Wrócili około czwartej nad ranem. Słyszałam przez drzwi, że są poruszeni, ale byłam już w łóżku, więc nie wnikałam, o co chodzi.
Rano dowiedzieliśmy się, że ich kierowca skusił się na jedno piwo. W Niemczech, gdzie studiują, jest to legalne. Chłopak nie wiedział, jaką lawinę uruchomił spożywając jedną butelkę złocistego trunku. W czasie rutynowej kontroli został zatrzymany. Samochód został odholowany na parking policyjny. Jakiś policjant wezwał naszym Gościom taksówkę i ci grzecznie wrócili do hostelu. Papas uruchomił swoją pomocną stronę i po dosyć licznych rozmowach telefonicznych udało mu się ustalić, co nieboraki mają robić po kolei, żeby odzyskać auto. Wyszło niezbyt tanio. Najpierw pojechali taksówką na rzeczony parking do dzielnicy Morena. Musieli zapłacić za lawetę 480 złotych. Stamtąd taksówką na komisariat w Sopocie, żeby dostać papier umożliwiający odbiór samochodu z owego parkingu, na którym przed chwilą byli w Gdańsku.
Umówiliśmy się, że jeżeli będzie kłopot z komunikacją, mają do nas zadzwonić i my postaramy się wspomóc ich tłumacząc przez telefon z angielskiego na polski i z polskiego na angielski. Po pierwszym telefonie stwierdziłam, że może być ciężko. Wpadłam na pomysł, żeby poprosić Adę o wsparcie. Była blisko Sopotu, więc może mogłaby wpaść na pół godziny i pomóc.
Ada bez wahania zgodziła się. Zanim dojechała na komisariat, mieliśmy telefon stamtąd z zapytaniem, czy to prawda, że jedzie do nich tłumacz i na jakiej podstawie jest tam ściągnięty. Zbaraniałam!. Są obcokrajowcy, to i tłumacz się przyda! Wytłumaczyłam Pani, że nie chcemy zostawiać naszych Gości samych w trudnej sytuacji i po prostu córka bezinteresownie pomoże. Pani się zdziwiła i podkreśliła, że policja nie zapłaci za usługi tłumacza i upewniła się, czy osoba tłumacząca przyjedzie dobrowolnie i nieodpłatnie. Oczywiście! Nie wszystko przelicza się na pieniądze!
Ada przejęła dowodzenie. Strasznie długo to trwało. Kilka godzin. Nie mogliśmy pojąć, dlaczego tyle trwa odzyskanie samochodu po opłaceniu kosztów.
Minęło chyba z osiem godzin i Ada zjechała do hostelu. I wtedy ścięło nas z nóg! Okazało się, że kierowca od poprzedniej nocy siedzi w areszcie! Zamknęli młodego obcokrajowca w obawie, że zwieje i nie ureguluje 3000 zł, które musi zapłacić za jazdę po pijanemu. Brazylijczycy rano albo nam nie powiedzieli, albo się nie dogadaliśmy. Cały czas myśleliśmy, że chodzi tylko o auto. Nie mogliśmy uwierzyć, że nasza dzielna policja znowu wykazał się taką bohaterską postawą! Zaaresztowali człowieka po jednym piwie (miał 0,3 promila w wydychanym powietrzu). Rozumiemy, że młody człowiek nieświadomie złamał prawo. Ale czy takie przestępstwo powinno być zabezpieczone aresztem? Nie można zatrzymać paszportu albo samochodu jako zabezpieczenie? Adzie udało się wejść na chwilę i zobaczyć tego "bandytę". Była bardzo poruszona jego stanem psychicznym. Bardzo zbulwersowało ją zachowanie faceta, który pilnował aresztanta. Traktował go jak kryminalistę. Z drugiej strony, Pani Policjantka, która prowadziła sprawę, była naprawdę miła i bardzo starała się pomóc. Ostatecznie okazało się, że jeżeli do dziewiątej rano następnego dnia wpłacą te 3000 złotych, jest szansa, że kolega wyjdzie na wolność następnego dnia.
I znowu schody. Chłopacy byli po noworocznych szaleństwach i nie mieli za dużo pieniędzy. Na dodatek okazało się, że mimo iż potencjalnie wspólnie maja potrzebną kwotę, to mechanizm przeliczania przez banki wypłat za granicą, zżera duży procent w postaci przewalutowań i prowizji. I jako gwóźdź do trumny - limity dzienne wypłat. Pożyczyliśmy im brakującą kwotę. Ada opowiadała, że proces wpłacania trwał 25 minut. Procedury, papiery....
Całe szczęście, że Ada pojechała pomóc. Policja czekała na swojego tłumacza i zanosiło się na długie oczekiwanie. Mają chyba jednego człowieka na województwo. Czekanie na policyjnego tłumacza przedłużyłoby wszystko i naraziłoby naszego "bandytę" na dłuższy pobyt za kratkami.
Nazajutrz wypuścili go, ale kazali dopłacić jeszcze ponad 4000 złotych. Jako zabezpieczenie zatrzymali jego prawo jazdy. Nie można było tak od razu? Przy trzech tysiącach nie było możliwości zabezpieczenia innego niż areszt. Przy czterech tysiącach zadłużenia można wypuścić człowieka na wolność. Gdybyśmy wcześniej zorientowali się, że chłopak siedzi w areszcie, postaralibyśmy się o jakiegoś prawnika. I pewnie okazałoby się, że nie ma konieczności trzymania tego biedaka dwa dni pod kluczem.
Ten dzień był w ogóle jakiś nie bardzo. Oprócz utraty kolegi i samochodu jeden z Brazylijczyków zgubił telefon w taksówce, którą jechali z komisariatu. Taksówkę wzywał policjant i nie wiedzieliśmy, gdzie dzwonić. Zaczęłam telefonować do kolejnych korporacji i nic. Po jakimś czasie oddzwonili z Monte Taxi, że jednak chyba oni wieźli naszych Gości. Zgłosił się do nich kierowca  ze znalezioną komórką. Chociaż jedno pozytywne zdarzenie!

Mamy nadzieję, że nie będziemy już świadkami takich wydarzeń.
Na pewno młody człowiek złamał prawo. Świadomie czy nieświadomie, nie podlega to dyskusji, ale czy trzeba wywlekać tak ciężkie działa za takie "przestępstwo"? Przecież koszty zatrzymania, postępowania były pewnie wyższe niż kwota, o którą tak bardzo troszczyli się się nasi stróże prawa. I tak mają taniej, bo odpadło opłacenie tłumacza. Dziwi nas prawo, które pozwala na takie sytuacje. Wstyd za nadgorliwych "stróżów prawa". Każdy słyszał o nieprawdopodobnej indolencji policji w bulwersujących sytuacjach. Tutaj można łatwo nabić statystyki nie parząc na koszty. Nie myśląc po prostu po ludzku.

W ramach podziękowania za pomoc chłopacy przygotowali nam pyszną kolację
Prezentuję danie ryżowo-ziemniaczane z rybą i warzywami. Pyszne!

Ada pobiera lekcję gry na gitarze

Panowie noszą Adę na rękach. Zasłużyła bardzo!

Nareszcie głupawka, a nie nerwy :)

niedziela, 26 lipca 2015

Ogórek i inne języki


Trudno mi uwierzyć, że już kolejny tydzień minął i czas na wpis. Hostel Mamas&Papas przeżywa oblężenie i czasami nie nadążamy z zapamiętaniem twarzy i imion. Któregoś wieczoru czekałam na przyjazd Gości z Ukrainy czy Białorusi. Raptem słyszę "dobryj wieczier", znaczy, że już przyjechali. Wyszłam na spotkanie i okazało się, że to byli ......Szwedzi, którzy byli u nas od wczoraj. Chcieli być mili i nauczyli się tego zwrotu. Miało być chyba po polsku. W sumie nie ma znaczenia jak im wyszło. Śmieszne, ale nabrali mnie, bo nie skojarzyłam twarzy.
Obcokrajowcy często próbują mówić parę podstawowych słów po polsku. To miłe. Pewien Francuz w dosyć ciepłą noc powiedział "o, ogórek!". Na moment zbaranieliśmy, ale jego polska dziewczyna wytłumaczyła, że młody człowiek myli dwa polskie słowa - ogórek i ....gorąco. Powiedział, że jest gorąco, a wyszło, że ogórek. Dla nas słowa te brzmią zdecydowanie różnie, ale widać, nie jest to takie oczywiste.
W ogóle mało jest tych "ogórkowych" nocy w tym roku. Kiedyś w jedną z tych cieplejszych nocy Manoel z Brazylii pożalił się, że jest mu zimno. Mówił, że teraz w Brazylii jest zima i jest tylko 28 stopni. Ludzie noszą kurtki. Jak czasami temperatura zleci do 20 stopni to mają tam lokalną Syberię. Kolejny raz przekonujemy się, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia.


Wśród Gości naszego hostelu dominują fajni ludzie. Czasami jednak są niemiłe sytuacje. W ten weekend w Gdańsku zabrakło miejsc noclegowych. Gdy mieliśmy ostatnie 3 wolne łóżka zadzwonił telefon i Papas sprzedał te miejsca. Dosłownie w tej samej sekundzie ktoś zarezerwował te łóżka w internecie. Szybko oddzwoniliśmy, żeby poinformować, że rezerwacja nieaktualna. Mimo paru prób nie udało się nam dodzwonić. Wysłałam więc SMS. Po chwili podjechała jakaś zaczarowana fura z trójką Arabów. Widząc tych Panów zrozumiałam mechanizm powstawania stereotypów i niechęci. Jeżeli ktoś miał do czynienia wyłącznie z takimi przedstawicielami gatunku, zdecydowanie ma prawo do negatywnych myśli. Wyglądali i zachowywali się jak panowie świata. Hostel był na pewno ostatecznością w związku z brakiem innych możliwości noclegowych. Nie chciałabym gościć ich za żadne pieniądze świata. O ile w pierwszym momencie po stwierdzeniu overbookingu byliśmy zdenerwowani, o tyle po kontakcie z panami świata cieszyliśmy się, że tak wyszło. Byli bardzo nieprzyjemni, chamscy i bucowaci. Niewiarygodnie odpychające typy. Na szczęście odjechali, a my cieszyliśmy się towarzystwem fajnych ludzi.


Zwariowane, pozytywne Polki.

Papas w towarzystwie przemiłych Francuzów.

Takimi wehikułami podróżują nasi Goście.

Pan Kiciuś dostojny i znudzony.

niedziela, 12 października 2014

Nasze córki

Witam Was dzisiaj wkurzona kolejnym czekaniem na gości, którzy nie przyjechali. Nie odwołali rezerwacji, nie odpowiadają na sms. Ręce opadają. Dotyczy to przede wszystkim Polaków, aczkolwiek sporadycznie grzeszą też w ten sposób obywatele innych krajów. Dzisiaj biedny Papas wstał wcześniej tylko po to, żeby przyjąć Polkę, która prosiła o możliwość wcześniejszego zameldowania. Prosiła też o możliwość późniejszego wymeldowania. I żeby spała z dala od miejsc dla palących . I z dala od palących Gości. Życzeń mnóstwo. Nie przyjechała. Nie reagowała na smsy.  Dużo roszczeń i zero kultury. Smutne...
Osłodą tych sytuacji są Goście, którzy przybyli. Niedawno mieliśmy sytuację, w której ludzie z trzech oddzielnych rezerwacji spotkali się u nas ponownie. Tzn. spali razem w innym hostelu i niezależnie od siebie wszyscy wybrali na kolejny etap Hostel Mamas&Papas. Ależ się zdziwili, gdy spotkali się znowu!!!
Mieliśmy też przyjemność gościć fajnych ludzi, którzy zjawili się u nas uciekając z innych hosteli. Różne to były historie, ale nas urzekła jedna. Przyjechali dwaj panowie, których wkurzyła nocna akcja z policją w poprzednim hostelu. Okazało się, że w ich dormie spał jakiś nieborak, który wkradł się bez opłacenia noclegu. Personel jakoś się skapnął i zrobili o drugiej w nocy akcję poszukiwawczą. Najpierw zapalili światło i spytali po dobroci, kto przebywa w hostelu nielegalnie. Nikt się nie przyznał. Wezwali policję i sprawdzili wszystkich ludzi. W środku nocy!!!!! Dwugodzinna akcja! Nam to się w głowie nie mieści. Narazić cały pokój ludzi na zarwanie nocy z powodu jednego zaradnego człowieka i parudziesięciu złotych!!!!! Bandytą okazał się 16-latek z Polski. Dalsze jego dzieje nie są nam znane.
Z najnowszych wieści! W hostelu pojawiła się Ada! Zakończyła swoje wędrowanie (1052km pieszo). Może wróciła, bo dowiedziała się, że Goście brali za nasze córki Monikę i Olę (wcześniej Kasię). Wszyscy twierdzą, że dziewczyny takie do nas podobne, że to muszą być córki. W sumie mieć takie córki to zaszczyt :) Fajne te nasze córki :) Wszystkie cztery!!!!
Na koniec powraca trzepak. Znowu mieliśmy zapytanie: co to jest? Przez pierwsze trzy lata działalności hostelu nie zapytał NIKT. W tym roku trzepak zajął myśli tak wielu ludzi!!!! Trzepak wyrasta na bohatera sezonu. Fajny bohater :)

Trochę fotek.

Inwazji brazylijskiej ciąg dalszy

Niby jesień, a wynurzył się dmuchawiec. Zdjęcie zrobione 11.10.

Miód na serce Papasa - dziewczyna z Korei

Francusko-turecka ekipa z żurkiem p.Czesi. Przyszli, poprosili, dałam. Padli z zachwytu.

Zdjęcie z ganku jak zwykle niewyraźne, tak jak Papas i Grzesiu "Mordka". Asia trzyma pion.

Ada wynurzyła się znienacka, ale za to jak efektownie!!!

Młodzi Niemcy. Też szukają korzeni, tym razem w Olsztynie.

Paul z USA wraz z wesołą ekipą ze Słowacji.

Paul był kocim fanem i na okrągło karmił albo głaskał Kiciusia.
Jak rzekłam, Ada wróciła (1052km później).

Po ponad trzech latach dowiedziałam się, że w naszym ogrodzie rosną również orzechy.
Pożegnanie z Indonezją.

Kiciuś został właścicielem poduszki, na której spędza prawie cały czas.



poniedziałek, 22 września 2014

Goście z Brazylii

Przez pierwsze trzy lata działalności Hostelu Mamas&Papas Goście z Brazylii trafiali do nas bardzo rzadko. A w tym roku totalnie się odmieniło. Aktualnie są cztery osoby z trzech rezerwacji. Wcześniej w tym roku też było ich całkiem sporo. Zapytaliśmy jaka jest przyczyna tego zjawiska. Brazylijczycy mówią, że generalnie ich rodacy bardzo rzadko w swoim życiu wyjeżdżają za granicę. Zwłaszcza do tak odległego miejsca jakim jest Europa. Teraz rząd utworzył jakiś program dla studentów i od tego roku wyjeżdżają na wymiany studenckie z zapewnionym stypendium. Mamy nadzieję, że Brazylijczycy będą częstymi Gośćmi w naszym hostelu.
Podobnie jak w innych krajach poza kontynentem europejskim, w Brazylii dominują potomkowie ludności "nietutejszej". Lubimy wypytywać Gości o ich korzenie. Niestety, często nie bardzo się orientują w temacie. Są po prostu Brazylijczykami, Australijczykami, Amerykanami czy Kanadyjczykami. Nasze stwierdzenie, że naturalni Australijczycy to Aborygeni czy naturali Amerykanie to Indianie wywołuje poczucie odkrycia, że faktycznie, przodkowie współczesnego  np. Australijczyka kiedyś, skądś przybyli. Fascynujące są ludzkie dzieje. Często Goście opowiadając o swoich korzeniach wymieniają wiele nacji.  Musiały powstać nowe narodowości, bo jak inaczej znaleźć swoją tożsamość. Mama Angielka, tata Francuz. Dziadkowie do tej Francji dotarli z Polski, a do Anglii ze Szkocji. Ale jedna Prababcia była Irlandką, a jeden pradziadek Niemcem. Nie da się tego ogarnąć.
Jeden z naszych Brazylijczyków ma korzenie francusko-hinduskie. Dziewczyna ma przodków z Japonii. Pozostali są potomkami Niemców.
Mamy teraz też "najazd" Nowozelandczyków. Dwóch ma pochodzenie chińskie. Dziewczyna przyciśnięta przez nas do muru (twierdziła, że jest Nowozelandką i już) przypomniała sobie o dziadkach z Holandii i Szkocji.
Wracając do Brazylii zapytaliśmy przy misce żurku, jaka jest potrawa narodowa Brazylii. Trochę się zastanawiali, ale wytypowali potrawę o nazwie feijoada.  Fajna nazwa :) Oznacza potrawę typu gulasz, koniecznie z czarną fasolą. Mam litość dla czytaczy. Proszę oto link http://pl.wikipedia.org/wiki/Feijoada. Niemniej muszę wspomnieć, że żurek p.Czesi przyćmił wszystko. Jak zwykle :) Żałujcie, że nie jedliście i że nie słyszeliście tych westchnięć na granicy ekstazy :) Ten kto jadł, na pewno tęskni!

Nad miskami żurku :)
 Tatiana poprosiła nas o wsparcie przyjaciela. "Good luck"i "break a leg".

Pewnie nie wiecie (my nie wiedzieliśmy), że w Brazylii bardzo znana jest polska kiełbasa. Poza tym wiedzą, że II wojna światowa zaczęła się w Polsce. Raphael mówi, że Brazylijczycy nie są otwarci na zmiany, na odmienności. I najbardziej ufają zachodniej medycynie.

Ja wierzę również w chińską medycynę. Rafał ponakuwał mnie igłami. Rafał jest wybitnym specjalistą w tej dziedzinie. Polecam!

W kwestii Kiciusia bez zmian. Bezczelnie wyleguje się na kolanach Gości. Nawet nie czeka na zaproszenie. Po prostu ładuje się na kolana i już!

Grzesiu "Mordka" zaniedbuje nas, ale na szczęście Aga i Dyzio pamiętali o nas.

niedziela, 20 lipca 2014

Trzepak

Upałów ciąg dalszy. Goście są uszczęśliwieni. Wracają do hostelu upieczeni na różne odmiany czerwieni, ale bardzo zadowoleni. Aczkolwiek zdarzył się chłopak z Brazylii, który narzekał na upał. Trochę zbaraniałam. Skoro Brazylijczyk wymięka, to co mamy robić my tubylcy?
Nie przybyło nic na naszą mapę z flagami, ale różnorodność nacji jest wielka. Np. w jednym 6-osobowym pokoju spali chłopacy z sześciu krajów. Nic a nic to nie przeszkadza w dogadaniu się i wspólnym spędzaniu czasu.
Wśród nich jest Miłosz. Chłopak urodzony w Niemczech, posiadający polskich rodziców i zamieszkały od drugiego roku życia w Kanadzie. Miłosz świetnie mówi po polsku. Jego mama jest polonistką i nie dopuściła do tego, żeby jego latorośl kaleczyła nasz język. Podróżuje z chłopakiem z Iranu. W zasadzie już nie z Iranu. Wyjechał ze swojego kraju do Kanady w wieku 13 lat. Nie może tam już wrócić, bo wyrzekł się islamu. Tamtejsze władze nie tolerują takich osób.
Odwiedził nas też młodzieniec z Singapuru. Przyjechał na 4 noce i w zasadzie widziałam go tylko raz przy meldowaniu. I tak miałam szczęście. Papas nie zobaczył go ani razu. Chłopak przesiedział cały pobyt w pokoju. Zdarzali nam się Goście siedzący cały czas w hostelu, ale bywało tak tylko zimą. Odnoszę wrażenie, że Hostel Mamas&Papas jest taki fajny, że żal wychodzić ;)
Ostatnio dwa dni z rzędu mieliśmy zapytanie o ... trzepak. Okazuje się, że jest sprzęt absolutnie nieznany młodym ludziom z zachodniej cywilizacji. Pierwszy chłopak, który spytał, mówił, że głowił się od trzech dni i próbowali z kolegami wymyślić jakieś zastosowanie. Wyobraźni, niestety, nie wystarczyło :)
Trzepak był ulubionym miejscem Miłosza. Jak tylko wypije trochę alkoholu od razu nosi go, żeby usiąść wysoko. Nieważne trzepak czy drzewo, byle wysoko. Polska fantazja ułańska jednak daje znać o sobie. Nieważne, gdzie się urodził, gdzie mieszka. 

Finał piłkarskich Mistrzostw Świata
To samo miejsce bez finału
Takie fajne chłopaki przyjeżdżają do naszego hostelu
Miłosz lewituje
Odpoczywamy z Gzresiem "Mordką" po upalnym dniu
Papas zrobił sobie tatuaż. Zdjęcie ze sprawcami tego wydarzenia.